Co robią władze Warszawy, by zapobiegać przemocy wobec kobiet? [rozmowa]

8 miesięcy temu

Nie każdy mężczyzna jest Dorianem S., ale każda kobieta mogła być na miejscu 25-letniej Lizy, która 1 marca 2024 zmarła w wyniku gwałtu. Zbrodni, która według polskiego prawa jest tylko występkiem i nad którą dziś płaczemy, a jutro możemy gładko przejść do patriarchalnego porządku dziennego. Co zrobić, by temu zapobiec? Domagać się zmian systemowych i zdeterminowanej walki z kulturą gwałtu. To nie wydarzy się bez udziału polityczek i polityków, którym będę regularnie przypominać o śmierci Lizy, pytając, co zamierzają zrobić, by z rąk gwałciciela nie zginęła już żadna kobieta, a hasło „ani jednej więcej” stało się rzeczywistością. Śledźcie deklaracje osób decydenckich z rządu i władz lokalnych w cotygodniowym cyklu Nie damy wam zapomnieć. Stop kobietobójstwu!

O komentarz poprosiłam w pierwszej kolejności prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, jednak w jego imieniu zdecydowała się porozmawiać ze mną jego zastępczyni i pełnomocniczka nadzorująca m.in. Biuro Pomocy i Projektów Społecznych, Aldona Machnowska-Góra.

Paulina Januszewska: Jakie działania systemowe może podjąć miasto, by kobiety czuły się w nim bezpiecznie, a mężczyźni przestali je gwałcić?

Aldona Machnowska-Góra: Jako przedstawicielka Urzędu Miasta Warszawy mogę powiedzieć, iż rola samorządu jest tu dosyć ograniczona, ale to nie znaczy, iż żadna. Wiemy, iż przemoc wobec kobiet nie ogranicza się wyłącznie do tragedii, która wydarzyła się w Warszawie i wstrząsnęła wszystkimi. Kobiety są ofiarami gwałtów i innych aktów przemocy, które kończą się śmiercią i dzieją się zarówno w przestrzeni publicznej, jak i zaciszu domowym, gdzie sprawcami są osoby najbliższe. Systemowo możemy i musimy zmieniać prawo, czyli realizować postanowienia konwencji stambulskiej, która jasno mówi o odpowiedzialności sprawców, ale także o odpowiedzialności społecznej związanej z brakiem przyzwolenia na każdy rodzaj przemocy. Bardzo ważne jest także to, co dzieje się teraz w Sejmie.

Co ma pani na myśli?

Debatę nad zmianą definicji gwałtu w Kodeksie karnym, za którą będą szły nowe wytyczne dotyczące kar dla sprawców. Jestem przekonana, iż to istotnie wpłynie zarówno na ściganie, jak i reagowanie przez odpowiednie służby, np. policję, na niepożądane zachowania, także zanim dojdzie do przestępstwa.

To zmiany na poziomie centralnym. W dodatku wciąż nieprzegłosowane. Co może zrobić samorząd?

Miasto ma wiele obszarów do zagospodarowania w tym zakresie. Przykładowo od lat prowadzimy rozbudowany system zapobiegania, monitorowania skali i udzielania informacji i wsparcia ofiarom przemocy domowej i rodzinnej. Robimy to dzięki różnych ścieżek, m.in. telefonów kontaktowych, np. Niebieskiej Linii, i prowadzenia działań opartych o pracę 18 Zespołów Interdyscyplinarnych ds. Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie, po jednym w każdej dzielnicy m.st. Warszawy, ośrodków pomocy społecznej i specjalnej jednostki Warszawskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej, a także organizacji pozarządowych działających w porozumieniu z miastem. Dużą wagę przywiązujemy do gromadzenia statystyk, które niestety nie są pocieszające.

Demonstracja po śmierci zgwałconej i zamordowanej w centrum Warszawy Lizawiety. Fot. Jakub Szafrański

Mogłaby pani podać jakiś przykład?

