By zaoszczędzić lub handlować nielegalnie pozyskanym stroiszem, niszczą całe połacie młodej jedliny. Amatorzy kradzionych gałązek są na celowniku leśników, którzy przypominają: takie szkodnictwo ma ogromnie negatywne skutki przyrodnicze.
W naszym regionie nie możemy narzekać na brak jodeł, co niestety wykorzystują rabusie. Duża część gałązek, które pojawiają się w handlu, pochodzi właśnie z kradzieży.
– To zjawisko niestety nie słabnie. Nasila się tradycyjnie w okresie przed uroczystością Wszystkich Świętych i w okolicach Bożego Narodzenia. Do wyrobów z jedliny najczęściej wykorzystuje się cienkie, młode gałązki. Cierpią przeważnie mniejsze drzewka. W trakcie jednej wizyty, złodzieje mogą spowodować ogromne szkody – bywa, iż ogołocone są jodły na powierzchni choćby kilkudziesięciu arów – mówi Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce.
Po takich zniszczeniach, jodły często są deformowane, część z nich regeneruje się latami lub obumiera.
– Przeważnie takie zachowanie traktowane jest jako występek i grozi za nie mandat. Bywa jednak, iż szczególnie szkodliwe zachowania - jak na przykład kradzieże na terenie rezerwatów - traktowane są jako przestępstwa. Mamy w regionie prawdziwe szajki zajmujące się kradzieżą stroiszu, a złodzieje pojawiają się w lasach pod osłoną nocy. Niełatwo niestety ich namierzyć - stwierdza.
Jak dodaje, leśnicy lobbują, by leśne kradzieże były traktowane jako przestępstwo, ze względu na ogromne straty przyrodnicze.
– Kupując wieńce i ozdoby na groby, nie wahajmy się poprosić o potwierdzenie legalności towaru. Uczciwy sprzedawca będzie miał asygnatę, a warto pamiętać, iż stroisz można legalnie zakupić w nadleśnictwach – przypomina Kosin.
By skuteczniej łapać sprawców leśnego szkodnictwa, leśnicy prowadzą kontrole drogowe wraz ze strażą miejską i policją. Sprawdzają także miejskie targowiska.
- Wszystkich Świętych
- stroisz
- lasy
- kradzieże