Temat cyberprzestępstwa w Polsce poruszył serwis Rzeczpospolita. Z danych Narodowego Banku Polskiego, wynika, iż w II kwartale 2024 roku, czyli w kwietniu, maju i czerwcu, oszuści pozbawilii swoje ofiary ponad 133 milionów złotych. W III kwartale - lipiec, sierpień i wrzesień - kwota była jeszcze wyższa. Wówczas odnotowano między innymi 15 095 oszustw przy użyciu polecenia przelewu i skradziono ponad 147 milionów złotych.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Śpiewak: wierzę, iż Palikot usłyszy wyrok
Oszuści zwykle pozbawiają ofiarę kilku tysięcy złotych. Mogą domagać się zwrotu środków
Choć kradzieży dokonanych przy użyciu przelewów jest znacznie mniej niż incydentów z kartami płatniczymi, w tym przypadku największe znaczenia ma kwota transakcji. Przeciętna wartość oszustwa z wykorzystaniem kart to niecałe 250 złotych, natomiast przy transakcji online ofiara pozbawiana jest średnio 9 tysięcy złotych. Różnica jest zatem gigantyczna. NBP przyznaje również, iż większość operacji poprzedzonych jest manipulacją. Cyberprzestępcy w takich sytuacjach najczęściej podają się za służby, pracowników banku lub osoby bliskie i wywierają presję na swoich rozmówcach, strasząc konsekwencjami oraz nie dając czasu w podjęcie decyzji. W efekcie ludzie tracą swoje oszczędności. Choć w 2024 roku policji udało się ustalić tożsamość ponad 200 podejrzanych o udział w przestępstwach związanych z bankowością elektroniczną, wciąż jest to niewiele. Podobne incydenty są trudne do wykrycia, dlatego wiele osób nie jest w stanie dowiedzieć się, kto stoi za ich tragedią. Mogą jednak zrobić dla siebie coś innego.
Wielu klientów nie zdaje sobie sprawy, iż w razie oszustwa mają możliwość domagania się zwrotu środków od banku, choćby przy niewykryciu faktycznego sprawcy przestępstwa
- wyjaśnia w rozmowie z Rzeczpospolitą mec. Wojciech Mędraś z Wrocławia. Ponadto wyniki licznych spraw pokazują, iż sądy chcą chronić ofiary i stają po stronie poszkodowanych.
Wzięli na nią kredyt, ale pieniędzy oddawać nie musi. Są uchronił ją przed bankiem
Ofiary mają nie tylko możliwość odzyskania skradzionych środków, ale często nie muszą też spłacać zobowiązań wynikających z zaciągniętego przez oszustów kredytu. Tak było między innymi w przypadku emerytki z Wrocławia. Kobieta poszła z bankiem do sądu, ponieważ domagał się od niej zwrotu takiej pożyczki. Oszuści skontaktowali się z nią w imieniu firmy inwestycyjnej i zaproponowali szkolenie online. Kobieta zgodziła się. Kliknęła w link, który zainstalował na jej komputerze szpiegowskie oprogramowanie. W ten sposób cyberprzestępcy uzyskali dostęp do danych oraz konta bankowego. W trakcie szkolenia zaciągnęli również kredyt i ostatecznie przelali 50 tysięcy złotych na szwajcarskie konto. Incydent zgłoszono na policję, jednak pieniędzy nie udało się odzyskać. Emerytka złożyła także reklamację w banku, ale ta została odrzucona, a instytucja wezwała kobietę do spłaty zadłużenia. Ostatecznie sprawa trafiła do sądu, który stanął po stronie poszkodowanej. Wyrok został uprawomocniony.
Zobacz też: Darmowe leki i wizyty lekarskie bez kolejek. Ogromne przywileje dla jednej grupy Polaków
Podobna sytuacja dotyczyła seniorki, która wygrała sprawę z Santanderem. W tym przypadku pieniądze trafiły do Wielkiej Brytanii, a sprawcy znów nie dali się złapać. Sąd uznał jednak, iż z powodu oszustwa nie doszło do zawarcia kredytu, a ofiara nie musi zwracać pożyczki w wysokości 10 tysięcy złotych.
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.