Nowy film Donniego Yena to zawsze wydarzenie obowiązkowe dla fanów akcji. Po zadziwieniu widzów w 2023 r. rolą Kain W John Wick: Rozdział 4 i jego epos wuxia Sakra (w którym wyreżyserował i zagrał), a także jego pamiętne role, które miały miejsce całkiem niedawno Łotr Jeden I serii Ip Manlegenda Hongkongu powraca Prokuratorpo raz kolejny zarówno w roli gwiazdy, jak i reżysera.
Yen jako pierwszy powie Wam, iż ten film jest odejściem od jego zwykłej tematyki — Prokurator to przede wszystkim dramat sądowy, choć gwiazda i reżyser oczywiście dodali do tego swoje charakterystyczne wyczucie akcji i umiejętności walki na ekranie. Luźno oparty na prawdziwej historii film opowiada historię byłego funkcjonariusza policji, który sprzedaje swoją odznakę, aby rozpocząć nową karierę jako prokurator. Jednak prawnik kierujący się sprawiedliwością gwałtownie wpada w konflikt ze swoim nowym szefem i współpracownikami, gdy wierzy, iż osoba, którą ścigają, jest niewinna.
Choć może nie w pełni rozwiązać drażliwe konflikty wywołane jego intrygującym założeniem, Prokurator jest jednak bardzo kompetentnym i wciągającym ćwiczeniem gatunkowym, łączącym ugruntowane, wysokooktanowe sekwencje akcji ze standardowym gatunkiem dramatu sądowego. Polygon rozmawiał z Yenem na Zoomie o tym, jak doszło do realizacji projektu, jak przekonano go do jego podjęcia i jak nowa technologia zapewnia nowe możliwości w zakresie oldschoolowych sposobów filmowania akcji.
Wywiad ten został zredagowany w celu zapewnienia zwięzłości i przejrzystości.
Wielokąt: Co Cię interesuje Prokurator?
Donnie Yen: W ogóle mnie to nie interesowało. Na początku, kiedy wytwórnia mi to pokazała, powiedziałem: „Nie mam pojęcia, jak zrobić ten film. Robię filmy akcji. To jest mój świat. Dlaczego chcesz, żebym to zrobił?” A oni pomyśleli tylko o dwóch rzeczach. Po pierwsze, naprawdę czuli, iż sposób, w jaki żyję – znają mnie, to moi przyjaciele – sprawi, iż będę idealny do tej roli.
Po drugie, są to firmy, z którymi współpracowałem już kilkukrotnie w przeszłości, jak choćby przy serii Ip Man. A oni na to: „Och, przygotowywaliśmy się do innych filmów, Ip Man 5 jak również Temperatura zapłonu 2. Zamierzamy wyprodukować te filmy, a widzowie chcą je zobaczyć. Ale nigdy nie zrobiłeś takiego filmu [The Prosecutor]. Spróbujmy.”
Więc zajęło mi dwa miesiące, zanim się przekonałem. Powiedziałem: „Naprawdę muszę przemyśleć perspektywę zrobienia tego filmu. Oglądamy ich mnóstwo, tego rodzaju wyrafinowanych scen z sali sądowej. Zamierzam zrobić film łączący te dwa elementy.” Pierwszą z nich jest oczywiście moja podstawowa publiczność. Chcą zobaczyć akcję Donniego Yena. Jak je łączysz?
Po drugie, nie chcę tworzyć świata, w którym ludzie dają się złapać w realizm samej sprawy, a potem nagle ludzie latają i kopią. Chciałem wykorzystać sprawę bardziej jako siłę napędową wniosku. Kiedy więc dana osoba bierze udział w akcji, widzowie mogą wyczuć kryjące się za nią emocje. Ostatecznie chcę powiedzieć, iż film ma nakłonić widzów do zsynchronizowania emocji z tym, jak chcę, żeby zareagowali, tak aby byli podekscytowani i emocjonalnie związani z historią, a nie z samym tematem. Musieliśmy starannie umieścić sceny akcji – nie mogliśmy po prostu wrzucić kilku scen akcji. Widzowie muszą wierzyć, iż bohaterowie muszą udać się do tych momentów akcji, dlatego zostały one bardzo starannie obsadzone.
Coś, co utkwiło mi w pamięci w tym filmie i Sakra to sposób na połączenie oldschoolowych technik filmowych sztuk walki z nową technologią — dronami, sekwencjami akcji POV i nie tylko. Jaka jest Twoja filozofia łączenia tych dwóch elementów i co Cię w tym ekscytuje?
Nazywam to po prostu techniką opowiadania historii dzięki stylizowanej pracy kamery. W oldschoolowych filmach o sztukach walki nie mieliśmy takiego wyboru. Mieliśmy jedną kamerę, aparat fotograficzny, a ty po prostu zajmowałeś się walką. W tamtych czasach nie było komputerów. Przycinałem film dzięki oldschoolowych krajalnic do filmów. A teraz oczywiście mamy do czynienia z nowoczesnymi technologiami – sztuczną inteligencją, telefonami i wszystkim.
Nie lubię polegać na technologii, chyba iż jest to naprawdę konieczne. W środku była scena w nocnym klubie ze zdjęciami z drona i wszystko było prawdziwe, nie wymagało choćby ulepszenia CGI. Przygotowałem wskazówki, ułożyłem choreografię ruchów. Kręcąc ten film, spędziliśmy cały dzień i pół nocy na omawianiu tego z kaskaderem. A potem w drugiej połowie nocy operator drona testuje ujęcie. I dostałem strzał. Właśnie tego chciałem, powrotu do podstaw. Próbuję więc powiedzieć, iż jeżeli chodzi o kręcenie filmów, przez cały czas wierzę w prawdziwe emocje starej szkoły, niezależnie od tego, czy są to [intellectual] wyrażanie emocji lub fizyczne wyrażanie emocji. Muszą być prawdziwe, aby były przekonujące, aby widzowie mogli zaangażować się w opowiadaną przez Ciebie historię.
Korzystasz z dostępnej nowej technologii, ale przez cały czas skupiasz się na tym, aby mieć ją w aparacie, ponieważ chcesz, aby wydawała się prawdziwa.
Absolutnie. Musisz. Zdjęcia przychodzą mi do głowy podczas tworzenia scenariusza. Będę omawiać scenariusz z moimi scenarzystami lub aktorami i w mojej głowie już tworzą się strzały. To trochę jak z muzykiem. Może dlatego, iż gram na pianinie czy coś. Jakiś rytm muzyczny, który mam w głowie, wywołuje te obrazy.
Prokurator gra teraz w kinach.