Biedronka w ogniu krytyki. UOKiK stawia ciężkie zarzuty za promocje

6 godzin temu

Najpopularniejsza sieć handlowa w Polsce znów znalazła się pod lupą regulatora. UOKiK postawił spółce Jeronimo Martins Polska oraz trzem menedżerom poważne zarzuty za wprowadzające w błąd promocje i nieprawidłowe oznaczanie cen. Biedronce grozi kara do 10 procent obrotu, a menedżerom – choćby 2 miliony złotych każdemu.

Fot. Warszawa w Pigułce

To kolejny poważny problem dla właściciela największej sieci dyskontów w Polsce. W ciągu ostatnich lat Biedronka wielokrotnie była karana przez UOKiK za różne nieprawidłowości – od błędnego oznaczania pochodzenia warzyw po nadużywanie pozycji wobec dostawców. Najnowsze zarzuty mogą kosztować firmę setki milionów złotych.

Klienci skarżyli się masowo. Inspekcja potwierdziła nieprawidłowości

Podstawą działań UOKiK były liczne skargi konsumentów napływające do urzędu. Klienci Biedronki opisywali różne nieprawidłowości podczas akcji promocyjnych sieci. Najczęściej dotyczyły one problemów z odczytaniem adekwatnej ceny przy zakupie tak zwanych „wielosztuk” oraz podawania informacji o najniższych cenach z 30 dni przed obniżkami w sposób nieczytelny.

Jak informuje portal Bankier.pl, w ramach sprawdzenia wykonywania przepisów dyrektywy Omnibus podległa UOKiK Inspekcja Handlowa przeprowadziła kontrole w sklepach sieci Biedronka. Inspektorzy zgromadzili obszerną dokumentację fotograficzną – przede wszystkim etykiet cenowych i wywieszek prezentujących obniżki cenowe oferowane konsumentom.

Analiza zebranego materiału dowodowego potwierdziła sygnalizowane przez klientów nieprawidłowości. UOKiK uznał, iż praktyki stosowane przez sieć były działaniami trwającymi od wielu miesięcy, we wszystkich sklepach sieci Biedronka. Nie była to kwestia jednorazowej promocji czy błędów pracowników poszczególnych marketów.

Fałszywe obniżki i nieczytelne cenówki. Trzy poważne zarzuty

Prezes UOKiK Tomasz Chróstny postawił spółce Jeronimo Martins Polska trzy konkretne zarzuty naruszenia zbiorowych interesów konsumentów.

Pierwszy dotyczy wprowadzających w błąd promocji wielosztukowych. Popularne akcje typu „1+1 gratis” czy „2+1” były przedstawiane w sposób, który utrudniał klientom obliczenie faktycznej ceny jednostkowej. Zakup jednej sztuki był możliwy, ale wiązał się z zapłatą ceny regularnej, bez promocji. Klienci po zapoznaniu się z paragonami wskazywali w skargach, iż takie przedstawienie warunków promocji wprowadzało ich w błąd.

Drugi zarzut dotyczy nieprawidłowego obliczania wielkości obniżek. Jak wynika z materiałów zebranych przez UOKiK, w przypadku obniżek wielu towarów rabaty obliczane były od ceny regularnej, a nie od najniższej ceny z ostatnich 30 dni. Zabieg taki może wykreować wrażenie większej atrakcyjności oferty i prowadzi do sytuacji, w których rzekomo obniżona cena produktu jest wyższa niż ta obowiązująca w ciągu 30 dni poprzedzających obniżkę.

Trzeci zarzut odnosi się do sposobu prezentowania najniższej ceny z ostatnich 30 dni. Informacja ta była umieszczana na samym dole cenówki, bardzo małą czcionką, co powodowało nieczytelność tej ważnej dla konsumentów informacji.

Menedżerowie też poniosą konsekwencje. choćby 2 miliony złotych kary

UOKiK podkreśla, iż stosowane przez Biedronkę etykiety cenowe nie były wynikiem indywidualnych działań pracowników poszczególnych sklepów. Wygląd i treść cenówek jest ustalana odgórnie w centrali spółki, gdzie zarząd zobowiązany jest nadzorować i zatwierdzać tego rodzaju procesy.

Dlatego zarzuty usłyszały nie tylko firma, ale również trzy osoby zarządzające – członkowie zarządu spółki. Każdej z nich grozi kara pieniężna do 2 milionów złotych. Jak tłumaczy UOKiK, choćby 2 miliony złotych może kosztować prezesa, menadżera lub dyrektora sytuacja, w której przez swoje działanie umyślnie dopuści do naruszenia przez spółkę obowiązujących przepisów.

To pierwsza tak poważna sytuacja, w której UOKiK stawia zarzuty nie tylko firmie, ale również konkretnym osobom zarządzającym za problemy z oznaczaniem cen w polskiej sieci handlowej.

Historia problemów z regulatorem. Setki milionów złotych kar

Najnowsze zarzuty to kolejny epizod w długiej historii problemów Biedronki z UOKiK. Jak informuje portal Wirtualne Media, jeszcze w lipcu 2025 roku prezes UOKiK postawił tej samej spółce oraz 32 firmom transportowym zarzuty dotyczące podejrzenia zmowy na rynku pracy. Miała ona uniemożliwiać kierowcom przechodzenie między firmami obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki.

