Na błoniach Stadionu Narodowego w Warszawie zakończył się Marsz Niepodległości. Według szacunków stołecznego ratusza brało w nim udział ok. 90 tys. osób. Wcześniej pojawiały się głosy, iż sytuacja na ulicach stolicy w tym roku wygląda spokojnie. Jak jednak zwrócił uwagę reporter Wirtualnej Polski Jakub Bujnik, w pewnym momencie "było blisko od incydentu niemal w tym miejscu, w którym wydarzył się on kiedyś". Znajdująca się w jednym z okien budynku tęczowa flaga w pewnym momencie zwróciła uwagę uczestników marszu. - Próbowano strzelać petardami w jej kierunku, takich prób podjęto kilka, natomiast po chwili z autobusu, którym podróżują organizatorzy Marszu, można było usłyszeć wezwanie do uczestników: "Nie dajcie się sprowokować, czy chcecie za flagę siedzieć w więzieniu?" - relacjonował Jakub Bujnik. Reporter WP zwracał również uwagę, iż nad trasą Marszu krążył policyjny śmigłowiec, widać też było karetki. Jeden z uczestników, który na Marsz przyszedł z dziećmi, przekazał, iż jest tam "dla nich". Zapytany o to, czy nie miał obaw przed zabraniem ich ze sobą, powiedział, iż "na razie jest w porządku", a innym rodzicom przekazałby, "żeby tu byli". - Czas najwyższy się obudzić - dodał.