Na weselu bawiła się świetnie
Był rok 1973, Jacqueline Johns miała 16 lat i pracowała w biurze Commercial Union w City of London, w dziale ubezpieczeń na życie. Właśnie ukończyła szkołę średnią Norbury Park. Dziewczyna miała pięć sióstr i dwóch braci. Była domatorką, nie lubiła imprez, ani wychodzenia do lokali w mieście. Wolała słuchać płyt na gramofonie. Jak wspominała jej starsza siostra Susan, miała słabość do modnych ubrań. Wydawała na nie większość swoich pieniędzy. W swojej pracy była najmłodsza, gwałtownie zaprzyjaźniła się z dwa lata straszą Susan Baynes. Wspólnie wychodziły na lunch i prowadziły rozmowy. Obie były wierzące, należały do organizacji chrześcijańskiej. Jacqueline Johns była miłą osobą, ale nie miała jeszcze chłopaka, nie spieszyła się do zawierania romantycznych związków. Za to jej koleżanka Susan, zamierzała niedługo wyjść za maż, za maklera giełdowego Davida Houghtona. Zaprosiła na wesele Jacqueline, dziewczyna się zgodziła. Wydarzenie zaplanowano na 29 września w kościele St Michael's & All Angels w Leigh-on-Sea na Riwierze Essex, położonej na północny wschód od Londynu, nad Morzem Północnym. Jacqueline przybyła na ślub ubrana w oryginalną żółtą suknię i żółto-niebieskie buty na wysokich platformach oraz płaszcz pożyczony od siostry. Jak po latach wspominała jej siostra Susan, nie miała ochoty tam jechać, ale ona właśnie ją przekonała. Chciała, by młodsza siostra w końcu wyszła do ludzi i jak dziewczyny w jej wieku, nawiązała nowe znajomości.
Podczas wesela dziewczyna bardzo dobrze się bawiła. Goście pamiętali roześmianą, ładną nastolatkę, która chwiała się na zbyt wysokich obcasach, gdy żegnała się z parą nowożeńców i ich około setką weselników. Wyszła wcześniej, tuż po zjedzeniu posiłku. W planach Jacqueline był powrót do domu w Thornton Heath w południowym Londynie, ostatnim pociągiem o godzinie 23.26. Niestety spóźniła się na dworzec. Znajomi z pracy podrzucili ją samochodem na stację Upminster, miała pojechać metrem District Line do Victorii i tam złapać pociąg do domu. Wtedy to były jej ostatnie chwile życia.
Morderca czekał na okazję
Dziewczyna nigdy nie dotarła do domu. Rodzina była bardzo zaniepokojona jej zniknięciem, ale jeszcze nie myśleli o najgorszym. Ponieważ para nowożeńców wyjechała już w podróż poślubną, rodzice Jacqueline zadzwonili do matki panny młodej, Audrey Baynes, aby zapytać, czy ich córka została na noc, ponieważ nie wróciła do domu. Baynes, wówczas 40-letnia kobieta, powiedziała potem mediom: „Gdyby tylko postanowiła nie wracać do domu, ta straszna rzecz nigdy by się nie wydarzyła.” Do śmierci nie mogła sobie wybaczyć, iż nie zatrzymali na noc Jacqueline.
Brutalna wiadomość dotarła do rodziny 1 października. Tragicznego odkrycia dokonali robotnicy pracujący na nabrzeżu Spicers Wharf, tuż po drugiej stronie Tamizy, w cieniu elektrowni Battersea Power Station. Było to naprzeciwko stacji Victoria, gdzie ostatni raz Jacqueline była widziana żywa. Ponoć ktoś zauważył dziewczynę w żółtej sukience jak rozmawiała z jakąś kobietą na pustej stacji, ale tej kobiety policja nigdy nie odnalazła.
Na miejscu zbrodni znaleziono ciało dziewczyny, było nagie, morderca zdarł z niej żółtą sukienkę i płaszcz pożyczony od siostry. Nastolatka została brutalnie zgwałcona i uduszona. Potem jej zwłoki zbrodniarz porzucił jak śmieci na bocznicy kolejowej. Jej ubrania zniknęły, dziewczyna miała na sobie tylko te zbyt wysokie żółto-niebieskie buty. Jej odzieży nigdy nie odnaleziono.
Policja przyjęła wersję, iż zdesperowana dziewczyna, która pozostała bez transportu w środku nocy, przeszła przez most Chelsea i mogła próbować złapać autostop. Miała planować dotrzeć do najbliższych krewnych zamieszkałych w Battersea, w południowo-zachodnim Londynie. Tak mogła wpaść w ręce krążącego po pustych ulicach zabójcy.
