W czasie prac nad nowym prawem o zakazie „mowy nienawiści”, Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar potwierdzał, iż prokuratura powinna ścigać kibiców Legii Warszawa za słynną oprawę meczową z hasłem „Refugees Welcome”. Prokurator odpowiedzialny za rządowe prace nad „mową nienawiści” uznał historyczny zaśpiew „a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” za… groźbę bezprawną i poszukuje danych sprawców tego „występku”, nakazując wyłamanie zamków w siedzibie Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Nowe przepisy oddadzą w ręce hunwejbinów cenzury jeszcze mocniejsze środki prawne. – czytamy w najnowszym biuletynie Ordo Iuris
Zagraniczne przykłady dowodzą, iż kary spadać będą również za stosowanie niewłaściwych zaimków płciowych, za kazania przypominające o grzeszności aktów homoseksualnych a choćby za wyrażanie sprzeciwu wobec przyznania jednopłciowym związkom przywilejów konstytucyjnie zastrzeżonych dla małżeństw.
Sejm w ogromnym pośpiechu odbył drugie i trzecie czytanie rządowego projektu ustawy, a po jego przyjęciu skierował go do Senatu. Jeszcze przed wyborami prezydenckimi ustawa cenzorska opuści zatem parlament.
Wejście w życie tej ustawy odda w ręce nieprzewidywalnych ministrów Donalda Tuska potężną pałkę na politycznych oponentów. Groźba trzech lat więzienia za internetowy komentarz, za publiczną wypowiedź, a choćby za list taki jak ten, zawiśnie nad wszystkimi. Bo pierwszym celem nowego prawa jest strach, który ma odebrać Polakom wolę walki i obrony prawdy, rodziny, życia.
Przed Ordo Iuris stoją zatem dwa zadania.
Po pierwsze – przekonać Prezydenta Andrzeja Dudę do zawetowania skandalicznej ustawy.
Po drugie – gdyby ustawa weszła w życie, udzielenie wsparcia procesowego każdemu, kto wskutek jej niewolniczych przepisów będzie ścigany za głoszenie prawdy.
W Wielkiej Brytanii na oczach piątki przerażonych dzieci aresztowano, a potem przez kilka godzin przesłuchiwano dziennikarkę Caroline Farrow – jedynie dlatego, iż w mediach społecznościowych pisała „on” o mężczyźnie, uznającym się za kobietę. W Anglii doszło też kilka razy do aresztowania osób modlących się w myślach pod klinikami aborcyjnymi (o jednym z takich przypadków wspominał wiceprezydent Stanów Zjednoczonych J.D. Vance w przemówieniu w Monachium). W Szkocji więzienie grozi za stosowanie niechcianych zaimków wobec transseksualistów.
W Niemczech przed oskarżeniem o „mowę nienawiści” broniliśmy w Kolonii polskiego kapłana i naukowca ks. prof. Dariusza Oko, ale oskarżano tam także i protestanckich pastorów, którzy głosili kazania o aktach homoseksualnych w oparciu o listy św. Pawła.
Nie możemy dopuścić do tego, by to samo działo się niedługo w Polsce!
Kilka tygodni temu odnieśliśmy ważne zwycięstwo przed Sądem Najwyższym, gdzie utrzymał się prawomocny wyrok uniewinniający działaczy pro-life od zarzutów za kampanię „Stop pedofili”, która ukazywała prawdę o wulgarnej seksedukacji według standardów WHO i o związanych z tym prawdziwych celach lobby LGBT.
Przez lata wypracowaliśmy ponad 150 korzystnych wyroków (łącznie z kluczowymi wyrokami Sądu Najwyższego), w których potwierdzano, iż obrońcy życia mają prawo do pokazywania na ulicach polskich miast, czym jest aborcja i jak wyglądają jej ofiary – dzieci zabite w łonach swoich matek.
Udzielamy pomocy prawnej ks. prof. Tadeuszowi Guzowi, któremu z oskarżenia Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B’rith grozi do trzech lat więzienia za „nawoływanie do nienawiści” – pomimo tego, iż ani prokuratura ani uczelniana komisja dyscyplinarna nie dopatrzyły się w jego wykładzie żadnego naruszenia standardów naukowych.
Do Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris regularnie zgłaszają się kolejne ofiary ideologicznej cenzury, których niedługo może być jeszcze więcej.
