Miłorząb japoński będzie pomagał promować rodzicielstwo zastępcze

5 miesięcy temu

W uroczystości zorganizowanej z okazji Dnia Rodzicielstwa Zastępczego uczestniczyło kilka grup studentów INP. Symbolicznego aktu posadzenia miłorzębu dokonali dr Patrycja Kaszubska-Dziergas, wicedyrektor instytutu i reprezentujący stowarzyszenie Gerard Wilczek.

Miejsce, gdzie umieszczono drzewo, nie jest przypadkowe. W kwietniu w SCK odbyła się z inicjatywy obu partnerów konferencja Rodzicielstwo zastępcze teoria i praktyka”. kooperacja między nimi ma już pięcioletnią tradycję.

Drzewo i rodzicielstwo zagrożone

– Sadzimy drzewo, bo drzewo jest symbolem życia i zakorzenienia, symbol rodziny – powiedział „O!Polskiej” Gerard Wilczek, rodzic zastępczy z 23-letnim doświadczeniem, który z żoną Joanną prowadzi rodzinny dom dziecka. – Żeby drzewo mogło rosnąć, trzeba o nie dbać, troszczyć się o nie. Zupełnie jak o dziecko. Wybraliśmy miłorząb japoński, bo to jest dzisiaj gatunek zagrożony. Trochę jak rodzicielstwo zastępcze w Polsce. Ono stanęło w miejscu, a bardzo nam potrzeba nowych rodzin. Staramy się wraz z instytutem od lat promować tę ideę wśród młodych, zdolnych, wrażliwych i przygotowanych ludzi i szukać rodzin zastępczych i adopcyjnych

– To jest szczególny dzień, który zostanie w naszej pamięci i przejdzie do historii – podkreśla dr Patrycja Kaszubska-Dziergas. – Sadzimy drzewo. Miłorząb japoński. Jego liście mają kształt serduszka. Dla nas jest to symbol rodzicielstwa zastępczego i przypomnienie, iż dzieci naznaczone negatywnymi doświadczeniami w rodzinach biologicznych mają szansę w środowisku bezpiecznym, stabilnym. Jak najbardziej zbliżonym do naturalnego. Jest nim m.in. rodzina zastępcza. Rodziców zastępczych brakuje. Dlatego tak ważne jest propagowanie tego rodzicielstwa.

Obok drzewa umieszczono tabliczkę QR, z której można odczytać informacje, także statystyczne, o rodzicielstwie zastępczym.

Za liczbami kryją się konkretne dzieci

– Najnowsze dane GUS-owskie mówią, iż w 2023 roku do pieczy zastępczej w Polsce przybyło 3,5 tysiąca dzieci – podkreśla Gerard Wilczek. – Za tą liczbą kryją się konkretni młodzi ludzie, którym trzeba pomóc. W wielu miejscach są dzieci, ale nie ma rodzin, do których można by je przekazać. Szczególnie trudna jest sytuacja najmłodszych, które nie mogą się rozwijać w atmosferze życia rodzinnego: przytulane, kołysane, noszone. Taki deficyt zostaje na całe życie. Z wielkim szacunkiem dla pracowników domów dziecka, ale placówki rodzinnego ciepła nie zastąpią.

Członkiem Stowarzyszenia „Dobra Rodzina” jest także pan Krystian Weirauch z Zawadzkiego. – Z żoną Ireną zaczynaliśmy od Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego i Opiekuńczego jeszcze za abpa Alfonsa Nossola, ponad 20 lat temu – mówi. – Przez nasz dom przeszło 16 dzieci. Troje trafiło do adopcji sześcioro jest przy nas. Dla pozostałych byliśmy pogotowiem rodzinnym. – Przyjechałem tu, bo zainspirowało mnie hasło tego wydarzenia: „Źle się dzieje”. Z rodzicielstwem zastępczym jest źle naprawdę. Najlepszy dowód, iż musimy się do takich symboli uciekać, by poruszać i instytucje, i opinię publiczną. Przecież dzieci to jest nasz największy skarb. A te pokrzywdzone przez los szczególnie zasługują na miłość i troskę. I na to, by zawsze być blisko nich, krok za nimi.

W uroczystości uczestniczyli m.in. prof. Edward Nycz, dyrektor Instytutu Nauk Pedagogicznych, Zdzisław Markiewicz, dyrektor MOPR w Opolu. Modlitwie przewodniczył i drzewo pobłogosławił ks. Łukasz Knosala z opolskiego Duszpasterstwa Akademickiego „Resurrexit”.

Idź do oryginalnego materiału