Z Łukaszem Czesnakiem spotykam się na początku grudnia ubiegłego roku. Postawny, dobrze zbudowany, oszczędny w słowach. W policji służy od dekady, od kilku lat w pionie operacyjno-rozpoznawczym w Krakowie, wielokrotnie nagradzany za swoją pracę.
– Przygoda z policją dobiega końca – mówi z rozgoryczeniem w głosie. Właśnie został poddany próbie konfrontacji z własną formacją.
Poniższa historia jest efektem kilkumiesięcznego dziennikarskiego śledztwa.
Operacja
Biuro Spraw Wewnętrznych Policji zajmuje się wykrywaniem i ściganiem popełnionych przez policjantów przestępstw takich jak korupcja, przekroczenie uprawnień czy nadużycie władzy. Biuro ma pomóc w utrzymaniu wysokich standardów etycznych i eliminować zachowania, które mogą negatywnie wpłynąć na wizerunek formacji. Przez wielu BSW jest zwane „policją w policji”.
Jest pierwszy marca 2024 r.
Funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Policji szykują się do akcji. Mają zatrzymać Łukasza Czesnaka. Policjant komisariatu V w Krakowie miał wykradać tajne informacje i przekazywać je nieuprawnionym osobom – tak twierdzi zastępca naczelnika BSW w Krakowie, który daje zielone światło.
Funkcjonariusze działają na własną rękę. O akcji nie informują prokuratury, nie występują o wydanie nakazów przeszukania czy zatrzymania rzeczy.
Operacja, która ma doprowadzić do zatrzymania policjanta, od samego początku naznaczona jest chaosem. Cześć z funkcjonariuszy, opierając się na nieaktualnych danych, wkracza do jednego z krakowskich mieszkań. Czesnak, którego szukają, nie mieszka tam od lat.
Pozostali jadą do komisariatu przy ulicy Zamoyskiego. Policjanta tego dnia nie ma w pracy.
– Zadzwonił kolega, powiedział o co chodzi, pojechałem na miejsce – opowiada Czesnak.
Kiedy przybył, wydarzenia toczą się lawinowo. W trakcie rozmowy pojawia się wątek drugiego numeru telefonu. Gdy Czesnak zaprzecza, iż takowy posiada, jeden z policjantów BSW wychodzi z pomieszczenia i wybiera na komórce numer, który uznali za należący do policjanta.
– Gdzie, kur…, jesteś, tu policja.
Mecenas Mateusz Dybus jest zaskoczony, słysząc głos w słuchawce. Właśnie gra w tenisa. Znajomy Czesnaka gwałtownie rozumie, iż dzieje się coś poważnego.
Policjant pisze do dziennikarza
„Jestem policjantem, chciałbym się z panem spotkać, odnośnie ostatnich wydarzeń w małopolskiej policji” – taką wiadomość otrzymałem w styczniu 2023 r. od Łukasza Czesnaka. Nie był jedyny. Opublikowane w tamtym czasie w Interii artykuły o milionowych długach komendy wojewódzkiej policji w Krakowie i remoncie gabinetu komendanta za setki tysięcy złotych spowodowały lawinę sygnałów od funkcjonariuszy z całej Polski.
Policjanci zgłaszali problemy z podstawowym wyposażeniem. Czesnak zwrócił uwagę na fatalny stan radiowozów. Okazało się, iż w jego jednostce ponad połowa z nich była niesprawna z powodu braku pieniędzy na naprawy i paliwo. To był wierzchołek góry lodowej – w całym regionie w tamtym momencie aż 320 pojazdów było niesprawnych, co stanowiło 20 proc. wszystkich radiowozów w regionie.
Zanim Czesnak zdecydował się wysłać maila do Interii, skonsultował wszystko ze swoim znajomym mecenasem. Tym samym, który odebrał telefon na korcie tenisowym.
