Następnie wymyślił chytry plan: wybiegł w samych kąpielówkach, mimo zimowej aury i schował łup pod swoim samochodem zaparkowanym na parkingu. Po pewnym czasie wrócił do auta, zatrzymał gotówkę i telefon, a dokumenty oddał do recepcji, twierdząc, iż je „znalazł”.
Zapis z monitoringu pozwolił policjantom ustalić, iż złodziejem, a nie uczciwym znalazcą, był właśnie 36-latek. Jak się później okazało, zdążył już podarować żonie skradziony telefon jako prezent walentynkowy.
Mężczyzna został zatrzymany i usłyszał już zarzuty kradzieży. Może mu grozić do 5 lat więzienia.