Rozmawiamy z żoną skazanego za zbrodnię miłoszycką. "Norbert nie musiał mnie przekonywać, iż jest niewinny"

1 rok temu
Zdjęcie: (Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl)


- Musimy wierzyć, iż po kasacji Norbert wyjdzie. Chociaż jak się popatrzy na wyroki pierwszej i drugiej instancji, to ręce można załamać. Ale mam nadzieję, iż są jeszcze sędziowie, którzy nie podejdą tak stronniczo jak do tej pory - mówi Kamila Basiura, żona skazanego za zabójstwo Małgosi w Miłoszycach.


W domu Basiurów byłam już wcześniej, by porozmawiać z Norbertem, którego prawomocnie skazano na 15 lat więzienia za brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach w czasie imprezy sylwestrowej 1996/1997. Za tę zbrodnię Tomasz Komenda odsiedział niesłusznie 18 lat.

Gdy w 2017 r. oficjalnie wznowiono śledztwo, na ubraniach ofiary – dzięki wykorzystaniu światła – odkryto niezbadane wcześniej ślady DNA. To one były głównym dowodem przeciwko Norbertowi Basiurze, a także drugiemu skazanemu – Ireneuszowi M. Biegły ocenił, iż zbieżność była ekstremalnie mocna. Obydwaj oskarżeni nigdy nie przyznali się do winy i liczą, iż kasacja przywróci im wolność. Wciąż nie wyznaczono jednak terminu posiedzenia.
Idź do oryginalnego materiału