USA deportowały domniemanych członków wenezuelskiego gangu do Salwadoru, mimo iż chwilę później sąd federalny nakazał wstrzymanie tych działań. Prezydent Salwadoru skomentował całą sytuację słowami: „Ups… za późno”.
W niespodziewanym zwrocie akcji Stany Zjednoczone deportowały 238 Wenezuelczyków podejrzewanych o przynależność do gangu Tren de Aragua. Migranci zostali wysłani do Salwadoru, gdzie trafili do jednego z najbardziej rygorystycznych więzień na świecie – CECOT.
Decyzja ta wywołała międzynarodowe kontrowersje, zwłaszcza iż kilka godzin później amerykański sąd federalny nakazał wstrzymanie deportacji. „Ups… za późno” – skomentował prezydent Salwadoru Nayib Bukele, gdy samoloty z deportowanymi już wylądowały.
Trump sięga po prawo sprzed wieków
Prezydent USA Donald Trump, uzasadniając swoje działania, powołał się na zapomnianą ustawę „Alien Enemies Act” z 1798 r. Dokument ten pozwala na natychmiastowe wydalenie obywateli państw uznanych za wrogie wobec Stanów Zjednoczonych.
Chociaż prawo było wykorzystywane w przeszłości, ostatni raz sięgnięto po nie w czasie II wojny światowej, gdy deportowano Niemców, Włochów i Japończyków.
Administracja Trumpa twierdzi, iż Tren de Aragua to organizacja przestępcza stanowiąca poważne zagrożenie dla USA. Gang ten zasłynął brutalnymi porwaniami, wymuszeniami i zabójstwami na zlecenie, a jego działalność obejmuje wiele państw Ameryki Łacińskiej.
Salwador przyjmuje deportowanych
Salwador stał się nowym domem dla domniemanych gangsterów, choć nie z własnej inicjatywy. Prezydent Nayib Bukele potwierdził, iż wszyscy deportowani zostali natychmiast osadzeni w więzieniu CECOT, które może pomieścić do 40 tys. osadzonych. Bukele zapowiedział, iż migranci spędzą tam rok, z możliwością przedłużenia pobytu.
Koszty tego przedsięwzięcia wzięły na siebie Stany Zjednoczone, które – według Associated Press – zapłacą Salwadorowi 6 mln dol. za roczne utrzymanie 300 deportowanych członków Tren de Aragua.
W całej sytuacji najważniejszy okazał się wyrok sędziego federalnego Jamesa E. Boasberga, który po wniosku organizacji praw człowieka nakazał wstrzymanie deportacji na 14 dni. Argumentował, iż przepis z XVIII wieku może być stosowany jedynie wobec obywateli państw prowadzących otwartą wojnę z USA.
Jednak w chwili wydania decyzji samoloty z deportowanymi już były w powietrzu. Sędzia nakazał ich zawrócenie, ale Bukele błyskawicznie zareagował na sytuację. „Oopsie… too late” – napisał ironicznie na platformie X, sugerując, iż na jakiekolwiek zmiany było już za późno.
Waszyngton dziękuje Bukele
Pomimo kontrowersji wokół deportacji, amerykańskie władze wyraziły wdzięczność Salwadorowi. Sekretarz stanu Marco Rubio podziękował Bukele za „pomoc i przyjaźń”, zaznaczając, iż kooperacja w zakresie bezpieczeństwa jest kluczowa dla obu krajów.
Rubio dodał również, iż poza Wenezuelczykami, w ramach tego samego porozumienia do Salwadoru przewieziono 23 członków innego groźnego gangu – MS-13. kooperacja między USA a Salwadorem w zakresie walki z przestępczością jest określana przez administrację Trumpa jako „bezprecedensowa”.
Rząd Wenezueli ostro skrytykował decyzję USA, nazywając ją „nielegalnym naruszeniem praw człowieka”. Władze w Caracas podkreśliły, iż Stany Zjednoczone nie miały prawa stosować przepisów z XVIII wieku wobec Wenezuelczyków.
„Wenezuela odrzuca użycie anachronicznych przepisów i wyraża głębokie oburzenie z powodu groźby porywania 14-letnich dzieci” – brzmiało oficjalne oświadczenie rządu.
Reuters podaje, iż nie jest jasne, czy wśród deportowanych znajdowały się osoby niepełnoletnie.
Bukele i polityka „twardej ręki”
Prezydent Salwadoru konsekwentnie realizuje swoją politykę bezwzględnej walki z gangami. W 2022 r. wprowadził stan wyjątkowy, zawieszając niektóre prawa obywatelskie i dając służbom większe uprawnienia. W efekcie aresztowano 84 tys. osób, co stanowi ponad 1 proc. populacji kraju.
Pomimo ostrych metod Bukele cieszy się dużym poparciem. Wielu mieszkańców Salwadoru uważa, iż dzięki jego działaniom poziom przestępczości znacząco spadł, a bezpieczeństwo w kraju poprawiło się.
Przypadek deportowanych członków Tren de Aragua to kolejny dowód na to, iż gangi w Ameryce Łacińskiej stanowią poważne wyzwanie dla rządów w regionie. Organizacje te często działają ponad granicami państwowymi, a ich wpływy sięgają choćby do USA.
Decyzja Trumpa o natychmiastowej deportacji i przekazanie gangsterów Salwadorowi wywołało burzę polityczną. Z jednej strony, administracja USA podkreśla, iż eliminacja zagrożenia jest priorytetem. Z drugiej – prawnicy i obrońcy praw człowieka alarmują, iż zastosowanie przepisów sprzed ponad 200 lat to niebezpieczny precedens.
Czy deportowani faktycznie byli członkami Tren de Aragua? Czy przeniesienie ich do Salwadoru rozwiąże problem przestępczości w regionie? Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Pewne jest jedno – decyzja Trumpa jeszcze długo będzie budziła kontrowersje.