Mroczek zapewnia, iż sprawa zostanie dokładnie zbadana: - Chcę mieć na biurku rzeczywisty przebieg tej sprawy i wtedy wyciągniemy wnioski - powiedział w rozmowie z RMF FM. Dodał, iż rząd robi "wszystko, żeby skuteczność policji była coraz większa i żeby odzyskiwać zaufanie do policji". Nie wykluczył, iż sprawa może się skończyć wnioskami dyscyplinarnymi.
REKLAMA
Do sytuacji doszło 26 marca w Poznaniu: Przy ul. Wrocławskiej doszło do kradzieży perfum. W obezwładnieniu złodzieja pomógł przechodzień, pan Krzysztof. Wiedząc, iż w pobliżu miejsca zdarzenia znajduje się policyjny radiowóz, zasugerował, żeby zwrócić się do znajdującym się w nich funkcjonariuszy po pomoc. - Mówię: słuchajcie, 100 metrów, dosłownie w linii prostej, jest policja. Nie dzwońcie na policję, bo bez sensu, lepiej szybciej, jak oni podjadą te 50 metrów. Czekam minutę, dwie, trzy, cztery, nie wiem, co się dzieje. Nagle moja Kaja zapłakana przybiega i mówi: Krzysztof, powiedzieli, iż nie pomogą - relacjonował pan Krzysztof w rozmowie z TVN24. Jak dodał, kiedy podszedł do policjantki, która siedziała w radiowozie "niepospiesznie wyjęła telefon, żeby zadzwonić do kolegi, który czekał na kebaba".
Zobacz wideo Ojciec i syn zaatakowali nożami 47-latka. Zostali zatrzymani
Komunikat policji: W związku z incydentem Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu przekazała, iż wobec policjantów wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne. "Przeprowadzone czynności wyjaśniające potwierdziły, iż funkcjonariusze poproszeni o pomoc przy ujęciu złodzieja sklepowego przez osoby postronne nie podjęli interwencji, nie poinformowali służb dyżurnych i nie włączyli kamerek nasobnych" - czytamy. Zapewniono, iż materiały dotyczące tej sprawy zostaną przekazane do prokuratury.
Przeczytaj także: "Koniec procesu adwokata od 'trumny na kółkach'. Takiej kary zażądał prokurator".Źródła: RMF FM, TVN24, Policja