Sylwester u Zduniaka – jak media społecznościowe zmieniły życie rolnika w trudną do zniesienia rzeczywistość

15 godzin temu

Paweł Zduniak to syn rolnika, który od kilku lat jest aktywny w mediach społecznościowych. W publikowanych przez siebie filmach pokazywał życie na wsi – pracę na roli i zwykłą codzienność. Ta zmieniła się diametralnie za sprawą jednego niepozornego wpisu.

O tym, iż siła mediów społecznościowych jest ogromna, wątpliwości nie ma chyba nikt. I choć ta, czasem przeradza się w dobro, tak równie „dobrze” potrafi nieść krzywdę, zwykłemu, niewyróżniającemu się z tłumu, człowiekowi.

Paweł Zduniak z okolic Krasnosielca, zajmuje się rolnictwem i w związku z tym od lat publikuje treści o tej tematyce w internecie. Krótkie filmy przedstawiają pracę na roli i zwykłą codzienność na wsi. Owo zwyczajne życie, za sprawą jednego wydawałoby się niepozornego wpisu, zmieniło się nagle w trudną do zniesienia codzienność.

Teraz o mężczyźnie mówi już cała Polska. Wszystko dlatego, iż internauci podchwycili temat rzekomo organizowanego przez Pawła „Sylwestra” – ogłaszając wszem i wobec, iż na imprezę wybiorą się właśnie do niego. Internetowy trend urósł do naprawdę dużych, a wręcz niewyobrażalnych rozmiarów, zaś hasło „Sylwester u Zduniaka” – odmieniane jest w sieci przez wszystkie przypadki.

Sytuacja zaostrzała się w miarę pojawiania się kolejnych filmików, które Paweł publikował w sieci, odpowiadając na zaczepki internautów. Im bardziej się denerwował, im więcej mówił o zgłoszeniu sprawy na policję i prosił, aby ludzie go nie nękali, tym większe zainteresowanie wzbudzał u użytkowników mediów społecznościowych.

Wśród internetowych żartów pojawiały się filmiki z obietnicami przyjazdu internautów do gospodarstwa Pawła – niektórzy deklarowali, iż mają już przygotowane autokary na zapowiadany Sylwester, inni wspominali o przylocie samolotem. Choć dla wielu wydawało się to zabawne, dla Pawła sprawa stała się źródłem ogromnego stresu.

Mężczyzna, co wielokrotnie podkreślał w swoich nagraniach, poważnie obawiał się, iż do jego domu przybędą setki, a choćby tysiące ludzi, którzy zapowiedzieli swoje odwiedziny. Biorąc pod uwagę zaś fakt, iż Paweł jest osobą z niepełnosprawnością intelektualną taka perspektywa stała się wyjątkowo trudna i przerażająca.

– Ludzie, powiedzcie mi w komentarzach, kto wam każe dzwonić do mnie? – mówi na ostatnim nagraniu. – Przestańcie, ludzie, na Boga! Zlitujcie się, chyba zły duch Wam każe –dodaje.

Zachowanie mnóstwa ludzi przekroczyło jakąkolwiek granicę zdrowego rozsądku, co jest niestety dość ponurym obrazem mentalności wielu użytkowników mediów społecznościowych. Niektórzy zaczęli prosić o adres rolnika, tworzyli memy, a choćby nagrania dzięki sztucznej inteligencji.

Na szczęście znaleźli się i tacy influencerzy, którzy stanęli w obronie Pawła Zduniaka. Wśród nich choćby rolnicy zrzeszeni w Ruchu Młodych Farmerów (RMF).

– Słuchajcie, hejt na Pawle Zduniaku, rolniku i synu rolnika, pasjonata rolnictwa z lekkim upośledzeniem zaczął się już 3 lata temu. O ile na forach rolniczych szło nad tym jakoś zapanować, o tyle to co się wydarzyło na Tik Toku, to co się dzieje z maszynami jego ojca, które są wystawiane na OLX pod fejkowymi kontami, wystawiane są ich zdjęcia wraz z numerami telefonów, to jest cała maszyna niszczenia rolniczej, skromnej rodziny. I jako społeczność rolnicza mówimy zdecydowane NIE takiemu hejtowi! – mówi w jednym ze swoich filmów rolnik Grzegorz Guzik, twórca kanału Guzik Rolnik.

Nie zabrakło także komentarza od prawnika Marcina Kruszewskiego, znanego w sieci jako „Prawo Marcina”. – Nie idźcie na sylwestra u Zduniaka, bo możecie skończyć go w więzieniu. (…) Pamiętajcie, iż problemy może mieć już ten, kto dla zabawy wszedłby na jego posesję czy do domu”

„Mężczyzna uważa, iż jest nękany i zdecydowanie zachowania internautów mają wzbudzać w nim poczucie upokorzenia czy poczucie zagrożenia. o ile sąd uznałby, iż doszło tutaj do uporczywego nękania, to w więzieniu sprawca będzie mógł spędzić choćby osiem lat” — tłumaczył influencer.

Do Pawła zaczęli przyjeżdżać goście z naszego powiatu, ale również z odległych zakątków kraju, by porozmawiać z nim i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. Jak udało nam się dowiedzieć, od uczestników jednej z takich wizyt, Paweł na szczęście zaczyna już inaczej patrzeć na całą sytuację. Wyraźnie się uspokoił i zaczął podchodzić do sytuacji z większym dystansem.

ren/aś

Idź do oryginalnego materiału