Projekt ustawy o zmianie ustaw – Kodeks karny, Kodeks wykroczeń oraz Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia – został przygotowany w Ministerstwie Sprawiedliwości i ma zapewnić skuteczniejszą ochronę przed przemocą funkcjonariuszom publicznym oraz obywatelom niosącym pomoc.PRZECZYTAJ TEŻ: Weto prezydenta w sprawie Ukrainy. Co na to Wołyniacy z Zamościa?Na szczególną ochronę będą mogli liczyć policjanci, strażacy, strażnicy miejscy, ratownicy medyczni, lekarze, pielęgniarki, ratownicy górscy i wodni.Rada Ministrów przekazała w komunikacie, iż przyjęty projekt przewiduje surowsze kary za przemoc wobec osób interweniujących oraz większą ochronę przed agresją słowną. Za atak na policjanta, strażaka, ratownika medycznego lub osobę ratującą innych grozić będzie kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Taką samą ochroną jak funkcjonariusze publiczni objęci zostaną także obywatele podejmujący interwencję. Dotychczas kara za naruszenie nietykalności funkcjonariusza wynosiła do 3 lat, a wobec obywatela ratującego innych – do 2 lat więzienia.Nowe rozwiązaniaZ kolei osoba, która podczas interwencji zostanie znieważona (np. wyzwiska, groźby) będzie mogła liczyć na to, iż sprawcą zajmie się prokuratura nie tylko na prywatny wniosek, ale z urzędu. Za agresywne zachowanie w miejscu publicznym, np. w szpitalu czy urzędzie, grozić będzie kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywna w wysokości 1 000–5 000 zł (obecnie mandaty wynoszą od 100 do 500 zł). Taka sama kara grozić będzie za zakłócanie spokoju i porządku publicznego pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Dodatkowo, na wniosek pokrzywdzonego, sąd będzie musiał opublikować wyrok na stronie internetowej.– Nowelizacja to odpowiedź na postulaty środowiska medycznego i efekt współpracy między resortami. Nie mam wątpliwości, iż to dobry projekt i liczę na jego szybkie procedowanie. W ubiegłym roku zespoły ratownictwa medycznego interweniowały ponad 3,2 mln razy, a aż trzy tysiące razy same potrzebowały wsparcia po aktach przemocy. Kara za atak na pracownika ochrony zdrowia musi być surowa i nieuchronna – powiedziała minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda.Rada Ministrów przyjęła nowe przepisy 19 sierpnia. Mają one wejść w życie po 14 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.PRZECZYTAJ: Rachanie: Miał 2 promile i szarżował quadem z 13-letnią pasażerką. Drugim pojazdem jechał 13-latekAtaki na ratownikówDo ataków na ratowników medycznych i innych funkcjonariuszy dochodzi coraz częściej. 31 grudnia ubiegłego roku mieszkanka gminy Biłgoraj wezwała karetkę pogotowia do 33-letniego męża, który uskarżał się na problemy zdrowotne po wypiciu alkoholu. W trakcie badań Adrian K. zaczął być agresywny wobec ratowników medycznych, odnosił się do nich wulgarnie i groził im zabójstwem. W końcu zaatakował jednego z ratowników, uderzając go pięścią w głowę, kopiąc i szarpiąc za ubranie służbowe. Wezwanych na miejsce policjantów również zaczął wyzywać, a przy próbie zatrzymania uderzył jednego z nich pięścią w twarz. Mężczyzna przyznał się do winy, ale wyjaśnił, iż nie pamięta przebiegu interwencji. Wyraził też skruchę i chęć przeproszenia pokrzywdzonych. Sąd Rejonowy w Biłgoraju skazał Adriana K. na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata tytułem próby oraz grzywnę w wysokości 4 tys. zł. Na rzecz dwóch pokrzywdzonych ratowników medycznych orzeczono od oskarżonego po 5 tys. zł tytułem zadośćuczynienia, a na rzecz dwóch policjantów – po 2 tys. zł.PRZECZYTAJ: Ratownik zaatakowany w Janowie Lubelskim i pod Biłgorajem. W Zamościu już zaczęli się uczyć samoobronyPrzed Sądem Rejonowym w Janowie Lubelskim odpowiada z kolei 29-letni Kamil P., którego prokuratura oskarżyła o naruszenie nietykalności cielesnej ratownika medycznego i uszkodzenie ciała. W czasie przeprowadzania wywiadu na SOR w Janowie Lubelskim 29-latek zaatakował ratownika, próbując go przewrócić na ziemię i powodując w konsekwencji jego upadek. Oskarżony przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, ale wskazał, iż nie pamięta przebiegu zdarzenia.W Siedlcach ratownik medyczny stracił życie po tym, jak został zaatakowany przez 59-letniego mężczyznę, który wcześniej wezwał pomoc. Z kolei w Krakowie 47-letni lekarz zginął z rąk byłego pacjenta niezadowolonego z efektów leczenia. 35-latek wszedł do gabinetu, w którym przyjmował lekarz, i zadał mu kilka ciosów nożem.