BSW zabiera komputer
Wersja przedstawiona prokuraturze przez Biuro Spraw Wewnętrznych już po akcji: pod koniec lutego 2024 r. jeden z naczelników komisariatu V, pracując na ogólnodostępnym komputerze służbowym, odkrył, iż Czesnak półtora roku wcześniej wysłał maila do redakcji Interii. Naczelnik o swoim odkryciu nie informuje żadnego ze swoich przełożonych, ale powiadamia biuro wewnętrzne.
Z naszych ustaleń wynika, iż sekwencja wydarzeń była inna. Biuro Spraw Wewnętrznych w znany sobie sposób weszło w posiadanie przesłanego do naszej redakcji maila. Zastępca naczelnika biura w Krakowie podjął decyzję o przeprowadzeniu działań. Już po akcji stworzono całą historię z odkrytym na komputerze służbowym mailu, aby uwiarygodnić historię. Tę wersję potwierdziliśmy w dwóch niezależnych źródłach.
Wątpliwości do wersji przedstawionej przez BSW nabierze w grudniu 2024 r. sąd w Krakowie, który nakaże zbadanie całej sprawy.
Jednak w marcu 2024 r., w momencie działań BSW, pewny jest tylko przepis, w oparciu o jaki działają policjanci BSW. Chodzi o artykuł 308 kodeksu postępowania karnego. Ten pozwala na podjęcie działań niecierpiących zwłoki, choćby przed wszczęciem oficjalnego śledztwa, aby zapobiec zniszczeniu dowodów.
Przypomnijmy, między działaniami BSW a wysłaniem wiadomości minęło 15 miesięcy.
Śledztwo pierwsze
– Gdyby nie przypadkowe połączenie z moim mecenasem, to mam wrażenie, iż zostałbym zatrzymany – opowiada Czesnak.
W ramach czynności funkcjonariusze BSW decydują się zabrać prywatny telefon policjanta i służbowy laptop. Ten sam, na którym rzekomo naczelnik komisariatu miał znaleźć maila sprzed kilkunastu miesięcy.
Zaledwie kilka godzin po burzliwej akcji funkcjonariusze BSW udają się do prokuratury rejonowej w Nowej Hucie w Krakowie. Domagają się postawienia Czesnakowi poważnych zarzutów: przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków służbowych oraz ujawnienia informacji niejawnych. Według ustaleń „policji w policji” przestępstwo miało zostać popełnione w okresie od 25 do 31 stycznia 2023 r.
Przypomnijmy. Przestępstwo, którego miał się dopuścić Czesnak, polegało na poinformowaniu dziennikarza Interii, iż brakuje pieniędzy na remont radiowozów i zakup paliwa. Problemy z policyjnymi samochodami utrudniały zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom Krakowa.
Prokuratura z Nowej Huty analizuje zebrany materiał i pięć dni po przeprowadzonej akcji umarza śledztwo. „Czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego” – czytamy w dokumencie. Dodatkowo odmawia ona zatwierdzenia czynności związanych z przeszukaniem „pomieszczeń mieszkalnych zajmowanych przez Łukasza Czesnaka”.
W skrócie: wysłanie opisywanych wiadomości do dziennikarza nie jest przestępstwem.
Prokuratura nakazuje zwrot telefonu i służbowego komputera. Trzy miesiące później, w czerwcu 2024 r., sąd w Krakowie uzna, iż zatrzymanie przedmiotów było „niezasadne”.
Mężczyzna rzuca słuchawką
Zaledwie kilka dni po oddaniu służbowego komputera, 12 marca 2024 r., funkcjonariusze BSW ponownie pojawiają w komisariacie przy ulicy Zamoyskiego. Ignorują wcześniejszą decyzję prokuratury o zwrocie służbowego komputera. Powołują się na wewnętrzne przepisy administracyjne i ponownie zabierają sprzęt.
Po co i dlaczego? Tego nie wiadomo, ponieważ biuro w tej sprawie konsekwentnie milczy. Komputer zostaje przewieziony do siedziby BSW. Nie wiadomo, co się z nim dzieje, kto ma do niego dostęp. Chcemy o tym porozmawiać z komendantem BSW inspektorem Mariuszem Krakowskim. Dzwonimy do jego sekretariatu. Odbiera mężczyzna, ale się nie przedstawia. W pewnym momencie rozmówca zaczyna mówić podniesionym głosem i rzuca słuchawką. Na pytania nie odpowiada.
