Śledztwo w sprawie Marcina Kąckiego zostało umorzone. Jest zażalenie dziennikarki „Newsweeka”

news.5v.pl 2 dni temu

Zgodnie z informacjami podanymi przez TV Republika, Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ postanowiła umorzyć postępowanie, powołując się na artykuł Kodeksu postępowania karnego, który mówi, iż nie ma podstaw do prowadzenia postępowania, jeżeli czyn nie zawiera znamion przestępstwa. To rozstrzygnięcie wywołało reakcję ze strony Karoliny Rogaskiej, która zdecydowała się złożyć zażalenie.

Marcin Kącki kilka miesięcy temu opublikował osobisty artykuł, w którym opisywał swoją walkę z uzależnieniem od alkoholu, problemy zdrowotne i rodzinne, a także swoje „relacje z kobietami”.

Kontrowersje wokół jego osoby nasiliły się po zarzutach nieodpowiedniego zachowania, które pojawiły się w dniu publikacji jego artykułu. Karolina Rogaska wyraziła wówczas niezadowolenie z faktu, iż Kącki nie opisał dokładnie swojego zachowania wobec niej. „Marcin, skoro byłeś tak szczery w swoim tekście, dlaczego nie napisałeś wprost, co zrobiłeś mi i innym dziewczynom?” — pisała. „Czemu nie napisałeś, iż moje wielokrotne NIE potraktowałeś jak niebyłe, czemu nie padło, jak rzuciłeś do mnie, iż »teraz odmawiasz, a po 30. nie będziesz już tak wybrzydzać i będziesz r**chać się jak popadnie«? Jak za stosowne uznałeś rozebranie się i masturbację mimo mojego ewidentnego przerażenia? Obrzydliwe zachowanie. Obrzydliwe. Przepraszam za dosłowność, ale już nie mam siły na półsłówka”.

Pojawiły się głosy, iż „spowiedź” Marcina Kąckiego, opublikowana na łamach „Gazety Wyborczej”, była ruchem wyprzedzającym wobec zarzutów molestowania, jakie miały się wobec niego pojawiać.

Współpracę z Kąckim zerwała Polska Szkoła Reportażu. „Gazeta Wyborcza” zdecydowała się zawiesić Kąckiego, a później ogłosiła zakończenie współpracy z dziennikarzem. Redakcja podkreśliła, iż decyzja o rozstaniu była podyktowana wyłącznie kwestiami redakcyjnymi, nie odnosząc się bezpośrednio do zarzutów stawianych przez Karolinę Rogaską. Zastępca redaktora naczelnego „GW” Roman Imielski stwierdził wówczas jednak, iż „oświadczenia, które pojawiły się po artykule Marcina Kąckiego, traktujemy bardzo poważnie”.

Idź do oryginalnego materiału