W 2023 roku ze schronienia w WOIK skorzystało 476 osób. Z prowadzonego na zlecenie przez Centrum Praw Kobiet Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia w Warszawie skorzystały 24 matki i 25 dzieci będące ofiarami przemocy domowej lub takie, co do których istnieje domniemanie, iż tej przemocy doświadczają. Ośrodek wsparcia dla kobiet z małymi dziećmi i kobiet w ciąży „Etezja”, prowadzony na zlecenie miasta przez Stowarzyszenie Pomocy Interwencji Społecznej, udzielił pomocy 78 kobietom i 122 dzieciom. Mogłabym tak długo wymieniać. W Warszawie zagrożone przemocą są setki kobiet i w konsekwencji nierzadko lądują na ulicy.

Ale chyba warto podkreślić, iż zagrożone są nie tylko matki?

Oczywiście. W dodatku to bardzo różne formy przemocy. Nie tylko fizyczna, ale wielopoziomowa, spowodowana w dużej mierze stereotypami dotyczącymi płci. Mamy do czynienia z bardzo poważnym problemem społecznym, związanym z edukacją od najmłodszych lat, co prowadzi nas do tego, iż potrzebujemy równościowego nauczania i wychowywania dziewczynek i chłopców. Takiego, w którym nie ma miejsca na przyzwolenie na przemoc. To jest moment, w którym zaczyna się profilaktyka.

Łatwo umyć ręce i powiedzieć, iż to nie miasto ustala program nauczania. Tymczasem w Warszawie zginęła kobieta i – jeżeli weźmiemy pod uwagę rosnące wskaźniki kobietobójstw w całej Europie – będą ginąć kolejne. Wiemy, iż jest źle. Co zrobić, żeby było lepiej? Jakie konkretnie środki bezpieczeństwa w reakcji na śmierć Lizy wprowadzi miasto i ubiegający się o reelekcję prezydent Rafał Trzaskowski?

Kilka dni po tym zdarzeniu na polecenie pana prezydenta odbyłam spotkanie z przedstawicielami policji, stołecznego Centrum Bezpieczeństwa, wspomnianego już Warszawskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej oraz z osobami z organizacji pozarządowych. W pierwszej kolejności podjęliśmy temat tej najbardziej tragicznej w skutkach przemocy w przestrzeni publicznej i ustaliliśmy, iż sporządzimy mapę miejsc w Warszawie, w których do niej dochodzi. Policja zobowiązała się do wskazania obszarów, gdzie występuje największe natężenie tego typu zdarzeń, nie tylko śmiertelnych. Dzięki temu będziemy mogli jako miasto reagować i wdrożyć działania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa.

Jakie to będą działania?

Na przykład zwiększenie oświetlenia i liczby patroli. jeżeli okaże się, iż wśród miejsc wskazanych przez policję znajdą się zagłębia klubowe, będziemy interweniować, podejmując kontakt z ich właścicielami i menadżerami. Włączymy w ten proces również tzw. street walkerów, którzy zajmą się edukacją, dotyczącą na przykład reagowania na różne przejawy przemocy. Po stronie samorządu leżą raczej tzw. miękkie działania. Ściganie i zapobieganie przestępstwom należy do kompetencji policji.

Jako była mieszkanka okolic imprezowego zagłębia przy Nowym Świecie, gdzie doszło do ataku nożownika, zgadzam się, iż to miejsce – mówiąc delikatnie – nie daje poczucia bezpieczeństwa i dosłownie płynie alkoholem, wzmagającym agresywne zachowania. Pomyślałam, iż miasto powinno ograniczyć sprzedaż. Biorąc jednak pod uwagę śmierć Lizy, która zginęła nie pod klubem i z rąk trzeźwego mężczyzny – może należałoby zwrócić uwagę – jak kolektyw Architektoniczki – na inne aspekty dotyczące architektury i urbanistyki miejskiej? One także potęgują poczucie zagrożenia kobiet i poprzez swoją męsko- i samochodocentryczność uniemożliwiają im swobodne poruszanie się, a choćby możliwość ucieczki w razie zagrożenia.

