Prokuratura Krajowa skierowała do Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze akt oskarżenia przeciwko sześciu osobom podejrzanym o zabójstwo dwóch osób w 1997 roku na tle porachunków między grupami przestępczymi działającymi w okolicach Zgorzelca.
Mafia zgorzelecka
W latach 90. XX wieku południowo- zachodnia część Dolnego Śląska była areną krwawych porachunków między rywalizującymi grupami przestępczymi. Konflikt, nazywany “wojną zgorzelecką” lub “wojną spirytusową”, był jednym z najbardziej brutalnych epizodów w historii polskiej przestępczości zorganizowanej. Rywalizacja gangów doprowadziła do licznych zabójstw, porwań, napadów i zamachów bombowych. Tu warto wspomnieć, iż jednym z najbardziej brutalnych epizodów tego konfliktu była masakra we wsi Modrzewie koło Wlenia w czerwcu 1998 roku.
Początki konfliktu i eskalacja przemocy
Głównymi antagonistami byli Zbigniew M., pseudonim “Carrington”, oraz Jacek B., znany jako “Lelek”. Obaj zaczynali wspólnie od przemytu spirytusu i papierosów, ale ich drogi gwałtownie się rozeszły, gdy Jacek B. postanowił stworzyć własną grupę przestępczą. Konflikt między gangami nasilił się w 1997 roku, prowadząc do serii brutalnych zabójstw i zamachów. Ofiary były często likwidowane w taki sposób, by podkreślać bezwzględność sprawców.
Tragiczne losy Grzegorza J. i Dariusza Ch.
W 1997 roku doszło do dwóch głośnych zabójstw, które na długo pozostawały nierozwiązane. Pierwszą ofiarą był mężczyzna, którego sprawcy podstępem wywabili z domu w nocy z 2 na 3 lipca.
– Ofiarą był młody, niespełna dwudziestoczteroletni Grzegorz J. Sprawcy podstępem wywabili pokrzywdzonego z domu, porwali i zawieźli w okolice Jędrzychowic. W lokalnym wyrobisku piasku pobili go i zastrzelili. Ciało pokrzywdzonego przyspano wapnem, ziemią i warstwą śmieci. W miarę upływu lat miejsce zakopania zwłok było dodatkowo pokrywane kilkumetrową nawierzchnią ziemi. – opisuje dziś prokurator Katarzyna Calów-Jaszewska z Działu Prasowego Prokuratury Krajowej.
– Do drugiego zabójstwa doszło w nocy z 16 na 17 lipca 1997 roku. Ofiarą był Dariusz Ch., licząca się osoba w środowisku przestępczym Zgorzelca. Znany był także z dobrze zapowiadającej się kariery bokserskiej. Dariusz Ch. został „zwabiony” na spotkanie, gdzie czekała na niego uzbrojona grupa Jacka B. i Zbigniewa M. Pokrzywdzonego pobito i zastrzelono a zwłoki przewieziono i zakopano do przygotowanego wcześniej w niedalekiej odległości od miejsca zbrodni grobu. – dodaje pani prokurator, która podkreśla, iż obie zbrodnie były pokłosiem aktywności grup przestępczych działających w latach 90. ubiegłego wieku na terenie Zgorzelca i okolic.
Przełom w śledztwie po latach
Przez ponad dwadzieścia lat zbrodnie tych zabójstw nie mogły zostać wyjaśnione. Panowała zmowa milczenia i wydawałoby się nierozerwalny sojusz między zabójcami. W Zgorzelcu powszechnie było wiadome, iż Grzegorz J. oraz Dariusz Ch. już nie żyją oraz to, kto stoi za tymi zbrodniami. Brakowało jednak dowodów. Aż do teraz.
Wykrycie sprawców zbrodni było możliwe dzięki pracy prokuratora dolnośląskiego pionu PZ PK oraz funkcjonariuszy z Wydziału w Jeleniej Górze Zarządu we Wrocławiu Centralnego Biura Śledczego Policji.
Długo wydawało się, iż sprawcy unikną odpowiedzialności za swoje czyny. Dopiero intensywna praca funkcjonariuszy z Wydziału w Jeleniej Górze Zarządu we Wrocławiu Centralnego Biura Śledczego Policji oraz prokuratorów doprowadziła do przełomu.
Dzięki zaawansowanym metodom pracy operacyjnej odnaleziono miejsce pochówku Grzegorza J. oraz zabezpieczono istotne dowody, które pozwoliły na skierowanie aktu oskarżenia przeciwko sześciu osobom.
– Czas nie zatarł u świadków wspomnień, a nadto dzięki wykorzystaniu różnych form pracy operacyjno-procesowej odkryto wiele istotnych dowodów prowadących do ujawnienia osób zaangażowanych w popełnienie zbrodni – podsumowała prok. Calów-Jaszewska.
Koniec ery przestępczości zorganizowanej w regionie
“Wojna zgorzelecka” zakończyła się na początku XXI wieku wraz z aresztowaniem kluczowych liderów obu grup. W lutym 2024 roku, przy próbie zatrzymania przez CBŚP samobójstwo popełnił Jacek B. pseudonim Lelek. Zbigniew M. zakończył działalność przestępczą po poważnym wypadku, który trwale go unieruchomił.
Mimo upływu 28 lat, sprawiedliwość dosięga uczestników tamtych wydarzeń. To kolejny przykład, iż choćby najbardziej brutalne zbrodnie nie pozostają bezkarne, a współczesne metody śledcze pozwalają na rozwiązanie choćby najbardziej skomplikowanych spraw sprzed lat.