Afera z byłym europosłem PiS. Najpierw usłyszał zarzuty, teraz jest decyzja prokuratury

news.5v.pl 2 dni temu
  • 12 grudnia 2024 r. Prokuratura Rejonowa w Zabrzu umorzyła dochodzenie przeciwko Grzegorzowi Tobiszowskiemu. Zdaniem śledczych polityk PiS nie znęcał się psychicznie nad swoją partnerką i nie zniszczył jej telefonu komórkowego
  • Prokuratura stwierdziła, iż choć polityk PiS „dopuszcza się zachowań nagannych względem kobiet”, to nie znalazła podstaw do wniesienia aktu oskarżenia
  • Kilka miesięcy wcześniej — we wrześniu 2024 r. — ta sama prokuratura postawiła Tobiszowskiemu zarzuty znęcania się
  • Jak ujawniliśmy w Onecie, były europoseł w wulgarny sposób wyzywał i obrażał swoją partnerkę Tatianę A. oraz jej dzieci. Kobieta wezwała na miejsce policję. Dysponujemy nagraniami z tej awantury
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Polityk PiS nie odpowie za znęcanie się

12 grudnia 2024 r. Prokuratura Rejonowa w Zabrzu umorzyła dochodzenie przeciwko Grzegorzowi Tobiszowskiemu, byłemu europosłowi PiS podejrzanemu o to, iż w latach 2021-2023 miał znęcać się psychicznie nad swoją partnerką Tatianą A. poprzez m.in. wywoływanie awantur domowych, wyzywanie słowami wulgarnymi, poniżanie, wyrzucanie z domu oraz fizycznie poprzez szarpanie, uderzanie i niszczenie należących do niej przedmiotów.

— Postępowanie zostało umorzone w sprawie o znęcanie się z powodu braku podstaw do wniesienia aktu oskarżenia — tłumaczy w rozmowie z Onetem Wojciech Czapczyński, szef Prokuratury Rejonowej w Zabrzu.

Decyzja śledczych dotyczy też umorzenia postępowanie dotyczącego znieważenia Tatiany A. poprzez kierowanie pod jej adresem słów powszechnie uznawanych za obelżywe.

Chodzi m.in. o wulgaryzmy, jakie usłyszeliśmy na ujawnionych przez Onet nagraniach. Ówczesny europoseł PiS krzyczał do Tatiany A., iż jest „k******ą szmatą”, „su** pier*****ą”, „hańbą kobiecą” i „prymitywem”

— Prokurator uznał, iż czyn nie zawiera znamion czynu ściganego z oskarżenia publicznego, czyli nie powinien być ścigany z urzędu. Prokurator przeprowadził wszystkie czynności, o które zawnioskowały obie strony postępowania. Przesłuchał bardzo dużo świadków, zebrał spory materiał i po analizie wydał taką decyzję. Ona jest nieprawomocna, czekamy na reakcję stron — dodaje prokurator Wojciech Czapczyński.

Burzliwy związek byłego europosła

W uzasadnieniu o umorzeniu dochodzenia prokurator Dariusz Kowalczyk opisuje burzliwy przebieg związku między Grzegorzem Tobiszowskim a Tatianą A., którzy w latach 2020-2024 r. pozostawali w nieformalnym związku. Zdaniem prokuratora Tobiszowski „koncentrował się na swojej karierze zawodowej”, natomiast Tatiana A. „prowadziła wspólne gospodarstwo domowe”.

W rozmowach z różnymi osobami kobieta „niejednokrotnie wspominała o szczęściu i satysfakcji”, które daje jej związek z Tobiszowskim. Planowała z nim wspólną przyszłość. Wszystko zmieniło się 11 października 2022 r., kiedy to Tatiana A. została tymczasowo aresztowana i usłyszała zarzuty m.in. płatnej protekcji, poświadczenia nieprawdy i powoływania się na wpływy w Kancelarii Prezydenta RP.

„Po opuszczeniu przez Tatianę A. aresztu śledczego, jak wynika z relacji świadków, można było zauważyć w jej zachowaniu nerwowość i zagubienie, a nadto często reagowała złością i agresją […] Jej zachowanie było chwiejne i nieprzewidywalne. Miała niekontrolowane wybuchy złości i agresji, w czasie których niszczyła wyposażenie wspólnego mieszkania oraz uderzała Grzegorza Tobiszowskiego po ciele” — czytamy w uzasadnieniu.