Nie miałam kontaktu z tym kolektywem, natomiast w Warszawie – śladem innych miast – przyglądamy się tzw. night economy, czyli zarządzaniu życiem nocnym. To dotyczy kwestii praktycznych, jak oświetlenie, ale także współpracy z tymi przedsiębiorcami, którzy pracują głównie w nocy, przede wszystkim w sektorach gastronomicznym, rozrywkowym i handlowym. Mam tu na myśli właścicieli barów, klubów, jak również sklepów sprzedających alkohol. Monitorujemy sytuację w okolicach tych miejsc, prowadzimy działania profilaktyczne.

W ubiegłym roku zorganizowaliśmy kilka akcji związanych z okolicami bulwarów wiślanych, sprawdzając, czy nie dochodzi tam do nieakceptowalnych praktyk, na przykład sprzedaży alkoholu nieletnim. Regularnie wysyłaliśmy specjalne patrole Straży Miejskiej, przedstawicieli Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Niemniej zdajemy sobie sprawę, iż przemoc wobec kobiet ma znacznie szerszy wymiar, który cały czas mapujemy jako miasto. W ramach tego procesu współpracujemy z policją nad działaniami związanymi z przemocą na tle seksualnym w przewozach i w taksówkach. Miasto współfinansuje i uczestniczy we wdrażaniu systemu kontroli przejazdów, który jednak nie zlikwiduje problemu w całości. Potrzebujemy zmiany ustawy dotyczącej funkcjonowania całej branży przejazdów na aplikację. Starania miasta w tym zakresie podniosły świadomość zagrożeń, a przede wszystkim sprawiły, iż kobiety zaczęły zgłaszać próby przemocy lub przemoc, której doznały. To bardzo ważne, by walczyć nie tylko z przyzwoleniem na nią, ale także zwiększać odwagę do zgłaszania przestępstw na policję.

Powodem braku zgłoszeń nie jest brak odwagi, tylko groźba wtórnej traumatyzacji, której ofiary doświadczają na posterunkach ze strony funkcjonariuszy.

Tak, ale z doświadczenia osób prowadzących finansowane lub współfinansowane przez miasto linie pomocowe wiemy, iż osoby zgłaszające przestępstwo na tle seksualnym nie mają świadomości całego procesu. Myślą, iż będą przesłuchiwane wielokrotnie, podczas gdy powinny składać zeznania tylko raz. Niestety to nie jest powszechna informacja i często okazuje się, iż dopiero w ramach wsparcia i edukacji, którą ofiary otrzymują, np. od Niebieskiej Linii, decydują się na zgłoszenia i mogą mieć pewną kontrolę nad trym procesem.

Jednak w praktyce problemem jest nie tyle konieczność powtarzania zeznań – co nierzadko się zdarza, wbrew zapisom konwencji stambulskiej – ile na przykład victim blaming, czyli przerzucanie winy ze sprawcy na ofiarę poprzez sugerowanie jej, iż zasłużyła na gwałt czy iż go sprowokowała, bo była pijana czy nieodpowiednio ubrana.

Niestety jako miasto nie mamy dużego wpływu na to, jak zachowują się funkcjonariusze. Podejmujemy więc działania miękkie. W kontakcie z komendą główną i innymi przedstawicielami policji sygnalizujemy powyższe problemy. Występowanie takich sytuacji przypisywałabym raczej kwestii dyscypliny poszczególnych oddziałów czy jednostek, ale także niedociągnięciom systemowym, np. w obszarze szkoleń dla policjantów i policjantek.

Skoro wspomniała pani o edukacji, zapytam: czy miasto planuje jakieś akcje w tym zakresie?

W tej chwili w porozumieniu z policją przygotowujemy program edukacyjny, koordynowany przez pełnomocnika ds. Nowego Centrum Michała Lejka, skierowany do branży gastronomicznej działającej w obszarze tzw. dużego centrum miasta.

