Jak wiecie w styczniu byłem pod siedzibą SWW gdzie chciałem zrobić zdjęcia do artykułów. Zostałem zatrzymany przez wartownika. Złożyłem na Żandarmerii zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień. Cierpliwie czekałem na zakończenie postępowania. Minął miesiąc.
Nagle o świcie 21 lutego rozległ się dzwonek. Przecierając zaspane oczy otworzyłem drzwi. Za nimi stała grupa 7 uzbrojonych żandarmów. Wśród nich znane mi już osoby jak major Paweł Bańka z ŻW. Przedstawili mi postanowienie o przeszukaniu pod którym ponownie podpisał się Prokurator Jan Zarosa. Po raz drugi w ciągu kilku miesięcy przetrzepali mój dom rekwirując co się da. W tym rzeczy, które zdążyłem już odkupić. Telefon, który w styczniu wyrwał mi z rąk strażnik SWW teraz, zgodnie z maksymą „jak nie kijem go, to pałką”, w moim domu, zabrał mi żandarm. Chwilę po ich odejściu zjawił się listonosz i dostarczył mi zawiadomienie o odmowie wszczęcia postępowania w sprawie przekroczenia uprawnień. Pod tym dokumentem również widniał podpis Zarosy.
Okazało się, iż Prokurator Zarosa po moim złożeniu zawiadomienia na strażnika SWW nie powstrzymał się przed pokusą i je przejął. Następnie, 15 lutego, odmówił ścigania. Dzień wcześniej 14 lutego wystawił rozkaz o ponownym przeszukaniu formalnie za to, iż byłem pod Centralą SWW a tak naprawdę bo złożyłem zawiadomienie. Wymyślił, iż tą ekspedycję żandarmów, która miała dokończyć to co zaczął wartownik, sprytnie podłączy pod śledztwo o artykuł, w którym opisałem lukę bezpieczeństwa na polu antenowym SWW w Chotomowie. Żeby dostać się do tej twierdzy Wywiadu Wojskowego należało nacisnąć przycisk domofonu. Wartownicy wpuszczali wtedy każdego. Rzecz jasna opisanie tego nie wszystkim się spodobało i wszczęto śledztwo.
Poniżej widzimy zestawienie dokumentów z 14 i 15 lutego.
Zarosa wziął dwa przeciwstawne postępowania, kończąc z udawanym obiektywizmem.
Prokurator budował w ten sposób wspólną narrację pomiędzy obydwoma postępowaniami. No bo skoro strażnik, który mnie zaatakował, działał jego zdaniem zgodnie z prawem to mój pobyt pod Centralą SWW, zgodnie z tą logiką mógł stać się podstawą do ponownego przeszukania. Swojego nowatorskiego toku rozumowania nie uzasadniał żadnym przepisem KK czy choćby KW.
Przez Zarosę poniosłem kolejne duże koszty. Ponownie musiałem odkupić dwa laptopy i telefon. Dodatkowo jeden z głównych zleceniodawców, po raz drugi zajęto jego sprzęt, tym razem na dobre przestraszył się, iż sprawa jest polityczna i za chwilę dotknie i jego. W końcu PiS wysłał do tej roboty jednego ze swoich czołowych specjalistów. Odpowiedzialnego w przeszłości między innymi za ściganie Tuska i byłego szefa SKW Piotra Pytela. W efekcie dostałem wypowiedzenie umowy. I to wszystko jako świadek w sprawie Chotomowa i poszkodowany w sprawie przekroczenia uprawnień.
Złożyłem zażalenia. W przypadku zachowania wartownika sąd nie podzielił argumentacji Zarosy o tym, iż pobyt na chodniku w centrum stolicy jest jakimkolwiek przestępstwem i nakazał wszcząć mu śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień. W tym zebrać zeznania i zabezpieczyć monitoring.
Jak powiedział Zarosa na rozprawie zażaleniowej. – Mogę lepiej ocenić ta sprawę właśnie dlatego, iż prowadzę też sprawę ujawnienia informacji tajnych.
Sąd prosił go kilkukrotnie żeby nie łączył obydwu spraw ale Zarosa uparcie do tego powracał. Jak widać bez przeprowadzenia jakichkolwiek czynności jest już pewien, iż ujawniłem informacje tajne.
Swoim wyrokiem sąd podważył również argumentację stojąca za decyzją o drugim przeszukaniu. Ponieważ są to dwa różne postanowienia to na rozstrzygnięcie tego zażalenia jeszcze czekam.
Wydaje mi się, iż Zarosa przegiął choćby jak na te czasy. Łączenie dwóch przeciwstawnych postępowań. Wymyślanie argumentacji nie popartej żadnymi przepisami. Brutalne wojskowe szykany. Jest to poważne złamanie kultury prawnej. Ale chyba nikogo to nie dziwi. To nie pierwszy występ tego prokuratora.
Parę uwag na temat zasadności działań wartownika SWW. Ostatnio Centralę SWW odwiedził Audyt Obywatelski i nakręcił film. Nikt go nie zaczepił, czyli najwyraźniej nie łamał żadnych przepisów.