Całą sytuację opisujemy w wiadomości wysłanej do szefa BSW i biura prasowego Komendy Głównej Policji. Te wiadomości pozostają bez odpowiedzi.
Prokuratura odmawia Czesnakowi
– Potraktowali mnie jak najgorszego przestępcę. Dlatego zdecydowałem się złożyć zawiadomienie do prokuratury, ponieważ uważam, iż funkcjonariusze przekroczyli swoje uprawnienia – opowiada Czesnak.
Zawiadomienie policjanta trafia do prokuratury w Przemyślu, gdzie jednak odmówiono wszczęcia śledztwa. Dlaczego? Pytamy o to rzecznik prasową w grudniu 2024 r. Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
– Prokurator referent sprawy odmówił na tym etapie udzielania informacji o postępowaniu, z uwagi na jego dobro i prawidłowy tok – informuje nas na początku tego roku Marta Pętkowska, rzecznik prasowa.
To zastanawiająca wiadomość. Z dokumentów, którymi dysponuje Interia, wynika, iż prokuratura z Przemyśla odmówiła wszczęcia śledztwa w czerwcu 2024 r. O jakim postępowaniu rzeczniczka wspomina, nie wiadomo, ponieważ kolejne pytania pozostają już bez odpowiedzi.
Wezwany przed komisję
Tymczasem na początku lipca 2024 r. podinspektor Paweł Jastrząb, komendant miejski policji w Krakowie uznaje, iż Czesnak musi stawić się przed komisją lekarską. Decyzję szef krakowskich policjantów podejmuje trzy miesiące po tym, jak policjant składa zawiadomienie do prokuratury przeciwko BSW.
O całej sytuacji chcemy porozmawiać z podinspektorem Jastrzębiem. Ten jednak nie daje się namówić na rozmowę.
„W Komendzie Miejskiej Policji w Krakowie nie wszczęto postępowania dyscyplinarnego wobec tego funkcjonariusza. Policjantowi, którego sprawa dotyczy nie była z ramienia Komendy Miejskiej Policji w Krakowie udzielana żadna forma pomocy, ponieważ o taką pomoc funkcjonariusz ten nie wnioskował” – czytamy w oświadczeniu przesłanym przez rzecznika prasowego.
Czesnak w rozmowie ze mną przyznaje, iż ma schorzenie kręgosłupa, od dłuższego czasu leczy się neurologiczno-ortopedycznie i chodzi na rehabilitację. Jednak jego szefów nie interesuje jego stan fizyczny. Nakazują mu przeprowadzenie badań psychiatrycznych, choć do tej pory nigdy nie podlegał takiemu leczeniu.
We wrześniu 2024 r. policjant zgłasza się na badania. Podczas nich jest zaskoczony zachowaniem specjalisty. Psycholog, zamiast skupić się na ocenie jego predyspozycji zawodowych, zaczął komentować jego decyzję o poinformowaniu dziennikarza o problemach z radiowozami.
„Jest pan wykształcony, dlaczego pan nie znajdzie sobie innej pracy” – miała powiedzieć do policjanta kobieta przeprowadzająca badanie, sugerując, iż nie nadaje się do służby.
Pytam o to rzecznika prasowego komendy miejskiej. „Stanowczo zaprzeczam, aby wobec tego funkcjonariusza, były stosowane działania represyjne, które miałyby utrudniać mu powrót do służby” – czytamy w przesłanej odpowiedzi.
Szukają w komputerze
Miesiąc po komisji lekarskiej, początkiem października 2024 r., Czesnak otrzymuje pismo z Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Z dokumentu dowiaduje się, iż „od niedawna prowadzone jest postępowanie w sprawie dokumentów na ogólnodostępnym (…) laptopie służbowym„.
