Brutalnie zabili dwie Ukrainki, które uciekły przed wojną. Chcieli ich dziecka. "Popełniłam wielki błąd"

22 godzin temu
Zdjęcie: Fot. AnRo0002, CC0, via Wikimedia Commons


Małżeństwo przyznało się do zamordowania dwóch kobiet z Ukrainy. Powodem była chęć uznania dziecka jednej z nich za swoje.
W Sądzie Okręgowym w Mannheim rozpoczął się proces małżeństwa, które oskarżone jest o zabicie pochodzącej z Ukrainy kobiety oraz jej matki w celu zabrania dziecka młodszej z nich. Prokuratura postawiła parze zarzut morderstwa. Na początku procesu oskarżeni przyznali się do popełnienia przestępstw w oświadczeniach odczytanych przez ich prawników. W swoich zeznaniach oboje wyrazili skruchę z powodu tego, co się stało.


REKLAMA


"Żałuję wszystkiego, co zrobiłem" - powiedział mężczyzna. Zgodnie z oświadczeniem, kobieta powiedziała: "Popełniłam wielki błąd". Gdyby mogła, cofnęłaby czas: "Moje dzieci też nie mają już matki". Jak podała prokuratura, para ma w sumie czworo dzieci, w tym jedno wspólne.


Zobacz wideo Zostali złapani po 24 latach. Odpowiedzą za zabójstwo dwóch kobiet


Niemcy. Zamordowali dwie Ukrainki, które uciekły przed wojną. Chcieli mieć wspólną córkę
Zgodnie z aktem oskarżenia kobieta i jej mąż mieli zabić 27-latkę i jej 51-letnią matkę w marcu ubiegłego roku, aby zabrać do siebie pięciotygodniowe dziecko młodszej kobiety i zarejestrować je jako własne. W związku z tym oboje są również oskarżeni o porwanie osoby nieletniej. Według prokuratury motywem zbrodni było to, iż 45-letnia w tej chwili kobieta i jej 43-letni mąż z Sandhausen koło Heidelbergu od dawna żywili niespełnione pragnienie posiadania wspólnej córki.
Najpóźniej w marcu 2023 roku para miała planować porwanie nowo narodzonej dziewczynki. W tym celu żona poszukiwała kontaktu z ukraińskimi uchodźcami i dołączyła do grupy na Telegramie, aby ich wspierać - podała prokuratura.
W ten sposób poznała 27-letnią kobietę, która szukała pomocy w tłumaczeniu w związku ze zbliżającymi się narodzinami córki. W momencie popełnienia przestępstwa matka, babcia i dziecko przebywały w ośrodku dla uchodźców w okręgu Ren-Neckar.


Babcia zatopiona w jeziorze
Domniemani sprawcy mieli potajemnie podać obu kobietom leki uspokajające podczas wizyty w restauracji. Gdy 51-latka źle się poczuła, para początkowo odwiozła 27-latkę i dziecko do domu, obiecując, iż zawiezie babcię do szpitala. Zamiast tego małżonkowie zawieźli ją nad jezioro niedaleko Karlsruhe.
Według prokuratury mężczyzna uderzył kobietę w głowę "co najmniej cztery razy z pełną siłą" nieznanym przedmiotem i zatopił ją w jeziorze. 51-latka zmarła w wyniku obrażeń głowy. W swoim zeznaniu oskarżony powiedział, iż użył gumowego młotka kupionego w markecie budowlanym.
Następnie para miała zabrać z domu 27-latkę i jej dziecko pod pretekstem, iż ich matka i babcia doznała zawału serca i przebywa w szpitalu. Według prokuratury pojechali do Hockenheim w okolice tamy na Renie. Tam mężczyzna kilkakrotnie uderzył młodą kobietę w głowę. Zmarła w wyniku rozległego urazu mózgu. Para podpaliła ciało i odjechała do domu z dzieckiem.
7 marca 2024 r. przechodzień odkrył ciało 27-letniej kobiety na brzegu Renu. 13 marca policja aresztowała parę, a w ich domu znaleziono dziecko, które było całe i zdrowe. 19 marca policyjni nurkowie znaleźli ciało babci dziecka w jeziorze. Oskarżona para przebywa w areszcie.


Dziecko mieszka z ciotką
Dziecko, mające w tej chwili około jedenastu miesięcy, mieszkało następnie przez kilka miesięcy z rodziną zastępczą. Na początku lata 2023 roku ciotka - w tej chwili 21-letnia siostra zmarłej - przejęła opiekę nad dziewczynką. Pod koniec czerwca, według prawnika młodej kobiety, wróciła ona z dzieckiem do Ukrainy. Złożono tam wniosek o adopcję dziewczynki, ale proces ten może potrwać kilka miesięcy. Siostra jest oskarżycielką posiłkową w procesie. Jej adwokat Thomas Franz zapowiedział już, iż będzie wnioskował o dożywocie dla oskarżonych, a także o orzeczenie szczególnego stopnia winy. Oznaczałoby to, iż wyrok nie mógłby ulec zawieszeniu po 15 latach. Jak sam powiedział, odetchnął z ulgą po przyznaniu się oskarżonych do winy.
W procesie zaplanowano łącznie dziewięć dni rozpraw. Wyrok może zostać ogłoszony 21 lutego br.
***
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle
Idź do oryginalnego materiału