Pod SWW i CBA @aobywatelski mógł stać ile chciał i filmować co chciał. Wszyscy 100 kilo chłopa w czerwonej kurtce widzieli. @SluzbyiObywatel w podobnej sytuacji został skuty i skierowano w jego stronę broń. Zatem która "ochrona" obiektu łamała prawo? No bo któraś łamała… pic.twitter.com/J9ibgVUePD
— audyt obywatelski (@aobywatelski) 24 kwietnia 2023Szykując ten artykuł również i ja udałem się pod Centralę SWW i zrobiłem kilka zdjęć. I tym razem nie było żadnego problemu. Argumentacja Zarosy, na której oparł uzasadnienie o powtórnym przeszukaniu jest zatem wielkim skandalem. Ale Prokurator szkody zdążył narobić.
Pikanterii dodaje fakt, iż strażnik kierując w moją stronę broń, zabierając mi telefon i wreszcie zatrzymując doskonale wiedział kim jestem. Przeczytamy o tym w uzasadnieniu Zarosy o odmowie wszczęcia postępowania. Można domniemywać, iż zdaniem Prokuratora przestępstwem jest jakiekolwiek pisanie o funkcjonariuszach publicznych. Poza cytowaniem Żaryna.
Na koniec o tym co się dzieje w sprawie mojej wizyty, za zgodą ochrony, na polu anten w Chotomowie. Pokazałem wtedy calkowity brak zabezpieczeń. W ramach zemsty Szef SWW Marek Łapiński złożył zawiadomienie a Prokurator Zarosa zaczął mnie represjonować wszczynając sprawę o ujawnienie informacji tajnych. Do dzisiaj nie zostałem jednak przesłuchany i dalej nie wiem co niby było niejawne. Dalej jestem świadkiem. W międzyczasie pod płotem obiektu SWW w Chotomowie wyrastają kolejne osiedla domków jednorodzinnych. Jest tam zwykła siatka więc wszystko widać. Nikomu to nie przeszkadza. Najwyraźniej o „niejawności” decyduje to, z której strony siatki zrobiono zdjęcia. Ale jak już wspominałem Zarosa jest znany z nowatorskiego podejścia do przepisów prawa.
Skoro w tej chwili spacerują tam ludzie z psami, jeżdżą auta i pracują budowlańcy, to pstryknąłem kilka fotek od tej strony. Przy tej widoczności, zdjęcia, które ściga Zarosa to żart. Sami oceńcie.
Na koniec zdjęcia spod drzwi z daszkiem, z artykułu o braku zabezpieczeń w Chotomowie, w stronę ogrodzenia i następnie to samo miejsce widziane od strony osiedla.
Poniżej zdjęcia od strony osiedla.
Każdy może się tam przejść i zrobić te same albo i lepsze zdjęcia. Oczywiste jest, iż ta sprawa powinna trafić do natychmiastowego umorzenia. Jakiekolwiek dalsze szykany ze strony Zarosy będą oznaczać, iż naraża się na odpowiedzialność z racji ukrywania dowodów niewinności. Fakt, iż trwa to już 7 miesiąc pokazuje, iż Prokurator się nie spieszy. Zastanawiam się tylko czy szef SWW Łapiński, wiedząc, iż w tym w pełni otwartym obiekcie wszystko widać z osiedla, ulicy i na Google, podlega pod fałszywe zawiadomienie czy nie? W końcu można się domyślać, iż jego intencją jest uniknięcie tego co grozi mu i jego kolegom za brak zabezpieczenia wejścia na pole antenowe. Na co z tego co wiem zawiadomienia nie złożył. Obiektu pilnowali emeryci z zaprzyjaźnionej firmy. Dopiero po mojej interwencji zaczęto przestrzegać procedur i zajęli się tym żołnierze. Jednak zamiast wyciągnąć z tego wnioski, analogicznie jak w sytuacji z rakietą, która przeleciała pół Polski i następnie na kilka miesięcy zaginęła bez wieści, Panowie wymyślili żeby winę zrzucić na kogoś innego.
Na marginesie. Zarosa do tej pory zajmował się wyłącznie funkcjonariuszami publicznymi. Osobami, które funkcjonują w gąszczu formalizmów i zaświadczeń. Ja jestem zwykłym cywilem i jako takiego obowiązuje mnie zdrowy rozsądek i stan faktyczny. W odpowiedzi na takie sytuacje PiS zaczął majstrować przy kodeksie i chce wprowadzić zakaz fotografii. Ma to ograniczyć i tak szczątkową kontrolę nad, niestety jak widzieliśmy, czasem niekompetentnymi służbami. Najwyraźniej łatwiej jest zakazać informowania opinii publicznej o prawdziwym stanie rzeczy niż podjąć działania naprawcze.
PS.
Mógłbym wrzucić więcej zdjęć obiektu SWW z zewnątrz, pokazując każdy szczegół, ale nie o to chodzi. Myślę, iż to wystarczy do pokazania absurdu zarzutów.
Na robienie zdjęć miałem rzecz jasna zgodę strażnika obiektu.