To jednak nie jedyne problemy. W 2024 roku sąd podtrzymał karę ponad 60 milionów złotych za błędne oznaczanie państw pochodzenia warzyw i owoców. Jeszcze większa kara – ponad 723 miliony złotych – została nałożona pod koniec 2020 roku za nieuczciwe zarabianie kosztem dostawców produktów spożywczych przy pomocy rabatów retrospektywnych.

Ostatnio sąd potwierdził także karę ponad 506 milionów złotych za wykorzystywanie przewagi kontraktowej wobec dostawców. Właściciel sieci nie miał prawa domagać się od dostawców rabatów, które nie zostały wcześniej ustalone w umowie.

Biedronka odpowiada ostrożnie. „Gotowi do dialogu”

W odpowiedzi na najnowsze zarzuty biuro prasowe sieci Biedronka przekazało ostrożny komentarz. „Jesteśmy gotowi do konstruktywnego dialogu z Prezesem UOKiK, aby wypracować satysfakcjonujące dla wszystkich rozwiązanie, uwzględniające interesy klientów i zasady uczciwej konkurencji” – czytamy w oświadczeniu przesłanym portalowi Portalspozywczy.pl.

Sieć zwraca uwagę, iż dyrektywa Omnibus jest stosunkowo nową regulacją i praktyki prezentowania cen promocyjnych na polskim rynku wymagają harmonizacji. To wyraźnie ostrożniejszy ton niż w przypadku poprzednich spraw z UOKiK, gdzie firma częściej kwestionowała zarzuty regulatora.

Warto zauważyć, iż gdy w lipcu postawiono Biedronce zarzuty dotyczące zmowy na rynku pracy, biuro prasowe odpowiedziało jeszcze krócej: „Na tym etapie nie mamy żadnego dodatkowego komentarza”.

Co to oznacza dla ciebie jako klienta?

Sprawa Biedronki i UOKiK pokazuje, jak ważne jest uważne czytanie etykiet cenowych podczas zakupów. jeżeli masz problemy ze zrozumieniem promocji czy obliczeniem faktycznej ceny produktu, masz prawo się skarżyć.

Po pierwsze, zawsze sprawdzaj, czy cena na etykiecie odpowiada tej naliczonej na kasie. jeżeli zauważysz różnicę, zwróć na to uwagę obsłudze sklepu. Po drugie, przy promocjach wielosztukowych sprawdzaj cenę jednostkową – nie zawsze kupno większej ilości jest opłacalne.

Po trzecie, zwracaj uwagę na informację o najniższej cenie z ostatnich 30 dni. jeżeli jest napisana bardzo małym drukiem lub ukryta na dole etykiety, może to oznaczać, iż promocja nie jest tak atrakcyjna, jak się wydaje.

Jeśli uważasz, iż zostałeś wprowadzony w błąd przez oznaczenia cenowe, możesz złożyć skargę do UOKiK. Właśnie takie skargi konsumentów doprowadziły do obecnego postępowania przeciwko Biedronce.

Inne sieci też pod lupą. UOKiK prowadzi 7 postępowań

Prezes UOKiK Tomasz Chróstny podkreśla, iż działania przeciwko Biedronce to część szerszej kontroli stosowania dyrektywy Omnibus przez polskie firmy. Jak informuje Urząd, w tej chwili prowadzone są postępowania przeciwko siedmiu spółkom: Zalando, Media Markt, Sephora, Glovo, Shell Polska, AzaGroup i Temu.

UOKiK bada również inne komunikaty marketingowe stosowane przez sieci spożywcze. W toku są postępowania wyjaśniające dotyczące kampanii „Lidlowy przegląd cenowy” stosowanej przez Lidl, kampanii „Niskie ceny nie mają właściciela” używanej przez Eurocash Franczyza, czy hasła „Po najtańszy koszyk zakupów do Biedronki idę!”.

Oznacza to, iż problemy z oznakowaniem cen i wprowadzającymi w błąd promocjami nie dotyczą tylko Biedronki, ale są szerszym zjawiskiem na polskim rynku handlowym.

Gigantyczne kary na horyzoncie

Za każdy z trzech postawionych zarzutów Biedronce grozi kara finansowa do 10 procent obrotu. Biorąc pod uwagę, iż roczny obrót Jeronimo Martins Polska wynosi kilkadziesiąt miliardów złotych, potencjalna kara może sięgnąć kilku miliardów złotych.

To byłaby jedna z największych kar nałożonych przez UOKiK na polską firmę handlową. Dla porównania – największa dotychczasowa kara dla Biedronki wynosiła 723 miliony złotych za nadużywanie pozycji wobec dostawców.

UOKiK ma teraz czas na przeprowadzenie postępowania i ustalenie ostatecznej wysokości kar. Biedronka może przedstawiać swoje stanowisko i próbować bronić się przed zarzutami. Ostateczna decyzja może zapaść za kilka miesięcy.

Sprawa pokazuje, iż choćby największe sieci handlowe nie mogą lekceważyć przepisów o ochronie konsumentów. UOKiK coraz bardziej zdecydowanie egzekwuje prawa klientów, szczególnie w zakresie rzetelnego informowania o cenach i promocjach.

Idź do oryginalnego materiału