Mąż Anny W. opowiada o liście syna do mamy! „Dramat trwa”

news.5v.pl 12 godzin temu

Było wiadomo, iż nie może bez niej żyć. Teraz ta tragedia dziecka odbywa się na moich oczach. Pyta o mamę, szuka jej przedmiotów. Jestem naprawdę w ostatnim czasie strasznie zdruzgotany tą sytuacją. Ciężko jest o tym mówić” – opowiedział na antenie Telewizji wPolsce24 pan Marek, mąż Anny W., ojciec 13-letniego syna, który napisał wzruszający list do matki zatrzymanej przez bodnarowców i która przez cały czas przebywa w areszcie!

List 13-letniego syna do mamy zatrzymanej przez bodnarowców

Telewizja wPolsce24 ujawniła treść listu 13-letniego syna do matki, którą aresztowali bodnarowcy! Chodzi o panią Annę W., byłą dyrektor Biura Prezesa Rady Ministrów, zatrzymaną ws. rzekomych nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS). Pani Anna W. jest matką syna w spektrum autyzmu, a także głównym uczestnikiem terapii dziecka.

Gdy ujrzałem przez okno, iż Ty i Tata idziecie z bagażami do dwóch oddzielnych aut, wtedy poczułem jakieś wstrząśnięcie (ciarki na plecach itp.) i się poryczałem”

— napisał syn w liście.

CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Wzruszający list 13-letniego syna do mamy aresztowanej przez bodnarowców! „Poczułem jakieś wstrząśnięcie”

Kilka dni temu Sąd Okręgowy w Katowicach zdecydował, iż była dyrektor Biura Prezesa Rady Ministrów Anna W. (podejrzana w sprawie rzekomych nieprawidłowości w RARS) pozostanie w areszcie. Sąd nie uwzględnił zażalenia obrony na zastosowanie innego środka zapobiegawczego!

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Sąd utrzymał areszt dla byłej urzędniczki KPRM. Anna W. ma chorego syna. Mec. Gomoła: Nie zgadzamy się z tą decyzją

Pod koniec stycznia na polecenie prokuratora ze śląskiego pionu PZ PK funkcjonariusze CBA zatrzymali kobietę, ignorując całkowicie rodzinną sytuację byłej urzędniczki, do aresztu wsadzono także jej męża. W efekcie ich chore dziecko na jakiś czas zostało pozbawione opieki rodziców. 19 lutego Sąd Okręgowy w Katowicach wypuścił z aresztu męża urzędniczki.

SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY: TYLKO U NAS. Liczy się tylko zemsta? Skandaliczne działania bodnarowców! Matka chorego dziecka przetrzymywana w areszcie

Szukali, adekwatnie nie wiem czego”

O liście dowiedziałem się całkiem niedawno. Korespondencja do aresztu idzie bardzo długo. Nie wiem, kiedy dotarła

— opowiedział w Telewizji wPolsce24 pan Marek, mąż Anny W., ojciec 13-letniego Franciszka. Jak podkreślił, to „jego zwierzenia bezpośrednio do mamy”.

Żona usłyszała pukanie do drzwi tuż po godz. 6. Od razu pobiegła otworzyć, okazało się, iż przywitały nas służby, były to dwie ekipy – sześć osób. Część zajęła się żoną, część mną. Szukali, adekwatnie nie wiem czego, skonfiskowali nośniki, dokumenty. Po jakichś kilku godzinach zapakowali nas do samochodu i pojechaliśmy do prokuratury do Katowic

— mówił pan Marek.

Na samym początku pytaliśmy, co z dziećmi w takiej sytuacji. Padła odpowiedź, iż jest izba dziecka, żebyśmy się nie martwili i dzieci będą zaopiekowane. Negocjowaliśmy, żeby dziećmi zajęła się rodzina. Po tym jak przyjechał adwokat, skontaktował się z siostrą małżonki

— dodał.

Rozmawialiśmy oczywiście o tym z żoną . Od początku wyjawiała jakiś niepokój, ja ją zawsze uspokajałem. Po upływie jakiegoś czasu to ja stwierdziłem, iż okres gorący wokół tej afery minął, więc dlaczego teraz mieliby przyjść i od nas czegoś chcieć? Myliłem się

— opowiadał dalej.

Zmagamy się z tym problemem codziennie”

Pan Marek i Anna W. są rodzicami nie tylko 13-latka, który napisał list, ale także mają córkę. Jak ona przeżywa te dramatyczne chwile?

Syn napisał list, próbuje stłumić w sobie te emocje. Nie pokazuje tego. Ja widzę, co się w nim dzieje, są niepokojące objawy. Natomiast córka, która nie ma tego problemu bardzo źle reaguje na tę sytuację. Cierpi na bóle brzucha, bóle głowy, ciągle coś jej dolega ma wymioty, nie chce chodzić do szkoły. Zmagamy się z tym problemem codziennie

— przedstawił gość Telewizji wPolsce24.

Byłem zdumiony, iż jesteśmy w ten sposób potraktowani. Myślę, iż choćby jeżeli CBA bądź prokuratura coś od nas chciała, to istnieje inny sposób, czyli wezwanie nas do prokuratury i wyjaśnienie, a nie wchodzenie o 6 rano do domu

— mówił również pan Marek.

Cały czas ten dramat trwa u nas w domu. Widzę inne zachowania syna. To szereg niepokojących zachowań. (…), które wcześniej nie miały miejsca. Mam wrażenie, iż następuje progres jego choroby. Na przykład zauważam, iż cofa się w rozwoju emocjonalnym. Wykazuje takie zachowania, które kilka lat temu były charakterystyczne dla tego wieku

— opowiedział.

Było wiadomo, iż nie może bez niej żyć. Teraz ta tragedia dziecka odbywa się na moich oczach. Pyta o mamę, szuka jej przedmiotów. Jestem naprawdę w ostatnim czasie strasznie zdruzgotany tą sytuacją. Ciężko jest o tym mówić

— dodał.

Mówi, iż małżonka jest silna”

Jak podkreślił mąż b. dyrektor Biura Prezesa Rady Ministrów, ani prokuratura, ani sąd nie zważały na opinie lekarzy i psychologów.

Nasz obrońca odwiedza małżonkę w każdy piątek i podtrzymuje ją na duchu. Za każdym razem, jak wychodzi od niej z aresztu i zdaje relację, mówi, iż małżonka jest silna, daje radę i iż to wytrzyma. Nie wiem do końca czy to prawda, czy adwokat mówi tak, żebym ja się trzymał i rodzina

— powiedział pan Marek na antenie Telewizji wPolsce24.

ZOBACZ CAŁOŚĆ W WIDEO TELEWIZJI WPOLSCE24:

olnk

Idź do oryginalnego materiału