Jej płonące ciało znaleziono w parku. Prokuratura zdecydowała ws. śmierci Jolanty Brzeskiej

11 godzin temu
Śledztwo ws. śmierci Jolanty Brzeskiej zostało umorzone – poinformowała w poniedziałek Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Działaczka Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów zginęła tragicznie blisko 14 lat temu. Jej płonące ciało znaleziono w warszawskim Parku Kultury.


Jak przekazała gdańska prokuratura, śledztwo ws. śmierci Jolanty Brzeskiej "oscylowało wokół trzech możliwych wersji zdarzenia: zabójstwa, samobójstwa i nieszczęśliwego wypadku". W komunikacie czytamy, iż w ocenie prokuratora "żadnej z wyżej wskazanych wersji śledczych nie można jednoznacznie, bezsprzecznie potwierdzić ani wykluczyć".

"Wszystkie są probabilistycznie wiarygodne, a na obecnym etapie postępowania zebrano pełny i kompletny materiał dowodowy, umożliwiający wydanie końcowej decyzji merytorycznej" – czytamy.

Jolanta Brzeska zginęła 14 lat temu. Prokuratura zdecydowała


Prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku umorzył śledztwo 28 października, a informację o tym przekazano w poniedziałek. Aktywistka zginęła 1 marca 2011 roku w Warszawie. Została oblana łatwopalną cieczą, a następnie jej ciało zostało podpalone. Do dziś nie wiadomo jednak, kto to zrobił.

Prokurator przyjął w postanowieniu o umorzeniu śledztwa, iż brak jest danych "dostatecznie uzasadniających podejrzenie zabójstwa Jolanty Brzeskiej poprzez jej podpalenie".

Jolanta Brzeska była działaczką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów od czasu, kiedy na mocy decyzji reprywatyzacyjnej z 2006 roku mieszkanie w warszawskiej kamienicy, które zajmowała wraz z mężem i z córką, uzyskali spadkobiercy przedwojennych właścicieli. Wówczas pełnomocnik spadkobierców jednostronnie rozwiązał umowę najmu i rozpoczął podnoszenie stawek czynszowych.

Palące się zwłoki Brzeskiej znaleziono 1 marca 2011 na terenie Parku Kultury Powsin w Warszawie. "Biegli nie ujawnili żadnych obrażeń mechanicznych (poza oparzeniami), które mogły mieć wpływ na zgon pokrzywdzonej. Biegli wykryli natomiast obecność nafty w odzieży pokrzywdzonej, a także obecność sadzy w dolnych drogach oddechowych pokrzywdzonej" – czytamy w komunikacie prokuratury.

I dalej: "Zdaniem biegłych obecność sadzy wskazuje, iż w chwili pierwszej fazy kontaktu z pożarem Jolanta Brzeska żyła i oddychała jego atmosferą. Jako przyczynę zgonu Jolanty Brzeskiej biegli wskazali wstrząs termiczny oraz podtrucie tlenkiem węgla".

Dodano, iż przesłuchano prawie 300 świadków oraz przeprowadzono konfrontacje między niektórymi z nich. Wykonano też badania wariograficzne i "analizy połączeń telefonicznych, zapisów monitoringów, oględziny i eksperymenty procesowe, a także pozyskano istotne dla sprawy dokumenty".

Świadek mówił o "gestach przypominających taniec"


"Prokurator uznał, iż pomimo wykonania wielu czynności dowodowych nie jest możliwe ustalenie niebudzącego wątpliwości stanu faktycznego i ustalenie jednej, niepodważalnej wersji zdarzenia. Uprawnione jest natomiast stwierdzenie, iż brak jest dowodów dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa, i z tego powodu Prokurator umorzył śledztwo w tej w sprawie" – czytamy.

W komunikacie śledczych czytamy też o zeznaniach "niemalże naocznego świadka". Stwierdził on, iż "w tamtym miejscu i czasie widział i fragmentarycznie słyszał rozmawiających ze sobą mężczyznę i kobietę. "Świadek zeznał, iż usłyszał, iż w pewnym momencie rozmowa przekształciła się w sprzeczkę, po tym, gdy kobieta oczekiwała od mężczyzny spełnienia jakieś obietnicy" – czytamy.

Świadek zeznał ponadto, iż podczas rozmowy "kobieta zaczęła wykonywać gesty przypominające taniec". "Po chwili mężczyzna, którego tożsamości nie ustalono, udał się w kierunku wyjścia z lasu, a kobieta została w pobliżu alei brzóz. Następnie, w pobliżu miejsca, gdzie wcześniej stali rozmówcy, świadek zauważył ogień. W późniejszym czasie świadek dowiedział się, iż w tym miejscu, w alei brzóz spaliła się kobieta" – wskazano.

Idź do oryginalnego materiału