Krwawe strzelaniny na ulicach, narkotyki i duże pieniądze. "W jednym punkcie zarabiają 50 tys. euro dziennie". Europejska stolica jak latynoska republika
Zdjęcie: Śledczy za kordonem policyjnym w dzielnicy Cite du Peterbos, gdzie 7 lutego 2025 r. mężczyzna został zabity w strzelaninie związanej z handlem narkotykami w gminie Anderlecht w Brukseli
W ciągu zaledwie ostatnich trzech dni stolicą Belgii wstrząsnęły cztery strzelaniny, których kulminacją był atak w Anderlechcie we wczesnych godzinach porannych w piątek 7 lutego. W jego wyniku zginął mężczyzna. Podczas gdy śledztwa wciąż trwają, władze przypisują eskalację rozlewu krwi wojnom między rywalizującymi ze sobą gangami narkotykowymi z ciężką bronią w ręku. — Wraz z wprowadzeniem na rynek kokainy w grę wchodzą znacznie większe pieniądze — mówi urzędniczka zajmująca się przestępstwami narkotykowymi w Belgii. A z większymi pieniędzmi wiąże się o wiele większe niebezpieczeństwo dla "zwykłych" obywateli. Jedną z ofiar wojen gangów stała się 11-letnia dziewczynka.