I dalej: „Awantury domowe wszczynał również Grzegorz Tobiszowski, który zarzucał Tatianie A., iż jest na jego utrzymaniu i trwoni jego majątek. W kłótniach wzajemnie się wyzywali oraz prowokowali, a ich relacje stawały się coraz bardziej napięte. Po jakimś czasie Grzegorz Tobiszowski zaczął wysuwać żądanie, aby Tatiana A. wyprowadziła się z mieszkania, które wynajmował”.

Naganne zachowania wobec kobiet

Prokurator odniósł się do nagranej nocnej awantury, do której doszło z 13 na 14 stycznia 2024 r. Tobiszowski wrócił do mieszkania po imprezie, podczas której pił alkohol, a po uwadze by poszedł się umyć, polityk PiS wszczął awanturę.

„Wtedy Grzegorz Tobiszowski zaczął wyzywać Tatianę A. słowami powszechnie uznanymi za obelżywe oraz w wulgarny sposób oświadczył jej, iż zamierza się z nią rozstać. Tatiana A. nagrała przebieg owego zdarzenia, a następnie wezwała policję, która przeprowadziła interwencję w miejscu ich zamieszkania. W czasie interwencji podejrzany nie był agresywny i wulgarny, jednak do interweniujących policjantów i pokrzywdzonej zwracał się podniesionym głosem, a gdy Tatiana A. chciała coś powiedzieć, próbował ją przekrzyczeć” — przypomina prokurator.

Jego zdaniem to zachowanie polityka PiS należało zakwalifikować jako czyn z art. 216 par. 1 Kodeksu karnego, czyli znieważenie. W tym przypadku ściganie sprawcy odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Śledczy uznał zeznania Tatiany A. za niewiarygodne. Podnosi też, iż dostarczyła jedynie trzy nagrania, w tym dwa z tą samą datą, które miały świadczyć o znęcaniu się Tobiszowskiego.

Prokurator zapoznał się również z aktami rozwodowymi polityka PiS z Dorotą Tobiszowską. W uzasadnieniu o umorzeniu śledztwa napisał: „Grzegorz Tobiszowski dopuszcza się zachowań nagannych względem kobiet, z którymi pozostaje w związku, w szczególności jest wobec nich butny, a wręcz arogancki i oczekuje od nich całkowitego podporządkowania”.

Podsumowując, choć „zachowanie Grzegorza Tobiszowskiego względem Tatiany A. nie było moralnie i społecznie adekwatne to jednak nie przybierało ono postaci dominacji, intensywności, a tym samym nie wypełniło ono znamienia znęcania się nad pokrzywdzoną”.

Co do zniszczenia telefonu komórkowego, to śledczym nie udało się ustalić, w jaki sposób do tego doszło. Były wiceminister zaprzeczył, by miał z tym cokolwiek wspólnego.

Pokrzywdzona nie składa broni

Była partnerka Tobiszowskiego nie zgadza się z tym uzasadnieniem i zapowiada, iż złoży zażalenie na decyzję prokuratury. Podnosi, iż dochodzenie zostało wszczęte z urzędu po wezwaniu policji do awanturującego się europosła. Tym bardziej dziwi ją zachowanie prokuratury, która najpierw stawia zarzuty Tobiszowskiemu, a potem umarza postępowanie.

— Świadkami Grzegorza Tobiszowskiego byli ludzie, którym załatwiał pracę. Wszyscy mu coś zawdzięczali. Dodatkowo od lutego zastraszał mnie, abym wycofała sprawę z prokuratury, choć nie składałam żadnego zawiadomienia — twierdzi Tatiana A., która dobrze zna świadków zgłoszonych przez jej byłego partnera.

Odnosząc się do treści uzasadnienia, Tatiana A. przyznaje, iż nie tylko prowadziła „wspólne gospodarstwo domowe”, ale niemal zawsze towarzyszyła ówczesnemu europosłowi w podróżach do Brukseli, w tym jako drugi kierowca.

— W biurze odwiedzałam go mniej więcej raz w miesiącu, może rzadziej i zgodnie z jego wskazaniami zawsze starałam się mówić o nim dobrze. Prosił, żeby odbudować jego wizerunek, bo w Rudzie Śląskiej wiadomo było, iż w poprzednim małżeństwie nie zachowywał się adekwatnie. Pracownicy wiedzieli, iż jest wybuchowy i łatwo wpada w złość — tłumaczy Tatiana A.

Kobieta odnosi się również do zatrzymania przez CBŚP w październiku 2022 r. Twierdzi, iż to „dziwna sprawa”, ponieważ wiele pytań dotyczyło działalności Grzegorza Tobiszowskiego.