Komputer, o którym mowa w piśmie, to ten sam, który zabrało BSW z komisariatu pierwszego marca i ponownie 12 marca.
Podążamy tropem pisma. Z naszych informacji wynika, iż policjanci BSW mieli znaleźć na komputerze treści pornograficzne. Czy ktoś wgrał je tam celowo, czy być może były to materiały ze śledztwa prowadzonego przez policjantów z komisariatu V? Skąd się tam wzięły, nie wiadomo.
Sprawą policyjnego komputera zajęła się we wrześniu 2024 r. Prokuratura Rejonowa w Miechowie po zawiadomieniu złożonym przez BSW. Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś.
Do tej pory przesłuchano kilku policjantów.
O tym wątku również chcemy porozmawiać z szefostwem BSW. Do momentu publikacji nie znaleźli oni czasu w rozmowę.
Sąd kontra prokuratura
W grudniu 2024 r. sąd w Krakowie wydaje postanowienie w sprawie działań prokuratury rejonowej w Przemyślu, tej samej, która odmówiła wszczęcia śledztwa przeciwko funkcjonariuszom BSW.
Sąd uważa, iż należy wyjaśnić wszystkie wątpliwości związane z działaniami Biura Spraw Wewnętrznych. Sędzia uznał, iż policjanci biura dowolnie interpretowali sobie przepisy. Stwierdził również, iż brak był podstaw „wszczęcia i prowadzenia postępowania przygotowawczego”. Sędzia uznał, iż przeszukanie w trybie „niecierpiącym zwłoki” należy uznać za „niezasadne”.
Sąd stwierdził ponadto, iż „podjęcie kontaktu z dziennikarzem” nie jest żadnym przestępstwem.
Teraz, zgodnie z decyzją sądu, prokuratura w Przemyślu mimo wcześniejszej odmowy, musi zająć się sprawą. Sąd wskazał także listę osób, która powinna zostać przesłuchana.
Od decyzji sądu minął miesiąc. Prokuratura nie podjęła jeszcze żadnych działań.
Bez odpowiedzi
O sprawę pytamy komendę wojewódzką policji w Krakowie. Ta odsyła do komendy miejskiej, przekonując, iż nie leży to w jej kompetencjach. Tymczasem komenda miejska twierdzi, iż o sprawie poinformowała komendę wojewódzką.
Na rozmowę z nami nie zdecydował się inspektor Marek Boroń, komendant główny policji. Przedstawiciele biura prasowego przekonują, iż szef policjantów nie zna szczegółów sprawy. Szkopuł w tym, iż w tej spawie Czesnak wysłał do niego cztery pisma – 30 lipca, 7 października, 25 listopada i 16 grudnia 2024 r. Ze względu na wagę sprawy Boroń został poproszony o „objęcie bezpośrednim nadzorem działań funkcjonariuszy BSW”. Komendant, zamiast osobiście zająć się sprawą, przekazał całą dokumentację przesłaną przez policjanta do szefostwa BSW z prośbą o podjęcie tematu.
Do komendy głównej wysłaliśmy także szereg pytań dotyczących całej sprawy. Na żadne z nich nie dostaliśmy odpowiedzi. Policyjna centrala uznała, iż to prokuratura powinna odpowiedzieć na zadane pytania. Kiedy ponownie poprosiliśmy o przesłanie odpowiedzi, otrzymaliśmy wiadomość, z której wynika, iż komenda główna policji „docenia rzetelność” i „chęć ustalenia faktów”, to jednak „policja nie może udzielić wskazanych informacji, ponieważ mogłoby to narazić na odpowiedzialność karną”.
Szefostwo Biura Spraw Wewnętrznych Policji nie odpowiedziało na żadne z zadanych przez nas pytań oraz nie znalazło czasu w spotkanie.
Majchrowski i „istotna wątpliwość”
A pytań wymagających odpowiedzi jest co najmniej kilka. Kiedy w grudniu sąd w Krakowie nakazał ponowne zajęcie się sprawą, zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię. Działania BSW mogły być inspirowane przez nieznane osoby, które dzięki państwowych organów mogły chcieć wywrzeć nacisk na śledczych zajmujących się sprawą byłego prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.