Ostatnio otrzymaliśmy zgłoszenie od administratora jednej z warszawskich kamienic. W listopadzie 2021 r. poprosił kobietę, wynajmującą lokal w budynku, o zdjęcie wywieszonej przez nią flagi LGBT. Zgodnie z regulaminem budynku, umieszczanie czegokolwiek na elewacji było bowiem możliwe jedynie za zgodą właściciela obiektu. Prośba spotkała się z agresywną reakcją wynajmującej i odmową usunięcia flagi, a teraz (po 3 latach od tej wymiany zdań!) kobieta postanowiła pozwać administratora, domagając się przeprosin oraz zapłaty na rzecz organizacji LGBT.
Wszystkie te sprawy doskonale pokazują, iż nowe przepisy o „mowie nienawiści” trafią na podatny grunt. Zarówno prokuratorzy pod kierownictwem Adama Bodnara, jak i aktywiści LGBT z ogromna gorliwością sięgną po nowe środki cenzurowania i zastraszania obrońców życia, rodziny, małżeństwa i wolności. Zwykła obrona małżeństwa, wiary lub biologicznej prawdy o tym, iż istnieją dwie płcie… będzie wiązała się z ryzykiem postępowania karnego, przesłuchań, aktów oskarżenia i wyroku do 3 lat pozbawienia wolności.
Widmo reżimu totalitarnej cenzury zawisło nad Polską. Wciąż jednak mamy szansę, by ochronić wolność słowa. Zaangażowanie naszych Darczyńców pozwoli na dalszy, merytoryczny opór wobec cenzorskiej ustawy, jak również na przeprowadzenie kampanii nacisku na Prezydenta Andrzeja Dudę, który wciąż może ją zawetować.
Co zawiera ustawa cenzorska?
Przyjęta w ubiegłym tygodniu ustawa o „mowie nienawiści” jest realizacją pierwszej obietnicy, złożonej przez liberalno-lewicową koalicję Donalda Tuska środowiskom LGBT.
Rządzący starają się oczywiście rozmywać ewidentnie ideologiczny i cenzorski charakter ustawy. Oprócz rozszerzenia katalogu „cech chronionych” o „orientację seksualną” i „płeć” (rozumianą zgodnie z genderową Konwencją stambulską), dodano także do tej grupy „wiek” i „niepełnosprawność”, by ukryć realne cele ustawy i manipulować debatą publiczną na jej tematy.
Jednocześnie przedstawiciele partii rządzących od początku zapowiadali, iż ustawa ma być przede wszystkim ukłonem skierowanym wobec ruchu LGBT, wymierzonym w krytyków ideologii gender.
– Każdy kto powie jak prezydent Duda, iż LGBT to nie ludzie, a ideologia, będzie musiał odpowiedzieć – wołała z mównicy sejmowej Anna Maria Żukowska, zapowiadając prace nad projektem.
Z kolei minister edukacji Barbara Nowacka wskazywała, że owa „nienawiść”, którą ma zwalczać ustawa jest głoszona między innymi… z kościelnych ambon.
Rządzący od początku nie pozostawiali więc złudzeń, iż nie chodzi wcale o żadną walkę z mityczną „nienawiścią”, a o cenzurowanie konkretnych poglądów – na przykład oficjalnego nauczania Kościoła Katolickiego.
Dlatego Instytut Ordo Iuris od początku sprzeciwiał się ustawie, publikując analizy i kierując do rządu opinie, wskazujące na konieczność odrzucenia projektu. Podkreślaliśmy, iż ustawa zagraża gwarantowanej w art. 54 Konstytucji RP wolności wyrażania poglądów. Zwracaliśmy też uwagę na to, iż użycie w pierwotnym projekcie pojęcia „tożsamość płciowa” stwarza zagrożenie, iż za „mowę nienawiści” może zostać uznane stwierdzanie tak oczywistych faktów jak to, iż są tylko dwie płcie, czy, iż płeć jest obiektywną kategorią biologiczną.
