Mężczyzna z Sarnia-Lambton został skazany na dziewięć miesięcy więzienia za zainstalowanie ukrytej kamery w sypialni swojej byłej partnerki i nagrywanie jej bez jej wiedzy, gdy przebywała tam z innym mężczyzną. Jak podkreślił sędzia Mark Poland, było to „bardzo poważne złamanie zaufania” i rażące naruszenie prywatności kobiety.
Kobieta odkryła urządzenie przypadkowo, co doprowadziło do wszczęcia śledztwa. Policja ustaliła, iż nie był to jedyny taki przypadek – mężczyzna dopuścił się wielokrotnych aktów przemocy i zastraszania. Łącznie postawiono mu 18 zarzutów, z których został uznany winnym m.in. trzech napaści, dwóch przypadków uszkodzenia mienia, dwóch gróźb karalnych, a także kradzieży i podglądania.
Sędzia podkreślił, iż sprawca był wobec kobiety agresywny, kontrolujący i często działał pod wpływem alkoholu. Najpoważniejszym przewinieniem było jednak podglądanie:
– To nie miało nic wspólnego z jej dziećmi. Chodziło tylko o nią. Chciał ją kontrolować i robił to w jej własnym domu – stwierdził sędzia Poland.
Bez znaczenia tłumaczenia, iż „chciał chronić dzieci”
Mężczyzna próbował tłumaczyć swoje działania troską o bezpieczeństwo dzieci i o nowego partnera byłej partnerki. Sąd nie dał wiary tym wyjaśnieniom.
– Zrobił to świadomie, celowo i z premedytacją. Morał dla innych: nigdy tego nie rób – podkreślił sędzia.
Choć kobieta nie wystąpiła w sądzie z oświadczeniem o wpływie tych wydarzeń na jej życie, sędzia przypomniał jej wcześniejsze zeznania, z których jasno wynikało, iż naruszenie prywatności miało na nią ogromny wpływ.
Wyrok surowszy niż domowy areszt
Prokurator domagał się 18 miesięcy więzienia, obrona – kary domowego aresztu. Sąd uznał jednak, iż taka kara byłaby niewłaściwa. Ostatecznie wymierzył 9 miesięcy pozbawienia wolności, z czego 8 miesięcy przypada na samo podglądanie.
W uzasadnieniu sędzia powołał się na podobną sprawę z London, gdzie właściciel mieszkania wynajmowanego przez Airbnb otrzymał 6 miesięcy więzienia za nagrywanie swoich gości podczas seksu.
Droga do poprawy po uzależnieniu
Sąd dowiedział się, iż skazany w przeszłości miał poważne problemy z narkotykami i alkoholem, ale od 2024 roku jest w procesie trzeźwienia i poprawy. Choć nie przyznał się do winy, wyraził żal i zrozumienie dla swoich błędów, które – jak zaznaczył sędzia – miały miejsce zanim zrezygnował z używek.