W styczniu tego roku informowaliśmy o pasażerze Wizz Aira, który ubiegał się o odszkodowanie za opóźniony lot. Niestety linia wypłaciła już wcześniej pieniądze osobie, która złożyła wniosek w jego imieniu. Ostatecznie przewoźnik zgodził się przekazać mężczyźnie dane firmy odpowiadającej za odszkodowanie. Wtedy wyszło na jaw, iż powodem całego zamieszania jest "fałszywe roszczenie, złożone przez osobę inną niż prawowity wnioskodawca". Niestety nie był to jedyny tego typu przypadek. Z podobną sytuacją musiała zmierzyć się również inna pasażerka węgierskiej linii lotniczej.
REKLAMA
Zobacz wideo Kiedy przysługuje nam zwrot kosztów, a kiedy odszkodowanie od przewoźnika? Ekspertka wyjaśnia
Odszkodowanie za opóźniony lot w świetle oszustwa. Wizz Air zdążył już wypłacić pieniądze komuś innemu
Zgodnie z wytycznymi UE oraz samej linii lotniczej Wizz Air, pasażerom przysługuje odszkodowanie w przypadku lotu opóźnionego o minimum trzy godziny. Dodatkowym warunkiem jest to, iż za taką sytuację musi odpowiadać sam przewoźnik.
Linie lotnicze nie ponoszą odpowiedzialności za odszkodowanie, o ile opóźnienie, odwołanie lub odmowa przyjęcia na pokład są spowodowane nadzwyczajnymi okolicznościami, na które nie mają wpływu, takimi jak zła pogoda, decyzje kontroli ruchu lotniczego lub zagrożenia bezpieczeństwa
- czytamy na stronie Wizz Air. Rekompensata za opóźniony lot może wynosić od 250 do 600 euro, czyli od około 1 tysiąca do ponad 2,5 tysiąca złotych, a ostateczna kwota zależy od długości trasy. Aby otrzymać pieniądze, należy wypełnić specjalny wniosek o odszkodowanie. Tak właśnie postanowiła zrobić pasażerka, której historię opisał serwis Money. Podróż pani Sylwii z Londynu do Gdańska została opóźniona o ponad trzy godziny, więc wystąpiła o należne jej odszkodowanie. W związku z tym za podróż dwóch osób na jednej rezerwacji powinna otrzymać 500 euro rekompensaty, czyli ponad 2 tysiące złotych. Linia poinformowała ją natomiast, iż pieniądze zostały już wypłacone. W tym przypadku również wniosek w jej imieniu złożono za pośrednictwem firmy zewnętrznej zajmującej się tego typu roszczeniami. Wizz Air przekazał pasażerce dane niemieckiego przedsiębiorstwa AirHelp i poprosił o bezpośredni kontakt. Firma zaproponowała kobiecie "wypłatę całości odszkodowania, bez pobierania prowizji".
Nie zgodziłam się, bo nie jest to podmiot, którego o wypłatę należnego mi odszkodowania prosiłam
- wyjaśniła w rozmowie z Money. Jej podejście do sprawy poparł również radca prawny dr Piotr Cybula. W jego opinii taki zwrot powinien leżeć po stronie przewoźnika.
Fakt wypłaty go innej osobie w bliżej nieokreślonych okolicznościach moim zdaniem nie zwalnia z odpowiedzialności wobec pasażera za opóźniony lub odwołany lot
- skomentował.
Pani Sylwia walczy o odszkodowanie. "To przykład tzw. kradzieży tożsamości"
Firma pośrednicząca zwróciła pieniądze na konto Wizz Air, jednak przewoźnik nie przekazał ich pasażerce. Pani Sylwia ponownie zgłosiła się z problemem do holenderskiej linii, a ta miała dla niej dwa rozwiązania, które również pozostawiały wiele do życzenia. Wizz Air zaproponował bowiem odszkodowanie w wysokości 250 euro w gotówce lub 500 euro w postaci środków wirtualnych do wykorzystania na ich stronie. Pasażerka zdawała sobie sprawę, iż ma prawo do odzyskania pełnej kwoty w gotówce, dlatego spór wciąż trwa. Tutaj istotną kwestią jest również kradzież danych, ponieważ wniosek złożony przez firmę pośredniczącą został podpisany przez osobę ubiegającą się o rekompensatę, jednak podpis nie należał do pani Sylwii.
Niestety, oszustwa i wyłudzenia internetowe przybierają różne formy i stają się coraz bardziej powszechne na wszystkich rynkach. W naszej firmie mają miejsce zwykle wtedy, gdy osoba fizyczna lub prawna w niewłaściwy sposób pozyskała dane pasażera ze źródła spoza AirHelp, a następnie przedstawiła je nam, podszywając się pod prawdziwego pasażera
- stwierdził Eric Napoli, główny specjalista ds. prawnych w AirHelp, w odpowiedzi na pytania serwisu Money. Biuro prasowe Wizz Air zapewnia zaś, iż ich działania są zgodne z procedurami. Przewoźnik "rozpatruje wyłącznie wnioski o roszczenia od pasażerów lub podmiotów trzecich, które przedstawią odpowiedni dowód tożsamości lub stosowne pełnomocnictwo w formie podpisanego dokumentu". Linia nie ma natomiast dostępu do informacji, w jaki sposób tego typu podmioty uzyskują pełnomocnictwa i dane klientów.
Zobacz też: Co zrobić podczas katastrofy lotniczej? Stewardesa i pilot zdradzają, jak przygotować się na najgorsze
Ta sprawa to przykład tzw. kradzieży tożsamości, a więc sytuacji, w której ktoś wykorzystuje czyjeś dane, by podszyć się pod daną osobę. W przypadkach, gdy oszust podszywa się pod nas, wykorzystując nasze dane, adekwatne jest zawiadomienie o tym organów ścigania (policja, prokuratura), gdyż w takiej sytuacji mamy do czynienia z przestępstwem
- dodaje Karol Witkowski, rzecznik prasowy UODO.
Dziękuje my, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.