Czy rozmawiacie z nimi na przykład o przypadkach odurzania tzw. pigułką gwałtu? Czy miasto w ogóle podejmuje współpracę z organizacjami oddolnymi, jak np. Kolektyw Chemia, które edukują na temat bezpieczeństwa w mieście i robią to bez obarczania odpowiedzialnością za nie wyłącznie kobiet?

Wiemy, iż w Warszawie dochodziło do takich sytuacji, więc jak najbardziej w rozmowie z właścicielami klubów itd. będziemy podejmować te tematy. Jednak przypominam, iż świadomość musimy zwiększać wszyscy. Nie sprowadzałabym edukacji kobiet do stwierdzenia, iż znowu zrzucamy na nie odpowiedzialność. Ta wiedza – co pokazała wspomniana sytuacja z przejazdami na aplikacje – jest bardzo ważna i potrzebna, zwłaszcza młodym kobietom. Musimy sobie zdawać sprawę, w jakich sytuacjach należy mieć ograniczone zaufanie do innych. To nie zmienia faktu, iż sprawca powinien być natychmiast i bezwarunkowo ukarany. Zależy nam jednak na bezpieczeństwie, a świadomość, iż w pubie, knajpie czy w dyskotece trzeba być ostrożną i uważać na to, co się pije, bo można paść ofiarą odurzenia pigułką gwałtu, to nie jest żadna wiktymizacja kobiet ani spychanie na nich odpowiedzialności, tylko wsparcie i próba niedopuszczenia do przestępstwa.

Co ma pani na myśli, mówiąc „uważać na to, co się pije”?

To sytuacje, w których nieznajoma osoba w knajpie czy pubie częstuje nas alkoholem w szklance. Trzeba mieć świadomość, iż może to być napój zawierający jakiś odurzający specyfik, doprowadzający do utraty świadomości. Lepiej więc na przykład kupować napoje samodzielnie.

Statystyki i badania naukowe, na które powołuje się m.in. Kolektyw Chemia, pokazują, iż otrucia bardzo często powodują osoby znane wcześniej ofiarom, a sprawcy – choćby ci obcy, stosują wysublimowane techniki, nie tylko w postaci przemyconej do napoju tabletki, ale także w płynie, w proszku, w słomce czy niewyczuwalnym zastrzyku. To są sytuacje, którym nie da się zapobiec poprzez edukowanie kobiet. A jednak nie widziałam żadnej akcji przestrzegającej przed stosowaniem przemocy seksualnej kierowanej do mężczyzn.

Uważam, iż tutaj jest ważna forma kary. Mam nadzieję, iż dalej będą trwały pracę nad zmianą definicji gwałtu. To jest ten moment, w którym kampanie edukacyjne będą bardzo ważne i może bardziej skuteczne, bo dziś mamy tylko narzędzia etyczne, miękkie. w tej chwili część zachowań, które ja i pewnie pani uznajemy za gwałt, nie będzie ukarana choćby w sytuacji, gdy sprawca zostanie złapany i zostanie mu udowodniona wina, bo prawo jest zwyczajnie zbyt łagodne.

Co dokładnie w nim nie działa?

Definicja gwałtu powinna zawierać się w sformułowaniu „obcowanie seksualne bez zgody drugiej osoby”. Kara za takie przestępstwo powinna być nieuchronna i surowa. Bez taryfy ulgowej np. w sytuacji, gdy sprawca lub ofiara jest pod wpływem środków odurzających albo jest członkiem rodziny, mężem.

**

Aldona Machnowska-Góra – zastępczyni prezydenta m.st. Warszawy. W jego imieniu prowadzi działania w zakresie kultury, polityki lokalowej, rewitalizacji oraz spraw społecznych.

Słuchaj podcastu „Wychowanie płci żeńskiej”:

Spreaker
Apple Podcasts

Idź do oryginalnego materiału