Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu zakończył się proces oskarżonego o molestowanie siedmiomiesięcznej dziewczynki. Prokurator zażądał 14 lat więzienia, obrona jego uniewinnienia. Sprawa już w grudniu zostanie rozstrzygnięta.
Jak poinformował PAP prokurator Marcin Urbaniak z Prokuratury Rejonowej w Pleszewie, oskarżyciel zawnioskował też o wymierzenie kary w postaci zakazu zajmowania stanowisk i wykonywania zawodów w działalności związanej z wychowaniem, edukacją i leczeniem małoletnich na 15 lat.
"Wystąpiłem o zakaz kontaktowania się z małoletnią pokrzywdzoną osobiście i w innej formie przez 15 lat; zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 100 metrów przez 15 lat oraz zadośćuczynienie na rzecz dziecka w kwocie 15 tys. zł" – powiedział.
Zdaniem prokuratora, zebrane w sprawie dowody wzajemnie uzupełniają się i uzasadniają winę oskarżonego. "Opinie kilku biegłych powołanych do tej sprawy, w moim odczuciu, dają podstawy do uznania winy oskarżonego i skazania" – powiedział.
Adwokat oskarżonego Łukasz Krzyżanowski wniósł o uniewinnienie oskarżonego, dowodząc, iż zebrany materiał dowodowy jest niewystarczający. W rozmowie z PAP przed rozpoczęciem procesu mówił, iż jego zdaniem obrażenia u dziecka spowodowała inna osoba. "Mój klient nie był jedynym, który w tym czasie miał kontakt z dzieckiem. Oboje (z matką dziewczynki - PAP) przed zdarzeniem znali się od 8 miesięcy i byli w nieformalnym związku" - powiedział.
Do zdarzenia doszło 2 marca 2023 r. O skrzywdzenie dziewczynki oskarżono 26-letniego wówczas mężczyznę, mieszkańca jednej z miejscowości powiatu pleszewskiego (Wielkopolskie).
W śledztwie ustalono, iż mężczyzna znał się z matką dziewczynki, ponieważ wspólnie uczestniczyli w terapii odwykowej w jednym z ośrodków dotyczących leczenia uzależnień. Byli w nieformalnym związku. W dniu zdarzenia matka zostawiła dziewczynkę pod opieką mężczyzny. Po powrocie z pracy odkryła obrażenia u córki. Zaniepokoiły ją siniaki przy udach dziecka, o czym powiadomiła pracowników ośrodka, lekarzy miejscowego szpitala i policję.
Prokurator Marcin Urbaniak przed sporządzeniem aktu oskarżenia uzyskał trzy opinie biegłych. Biegły lekarz z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu stwierdził, iż obrażenia u dziewczynki powstały w miejscach newralgicznych z punktu widzenia przestępstw seksualnych. Wykluczył bierny sposób ich postania np. w wyniku upadku dziecka czy zmieniania pieluszek. Prokurator o opinię genetyczną wystąpił do Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Za paznokciami dziewczynki wykazano dużą ilość materiału genetycznego, należącego do oskarżonego. Ostatnia opinia została sporządzona przez Wydział Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Te trzy opinie – zdaniem oskarżyciela - stanowią jedną całość, która wskazuje, iż do tego czynu doszło i na ławie oskarżonych zasiadła adekwatna osoba.
Mężczyzna został oskarżony o doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem. Czyn uznano za zbrodnię, więc oskarżonemu grozi od 5 lat więzienia do dożywocia.
PAP dotarła do matki dziecka, która powiedziała, iż jest pewna, iż obrażenia powstały w wyniku kontaktu córki z oskarżonym. Tego dnia - jak powiedziała - dziecko przebywało tylko pod opieką oskarżonego.
Biegli psychiatrzy stwierdzili, iż mężczyzna w momencie czynu miał możliwość pokierowania swoim postępowaniem i może brać udział w procesie.
Oskarżony nie przyznał się do winy i podobnie jak jego adwokat, wniósł o uniewinnienie. Sprawa toczyła się z wyłączeniem jawności. (PAP)