We wtorek potwierdziły się informacje o dymisji szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmunda Andrzejczaka i Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Tomasza Piotrowskiego. - Tę informację przyjąłem z zaskoczeniem, dlaczego tak późno. Ci generałowie powinni rzucić papierami już wtedy, gdy rzucono oskarżenie na najwyższe dowództwo i gdy rozpoczęło się zamieszanie kompetencyjne wojsk - mówił na antenie TVN24 kmdr. por. rez. Maksymilian Dura. Jak podkreślił, każdy ma swoją wytrzymałość i gdyby sam był na miejscu generała Andrzejczaka, to rzuciłby papierami już kilka miesięcy wcześniej.
REKLAMA
- Żeby naprawić sytuację w wojsku w tej chwili trzeba dynamitu. Jest w wojsku wiele rzeczy do załatwienia. Nie znam powodów, dla których generałowie podali się do dymisji, ale mógłbym wymienić co najmniej 10, które przychodzą do głowy, dla których ta dymisja byłaby uzasadniona - dodał.
Zobacz wideo
Zdaniem wiceszefa MON Polska wyczerpała możliwości dalszej pomocy wojskowej dla Ukrainy
- MON cały czas myśli, iż ma prawo dowodzić siłami zbrojnymi. To nieprawda, ono prowadzi nadzór polityczny nad wojskiem i do tego się nadaje. Do dowodzenia nie ma specjalistów. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak nie nadaje się do dowodzenia polską armią - podkreślał kmdr. por. rez. Maksymilian Dura.
Jak zaznaczył, należy zastanowić się, co trzeba zmienić w polskiej armii. - Zakupy teraz realizowane, to zadłużanie polskiej armii. One są nieracjonalne, pozbawione jakiegokolwiek sensu. Tych powodów jest bardzo wiele. To prawdopodobnie, dlatego generałowie podali się do dymisji - stwierdził.
- To bardzo ważne dwa stanowiska. Dowódca operacyjny jest bardzo ważny. Generał Andrzejczak był przygotowany, by dowodzić wojskiem, na wypadek wybuchu konfliktu. Dobrze się stało, iż do dymisji nie podał się gen. Kukuła, dzięki czemu wojsko przez cały czas prowadzi swoje czynności mimo sytuacji kryzysu - ocenił.
Najważniejsi dowódcy polskiej armii podali się do dymisji. Mają dość?
Jak ustalili dziennikarze "Rzeczpospolitej", wnioski o dymisję to odpowiedź na działania, których oficerowie od pewnego czasu nie akceptowali. Przypomnijmy, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak publicznie obwinił gen. Tomasza Piotrowskiego za zamieszanie wokół poszukiwań szczątków rosyjskiej rakiety. - Zgodnie z ustaleniami kontroli dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej, ani nie informując Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych przewidzianych w procedurach służb - oświadczył Mariusz Błaszczak na konferencji prasowej. - W sprawozdaniu operacyjnym Dowództwa Operacyjnego z 16 grudnia, który otrzymałem, znalazła się informacja, iż tego dnia nie odnotowano naruszenia ani przekroczenia polskiej przestrzeni powietrznej, co - jak później się okazało - było nieprawdą - przekazał szef resortu obrony.
"Chociaż Błaszczak sugerował wtedy, iż generał Piotrowski powinien zostać odwołany, prezydent Andrzej Duda, który podejmuje decyzje kadrowe w sprawie czołowych dowódców Sił Zbrojnych, nie był skłonny do tak ostrych działań i wziął na siebie rolę mediatora" - podała "Rzeczpospolita".