— Na przykład czy wiem o tym, jakoby prał brudne pieniądze. Pytano także o kwestie umowy wypożyczenia Mercedesa GLC 220 lub czy przyjmował drogie upominki od głównego podejrzanego w sprawie. Nie uznałam wtedy za adekwatne mówić, co wiem na jego temat. Choćby z racji tego, iż był mi najbliższą osobą — mówi nam Tatiana A.

Jak ustalił Onet, jednym z głównych podejrzanych w śledztwie Prokuratury Regionalnej w Szczecinie jest Krzysztof Sz., prywatny detektyw z Lublina, który brał udział w tzw. aferze taśmowej. Krzysztof Sz. razem ze swoją partnerką Katarzyną W. prowadzili rozmowy na temat sprzedaży nagranych rozmów polityków i biznesmenów w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. W szczecińskim postępowaniu detektyw usłyszał zarzut płatnej protekcji.

Tatiana A. deklaruje, iż nie jest osobą nerwową i agresywną. Przyznaje, iż areszt odcisnął na jej psychice poważne piętno, ale to ciągle ona miała być poniżana przez swojego partnera.

— Nigdy nie prowokowałam żadnych sytuacji, w których mogłabym postawić go w złym świetle a wręcz przeciwnie — kiedy zaczynał awantury, bardzo często uciekałam z domu i czekałam, aż sobie pójdzie. Bardzo zależało mi na jego dobrym wizerunku. A kiedy nie miałam wyjścia, to musiałam znosić krzyki, poniżanie, obrażanie, a choćby bicie. Musiałabym być wyjątkowo głupią kobietą, by rzucać się na ponad 100 kg mężczyznę, kiedy sama ważyłam kilka ponad 50 kg — podkreśla pokrzywdzona.

Chcieliśmy zapytać o komentarz również byłego europosła PiS, ale nie odbiera od nas telefonu i nie odpisuje na nasze wiadomości.

Zarzuty za pijacką awanturę

Jak informowaliśmy na początku września 2024 r., Prokuratura Rejonowa w Zabrzu postawiła Grzegorzowi Tobiszowskiemu zarzuty znęcania psychicznego nad partnerką (art. 207 par. 1 Kodeksu karnego) oraz uszkodzenia cudzej rzeczy (art. 288 par. 1 Kk). Za wymienione czyny grozi kara więzienia od trzech miesięcy do pięciu lat.

Zarzuty prokuratorskie dla byłego wiceministra energii w rządzie PiS to pokłosie ujawnionych przez Onet nagrań z pijackiej awantury byłego wiceministra w rządach PiS.

Podczas interwencji polityk kłócił się z funkcjonariuszami i zarzucał im, iż sprzedadzą informacje o awanturze mediom. W pewnym momencie rzucił w ich kierunku: „ja wyciągnę moich posłów”. Przyznał też, iż wcześniej pił alkohol. To również zostało uwiecznione na nagraniu ujawnionym przez Onet.

Nie była to pierwsza tego typu sytuacja. Na przełomie 2017 i 2018 r. w domu polityka doszło do awantury z jego byłą żoną Dorotą Tobiszowską. Kobieta miała wybiec z domu z zakrwawionymi rękami. Wcześniej, po jednej z awantur, razem z córką musiały uciekać z domu.

Na doniesienia Onetu błyskawicznie zareagował Jarosław Kaczyński. Niemal natychmiast prezes PiS zawiesił polityka w prawach członka partii. Jak ustaliliśmy, Tobiszowski nie czekał, aż zajmie się nim sąd partyjny. Po podpisaniu przez rzecznika dyscyplinarnego partii wniosku do Komitetu Politycznego o wykluczenie go z PiS, były europoseł sam złożył wniosek o rezygnacji z członkostwa w partii.

W październiku 2022 r. dziennikarze „Czarno na białym” TVN24 ujawnili proceder wpłacania znacznych środków na kampanię do europarlamentu Grzegorza T., który wówczas był wiceministrem energii. Wpłat dokonywali szefowie należących do Skarbu Państwa spółek górniczych i hutniczych, m.in. władze Polskiej Grupy Górniczej, JSW i Huty Łabędy.

W 2019 r. na fundusz wyborczy polityka PiS wpłynęło 225 tys. zł, z czego 20 tys. wpłacił sam T. Aż 150 tys. zł pochodziło od osób zatrudnionych w państwowych instytucjach i spółkach. Jak ujawniliśmy, w grudniu 2022 r. prokuratura, którą nadzorował wtedy Zbigniew Ziobro, odmówiła w tej sprawie wszczęcia śledztwa.

Idź do oryginalnego materiału