Szeroka krytyka pierwotnego projektu zmusiła rządzących do kroku wstecz i zamienienia pojęcia „tożsamość płciowa” na „płeć”. Wbrew pozorom nie oznacza to jednak, iż autorzy porzucili zamiaru zredefiniowania pojęcia „płci”, bo w uzasadnieniu projektu wprost pisano o wykładni tego pojęcia „w duchu” Konwencji stambulskiej, w której płeć jest rozumiana jako konstrukt społeczny, a nie obiektywna biologiczna rzeczywistość. przez cały czas więc sprzeciw wobec dopuszczania mężczyzn do damskich przebieralni, toalet, cel więziennych lub sportowej rywalizacji z kobietami będzie mógł być uznany za „mowę nienawiści” ze względu na płeć.
Równolegle rząd pracuje bowiem nad – komplementarną wobec nowelizacji kodeksu karnego – nowelizacją ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która pozwoliłaby urzędnikom bez wyroku sądowego oraz bez wiedzy osoby zainteresowanej decydować o blokowaniu treści zgłoszonych przez każdego, kto zadeklaruje, iż naruszają one jego dobra osobiste lub (jego zdaniem) wyczerpują znamiona czynu zabronionego.
Ustawa ma dać Prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej uprawnienia do wydawania decyzji nakazujących portalom społecznościowym i serwisom informacyjnym blokowanie treści naruszających czyjeś dobra osobiste, naruszających prawa własności intelektualnej lub treści pochwalających czy nawołujących do popełnienia czynu zabronionego.
Prezes UKE (czyli urzędnik powoływany przez Sejm na wniosek Premiera) mógłby jednoosobowo, arbitralnie podjąć decyzję o takiej blokadzie na wniosek prokuratora, Policji, osoby, której dobra osobiste miałyby zostać naruszone lub „zaufanego podmiotu sygnalizującego”.
O tym, kto może być owym „zaufanym podmiotem sygnalizującym” zadecyduje oczywiście wybrany przez Donalda Tuska Prezes UKE…
Antykomunistyczne hasła to „mowa nienawiści”? Tak twierdzi prokuratura
Wszystko to nieuchronnie prowadzi nas do stworzenia systemu totalitarnej cenzury, w której rząd będzie mógł bezkarnie prześladować swoich krytyków. I – nie miejmy złudzeń – będzie z tego chętnie korzystał.
Jak może wyglądać Polska po wejściu w życie cenzorskiej ustawy? Doskonale pokazała to już sprawa Pani Izabeli – 66-letniej, schorowanej emerytki z Torunia, której grozi dziś do 3 lat więzienia za komentarz na Facebooku na temat Jerzego Owsiaka. Za słowa „giń człeku” do jej mieszkania weszli o godz. 6 nad ranem uzbrojeni policjanci, którzy zatrzymali kobietę pod zarzutem kierowania gróźb karalnych. Prokurator nałożył na nią dozór policyjny, zarekwirowano jej telefon, z którego napisała swój komentarz oraz nałożono na nią zakaz kontaktowania się z Jerzym Owsiakiem i zbliżania się do niego na odległość mniejszą niż 100 metrów, zakaz opuszczania kraju i zakaz publicznego wypowiadania się na temat swojej sprawy.
Wkrótce w taki sposób będzie mógł być potraktowany każdy, kto na przykład napisze w internecie, iż praktyki homoseksualne to grzech…
Już na początku listu wspomniałem o prześladowaniach Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, któremu nasi prawnicy udzielają nieustannie pomocy prawnej. Policjanci wyłamali zamki w drzwiach wejściowych i godzinami przeszukiwali każdą szafę, biurko oraz komputery i telefony stowarzyszenia.
Formalnym pretekstem siłowego wtargnięcia były… hasła wznoszone podczas Marszu Niepodległości w 2018 r., takie jak „Raz sierpem raz młotem w czerwoną hołotę”, które prokurator Maciej Młynarczyk uznał za nawoływanie do przemocy z powodu przynależności politycznej oraz hasło „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”, które zdaniem prokuratora stanowią „groźbę bezprawną skierowaną wobec grupy osób z powodu jej przynależności politycznej”… Śledczy badali choćby pod kątem znamion czynu zabronionego okrzyki „Wielka Polska Katolicka” czy „Czołem Wielkiej Polsce”!
Zakrawa na nieśmieszny żart, iż w kraju, w którym przez cały czas miliony ludzi pamięta dramat życia w komunistycznym reżimie i w którym propagowanie komunizmu jest prawnie zakazane, prokuratura ściga ludzi za wznoszenie haseł opozycji antykomunistycznej…