Rodzina zaprzeczyła tym przypuszczeniom. Ich córka była zbyt rozsądna, by wsiadać do auta lub furgonetki z nieznajomym mężczyzną. Znajomi dziewczyny byli takiego samego zdania, unikała obcych i nie podejmowała ryzyka. Podjęto śledztwo, ale z braku świadków i ograniczonych technik kryminalistycznych nie natrafiono na ślad mordercy.
W 1974 roku policja stwierdziła, na podstawie wszystkich śladów z miejsca zbrodni i okoliczności, iż istnieje duże prawdopodobieństwo, iż dziewczyna mogła ona zostać porwana i zabita przez dwóch mężczyzn. Przez lata w tej sprawie nie poczyniono żadnych postępów. Jak żaliła się w mediach siostra Jacqueline, Susan Church, ona i jej rodzeństwo nie mieli żadnego kontaktu z policją przez całe dekady. Byli rozgoryczeni i powiedzieli dziennikarzom, „że to prawie tak, jakby jej sprawa została wymazana z powierzchni ziemi”.
Czy Jacqueline zabił seryjny morderca Robert Black?
Morderstwo Jacqueline jest jedną z najstarszych niewyjaśnionych zbrodni w XX wiecznym Londynie. Według niektórych zaangażowanych w tę sprawę, istnieje możliwość, iż zabójca przez cały czas żyje i cieszy się wolnością.
Rodzina zamordowanej nastolatki przez cały czas o niej pamięta i chce dopaść mordercę. W 2024 roku w sierpniu, po ponad pół wieku od zbrodni, siostra Jacqueline, Susan, poinformowała media, iż sprawcą jest prawdopodobnie pochodzący ze Szkocji seryjny morderca Robert Black. Ponoć w jego rzeczach miały się znaleźć bransoletki „przyjaźni”, które mogły należeć do zamordowanej Jacqueline.
Za taką tezą opowiada się północnoirlandzki kryminolog, autor i badacz Robert Giles, który jest znanym ekspertem specjalizującym się w brytyjskich seryjnych mordercach. Jest współautorem książki „The Face of Evil: The True Story of Serial Killer Robert Black” napisanej wspólnie z Chrisem Clarkiem. Giles opisał sprawę zabójstwa Dziewczyny w żółtej sukience, według niego wiele elementów pasuje do działania Blacka. Ten seryjny morderca był nazywany w Anglii „koszmarem każdego rodzica”. Grasował w Wielkiej Brytanii latach 80-tych. Gdy go złapano, otrzymał 12 wyroków dożywocia za zamordowanie czterech dziewczynek w wieku od 5 do 11 lat. Policja jest jednak przekonana, iż ofiar było znacznie więcej. Pracował jako kierowca i bez podejrzeń mógł się przemieszczać po całym kraju, wyszukując swoich ofiar. Mógł spotkać zagubioną na pustej drodze Jacqueline i wciągnąć ją do swojej ciężarówki. Mógł również mieć wtedy pomocnika. 22 marca 1967 roku, mieszkając jeszcze w Szkocji, Robert Black odsiadywał roczny wyrok w poprawczaku za trzy przypadki napaści seksualnej i podglądactwa. Był jeszcze nieletni. W tym zakładzie poprawczym w Polmount zaprzyjaźnił się z nieżyjącym już gwałcicielem. Zbrodniarze rozmawiali o możliwości gwałcenia kobiet. Po wyjściu na wolność obaj sadystyczni psychopaci mieszkali razem. Prawdopodobnie ta relacja była kontynuowana. I choć Black atakował małe dzieci, to jego przyjaciel mógł preferować nastolatki. Razem mogli urządzać polowania na ludzi.
Niestety, hipoteza Susan nie jest do sprawdzenia. Black w wieku 68 lat zmarł w styczniu 2016 r. w więzieniu o zaostrzonym rygorze Maghaberry w hrabstwie Antrim. Odszedł, nigdy nie wyrażając skruchy za swoje odrażające zbrodnie. Był wręcz z nich dumny.
Źródła:
https://www.youtube.com/embed/3KC2OkFjYuQ
https://www.youtube.com/embed/fzsg65rnSCw
https://www.thesun.co.uk/news/29805404/crucial-clue-could-finally-solve-murder/
https://www.dailymail.co.uk/news/article-13709207/Inside-brutal-murder-16-year-old-girl-one-Londons-oldest-cold-cases-living-memory-Jacqueline-Johns-naked-close-Battersea-Power-Station-killer-never-50-years-family-believe-KNOW-did-it.html
https://www.thesun.co.uk/news/29805404/crucial-clue-could-finally-solve-murder/
https://www.britishnewspaperarchive.co.uk/search/results/1973-10-04/1973-10-04?basicsearch=murder&somesearch=murder&retrievecountrycounts=false&sortorder=2&place=london%2C%20london%2C%20england