Brutalne pobicie Wojciecha Kwaśniaka. „Mogłem albo bronić się, albo zginąć”

news.5v.pl 3 dni temu
  • Na Wojciecha Kwaśniaka napadł mężczyzna w kominiarce, który bił go metalową rurą. — Nie miałem żadnej możliwości ucieczki. Furtka była zatrzaśnięta. Byłem w sytuacji jak w klatce. Mogłem albo bronić się, albo zginąć — relacjonował urzędnik
  • Z ustaleń śledczych wynika, iż zleceniodawcą napaści na Kwaśniaka był były członek rady nadzorczej SKOK-u Wołomin Piotr Polaszczyk
  • W środę Sąd Okręgowy w Warszawie zmienił zaskarżony wyrok pierwszej instancji. Kara Polaszczyka została złagodzona z 10 do ośmiu lat pozbawienia wolności
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Wydarzenia z 16 kwietnia 2014 r. obiły się szerokim echem w całej Polsce. Ten dzień zmienił życie Wojciecha Kwaśniaka. Ówczesny szef KNF wrócił z pracy wcześniej, zaparkował samochód pod swoim domem na warszawskim Wilanowie, po czym otworzył furtkę i podszedł do drzwi budynku. — Usłyszałem rumor za rogiem budynku. To była chwila, nie wiedziałem, co się dzieje. Jakiś człowiek podbiegł w moim kierunku, machnął ręką i poczułem bardzo silny ból w głowie. Po chwili kolejne razy — relacjonował Kwaśniak.


Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Napastnik bił Kwaśniaka metalową rurą, uderzając go m.in. w głowę. Urzędnik zachował przytomność i próbował wyrwać się agresorowi.— Nie miałem żadnej możliwości ucieczki. Furtka była zatrzaśnięta. Byłem w sytuacji jak w klatce. Mogłem albo bronić się, albo zginąć. (…) Miałem pełne przekonanie, iż walczę o swoje życie — mówił. Po chwili zerwał agresorowi kominiarkę z twarzy. Ten w popłochu zostawił ofiarę i zaczął uciekać.

Na miejscu pojawiło się ABW. gwałtownie ustalono, iż atak nie był przypadkowy. Chodziło o kontrolę w SKOK-u Wołomin, którą prowadził Kwaśniak. W maju 2014 r. prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.

Z ustaleń śledczych wynika, iż zleceniodawcą napaści na Kwaśniaka był były członek rady nadzorczej SKOK-u Wołomin Piotr Polaszczyk, który jest głównym podejrzanym w sprawach dotyczących afery finansowej SKOK-u. Chodzi o wyprowadzenie 3 mld zł.

Kluczowym momentem w tej sprawie był 2013 r. To wtedy KNF opublikowała audyt stanu finansowego SKOK-ów. Ujawniono w nim, iż kasy działały przeciwnie do założonej sobie misji, która zakładała pomaganie niezamożnym w dostępie do kapitału. Jedną z metod oszustwa stosowanych w przypadku SKOK-u Wołomin było udzielanie kredytów „na słupy”, którymi byli bezdomni z całej Polski.

Osoby te były przywożone do siedziby w Warszawie. Tam myto je i przebierano. Następnie dawano im fałszywą dokumentację i nakłaniano do podpisania umowy. W zamian otrzymywali zapłatę. zwykle nie było to więcej niż 50 zł. Pozostałe pieniądze otrzymywał pośrednik. Mowa o kwotach rzędu kilku milionów zł. Następnie pieniądze te były wyprowadzane poza Polskę. Wielka część tych pożyczek nigdy nie została spłacona.

Pobicie Wojciecha Kwaśniaka. Sąd zmienił wyrok

Motywem napadu na Kwaśniaka miało być spowolnienie prac kontrolnych w SKOK-u do momentu planowanego wykupienia przez jeden z amerykańskich banków przeterminowanych kredytów. Napaści na Kwaśniaka dokonał Krzysztof A., ps. Twardy. W realizację planu ataku zaangażowany był również Jacek W.

Proces w tej sprawie w pierwszej instancji toczył się wiele lat. W 2017 r. sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Mimo iż postępowanie było już w końcowej fazie, musiało zacząć się od początku. Proces ponownie ruszył w kwietniu 2019 r. i trwał niemal pięć lat.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w pierwszej instancji skazał Polaszczyka na 10 lat więzienia. Z kolei współoskarżony Jacek W. został skazany na dwa lata pozbawienia wolności. Ich obrońcy złożyli apelacje, domagając się uniewinnienia swoich klientów.

W środę Sąd Okręgowy w Warszawie zmienił zaskarżony wyrok. Kara Polaszczyka została złagodzona do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Idź do oryginalnego materiału