Taki wniosek sędzia wysnuł z przedstawionego mu materiału dowodowego. Dodał, iż na razie jest to hipoteza, ale „wątpliwość ta jest na tyle istotna, iż winna zostać należycie przeanalizowana przez organy ścigania”.
Były polityk 29 lutego 2023 r., dzień przed akcją BSW, usłyszał zarzuty niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowych przez inną osobę. Sprawa ma związek ze spółką Biura Rozwoju Krakowa. To firma w 2018 r. była kierowana przez syna i męża Elżbiety K., ówczesnej wiceprezydent Krakowa. Na remont budynku z budżetu miasta przelano milion złotych z miejskiej kasy. W cały proces osobiście miał być zaangażowany Majchrowski.
Kilka godzin po postawieniu zarzutów Majchrowski na konferencji prasowej powiedział, iż cała sprawa ma charakter polityczny i dochodziło do medialnych przecieków.
„Działania operacyjne”
O tym wątku rozmawiamy z kilkoma policjantami. Z ich relacji wynika, iż 29 lutego, w dzień postawienia zarzutów Majchrowskiemu, do ludzi z BSW mogły dzwonić osoby powiązane z szefostwem krakowskiego magistratu. O czym rozmawiano, nie wiadomo.
To nie wszystko, nasi rozmówcy twierdzą, iż przeciwko części krakowskich dziennikarzy opisujących nieprawidłowości w urzędzie już od jakiegoś czasu prowadzono tzw. działania operacyjne. Chodziło o sprawdzenie, jakimi tematami się zajmują, z kim się spotykają i rozmawiają oraz kim są ich informatorzy.
Kilkanaście godzin po próbie zatrzymania Czesnaka policjanci BSW drukowali artykuły krakowskich dziennikarzy, w których ci opisywali sprawy, za które Majchrowski usłyszał zarzuty. Te miały przekonać prokuraturę, iż za wynoszenie informacji do dziennikarzy odpowiada Czesnak.
Śledczy działali bez planu. Sęk w tym, iż materiały dziennikarskie, jakie przekazali do prokuratury, i które miały uwiarygodnić historię, iż Czesnak wynosił dokumenty, powstały na kilka lat przed wszczęciem oficjalnego śledztwa i momentu, kiedy Czesnak przesłał wiadomość o problemach z radiowozami.
O sprawie chcemy porozmawiać z szefostwem Biura Spraw Wewnętrznych Policji. 9 grudnia 2024 r. wysyłamy pytania. Chcemy się dowiedzieć m.in.: dlaczego BSW prowadziło działania operacyjne skierowane przeciwko dziennikarzom, piszącym krytycznie o byłym prezydencie Krakowa Jacku Majchrowskim, pytamy o nieformalne rozmowy, do których miało dojść między przedstawicielami BSW w Krakowie a osobami związanymi z krakowskim magistratem w dniu postawienia zarzutów Majchrowskiemu. Dopytujemy też, w jaki sposób BSW weszło w posiadanie maila wysłanego przez Czesnaka do dziennikarza.
Lakoniczna odpowiedź przychodzi 20 stycznia. Naczelnik BSW nie zaprzecza, iż były prowadzone działania operacyjne przeciwko dziennikarzom. Informuje, iż jego odpowiedzi są tożsame z tymi, które przesłało biuro prasowe komendy głównej 2-ego stycznia.
Wiadomość, do której odsyła naczelnik BSW, również jest lakoniczna. „Komendant Główny Policji nie komentuje postępowań prowadzonych przez prokuratury w sprawach dotyczących policjantów” – czytamy w przesłanej wiadomości. Policyjna centrala nie zaprzecza, iż były prowadzone działania operacyjne przeciwko dziennikarzom.
Dawid Serafin
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]
Psy do zadań specjalnych. Czworonogi pomagają służbom w Polsce/Polsat News