Policjanci nie zatrzymali złodzieja, bo czekali na kebab? "Niedopuszczalne"

1 dzień temu
Zdjęcie: fot. Leszek Szymański/PAP


Policja zapowiada konsekwencje dla policjantów, którzy w ubiegłym tygodniu zignorowali prośbę o pomoc w zatrzymaniu złodzieja w centrum Poznania. Wobec funkcjonariuszy wszczęto już postępowanie dyscyplinarne.


Funkcjonariusze z policyjnego radiowozu nie interweniowali po zgłoszeniu świadków o złapaniu w sklepie w Poznaniu złodzieja perfum. Sprawę opisał lokalny dziennik "Głos Wielkopolski", w weekend tematem zajęły się też "Fakty" TVN.

„W związku ze zdarzeniem, które miało miejsce w środę po południu w Poznaniu na ul. Wrocławskiej, informujemy, iż wobec policjantów wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne. Przeprowadzone czynności wyjaśniające potwierdziły, że funkcjonariusze poproszeni o pomoc przy ujęciu złodzieja sklepowego przez osoby postronne nie podjęli interwencji, nie poinformowali służb dyżurnych i nie włączyli kamerek nasobnych” – podkreślono w komunikacie opublikowanym w poniedziałek na stronie Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Poinformowano również, iż niezależnie od wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec policjantów, „materiały dotyczące tej sprawy zostaną również przekazane do prokuratury, do oceny pod kątem niedopełnienia obowiązków służbowych”.

Wiceminister: Niedopuszczalne

W poniedziałek do sprawy odniósł się także wiceszef MSWiA Czesław Mroczek, który powiedział w RMF FM, iż przebieg całej sprawy zostanie dokładnie zbadany. Zaznaczył, iż wnioski, w tym dyscyplinarne, zostaną wyciągnięte, jeżeli będą do tego przesłanki.

"Chcę mieć na biurku rzeczywisty przebieg tej sprawy i wtedy wyciągniemy wnioski" - podkreślił Mroczek. Zaznaczył, iż jeśli na komisariacie nie przyjęto informacji od osób, które działały w interesie publicznym, to jest to niedopuszczalne. Wiceszef MSWiA podziękował za obywatelską postawę osobom, które zatrzymały osobę złapaną na kradzieży.

Policjant czekał na jedzenie?

Według świadków, radiowóz znajdował się kilkadziesiąt metrów od sklepu, a jeden z funkcjonariuszy czekał wówczas na kebab. Policjanci mieli podjechać i odjechać z miejsca zdarzenia. W tym czasie złodziej miał być zamknięty na zapleczu sklepu. Ostatecznie w sklepie miało zjawić się ośmioro funkcjonariuszy. Mężczyzna, który chciał zgłosić skargę na komisariacie policji, miał zostać z niego wyproszony.

Według Kodeksu postępowania karnego każdy ma prawo zatrzymać osobę na gorącym uczynku przestępstwa lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa, o ile zachodzi obawa ukrycia się tej osoby lub nie można ustalić jej tożsamości. Następnie osobę ujętą należy niezwłocznie oddać w ręce policji.

PAP

Idź do oryginalnego materiału