Czy sztuka może być lustrem? Czy glina, płótno, nitka mówią o nas lepiej niż słowa? Magdalena Piwko-Chudzik nie szuka odpowiedzi, ale zadaje pytania rezonujące w odbiorcy. Laureatka 25. Nagrody Marszałka Województwa Mazowieckiego opowiada o swojej drodze twórczej zanurzonej w metafizyce codzienności.
Otrzymała Pani prestiżową nagrodę za zasługi dla kultury i promocji Mazowsza. Czym jest dla Pani to wyróżnienie?
To dla mnie głęboko poruszający moment. Chwila wewnętrznego zatrzymania oraz ogromnej wdzięczności. W tym geście uznania dostrzegam nie tylko ocenę mojego dorobku artystycznego, ale też potwierdzenie, iż sztuka, choćby ta najbardziej intymna, ma moc budowania wspólnoty sensów i emocji.
Wykorzystuje Pani do pracy różne media – ceramikę, grafikę warsztatową, malarstwo, tkactwo…
Dla mnie sztuka to język, a materiał jest jak dialekt duszy. Nie ograniczam się do jednego medium, bo każde mówi innym tonem o człowieku, jego kruchości, sile, lękach i pragnieniach. Ceramika ma w sobie coś z ziemi i ciała. Grafika jest jak ślad, odcisk emocji. Malarstwo to czysta ekspresja, a tkactwo metafora ludzkiego życia, splecionego z wielu nici, pełnego ukrytych sensów.
W Pani pracach często powraca motyw cielesności i egzystencjalnej refleksji…
Cielesność jest dla mnie punktem wyjścia, pierwotnym miejscem doświadczania świata, intymnym schronieniem, przez które przenika cała egzystencja. Fascynuje mnie ciało, bo jest kruche, zapisane emocjami, czasem, śladem obecności i nieobecności. Cielesność to forma duchowości mająca fakturę, ciężar, a czasem choćby ranę.



Pani prace są wieloznaczne i skłaniają do kontemplacji. Czy Pani zdaniem współczesny odbiorca szuka w sztuce głębi?
Myślę, iż coraz bardziej tęsknimy za autentycznością. Jesteśmy przesyceni obrazami, ale głodni sensu. Moje prace nie są odpowiedzią, ale pytaniem. Tworzę po to, by odbiorca mógł się zatrzymać i usłyszeć siebie. jeżeli moje dzieło stanie się lustrem, nie tylko dekoracją, to czuję, iż zrobiłam coś ważnego i prawdziwego.
Prowadzi Pani autorską pracownię ceramiczną, angażuje się społecznie, uczy dzieci i dorosłych. Czy to również część artystycznej misji?
Sztuka nie może być wyłącznie zamknięta w galerii. Musi żyć. W dłoniach dzieci lepiących swoją pierwszą glinianą formę, w oczach starszej osoby, która po latach wraca do malowania. Moja pracownia to przestrzeń otwarta nie tylko na twórczość, ale też na rozmowę, bliskość, wspólne bycie. Działania społeczne, plenerowe, edukacyjne stanowią dla mnie przedłużenie procesu twórczego.
Dlaczego warto mieć w swojej kolekcji Pani dzieło?
Bo to nie tylko obraz czy forma. To opowieść, ślad, dialog między mną a światem, który teraz może być kontynuowany z kimś innym. Moje prace mają warstwy dosłownie i metaforycznie. Nie są gładkie ani jednoznaczne. Kolekcjonerzy mówią mi często, iż te prace żyją z nimi, zmieniają się wraz z ich nastrojami. To dla mnie największy komplement.
W czym Pani zdaniem tkwi moc sztuki? Heidegger uważał, iż istota sztuki polega na odkrywaniu prawdy w bycie. Ja czuję, iż każda praca, jeżeli ma mieć sens, to musi odsłonić jakiś fragment prawdy o rzeczywistości. Niekoniecznie wprost. Czasem tylko zasygnalizować, zawiesić pytanie w powietrzu, zostawić niedopowiedzianą przestrzeń. W tym właśnie widzę moc sztuki.
https://www.facebook.com/magdalena.piwkochudzik
Autor zdjęć arch. UMWM