„10 myśli o Poznaniu” – tak swój wpis o stolicy Wielkopolski zatytułowała na swym blogu Riennahera. Pod tym pseudonimem kryje się blogerka i pisarka Marta Dziok–Kaczyńska.
Jest autorką książki „Elfy Londynu” i pewnie stąd odniesienia do tego miasta w kontekście na nowo odkrywanego Poznania.
– Przez lata nic mnie do Poznania nie wołało. Byłam na wycieczce szkolnej, z obowiązkowym przystankiem w Gnieźnie. Widziałam koziołki, oczywiście. Miałam jakieś dwanaście lat – pisze Marta Dziok–Kaczyńska we wstępie do swej wcale niekrótkiej refleksji na temat miasta nad Wartą.
– Najpierw przeprowadziła się tam siostra męża, a w tej chwili moje wydawniczo-pisarskie życie zaczyna się coraz bardziej obracać wokół tego miasta. I zaczynam mieć znajomych w Poznaniu! – oznajmia Riennahera. Dalej zwraca uwagę na kilka ciekawostek, które dla mieszkańca poznania mogą być niekiedy dość zaskakujące.
– Chyba po raz pierwszy w życiu chodziłam od lokalu do lokalu, żeby w około dziesięciu miejscach usłyszeć, iż nie da się wejść bez rezerwacji. Nie mam o to żadnych pretensji, uważam to za bardzo interesujący lokalny koloryt. Nie zdarzyło mi się to nigdy w Gdańsku, o Londynie nie wspominając. Czy mieszkańcy Poznania tak kochają wieczorne wyjścia? O co chodzi? – pyta na swym blogu.
Dalej zwraca uwagę na urodę stolic Wielkopolski.
– Ładny ten Poznań. Miejscami bardzo przypomina mi Gdańsk, w kształcie kamienic, w dekoracjach na nich. Na ratuszu znajduje się przepiękny rzygacz, a jako gdańszczankę – niełatwo zachwycić mnie rzygaczem. Z niejednego rzygacza lałam wodę… – kończy żartobliwie akapit.
Dalej zwraca zwraca jeszcze uwagę na kawę… która jej zdaniem jest w naszym mieście droższa niż w stolicy Wielkiej Brytanii. Zachwyca się Farą i poznańskimi… Targami. Co jeszcze ją zauroczyło w naszym mieście? Więcej na blogu pisarki tutaj.


fot. Łukasz Gdak (archiwum)