Od wtorkowego rana wiele osób, które znają działalność kulturalną Teatru im. A. Fredry, żyje artykułem opublikowanym w Gazecie Wyborczej. Pojawiające się w nim zarzuty są poważne, ale… czy zostaną tak potraktowane?
Publikacja wywołała sporą konsternację wśród miłośników teatralnej sztuki, rodem z Gniezna. Aktorzy, którzy występują w publikacji autorstwa Marty Danielewicz z Gazety Wyborczej, informują o mobbingu, zastraszaniu, a choćby agresji fizycznej, z którą mieli się spotkać ze strony jednego z aktorów, prywatnie męża dyrektorki tej placówki, Joanny Nowak. Ta ostatnia miała nie reagować, a kiedy w 2023 roku pojawiła się oficjalna skarga aktorów do organu prowadzącego tj. Urzędu Marszałkowskiego, zainteresowana odebrała to jako atak na jej osobę. Stwierdziła, iż kontrole przeprowadzone w poprzednich latach niczego nie stwierdziły, a sprawy ujawnione zakończone zostały polubownie lub je wyjaśniono.
Po opublikowaniu artykułu w sieci zawrzało, a komentarze pojawiające się w sprawie poniekąd mają potwierdzać wiele zarzutów, jakie padły w tekście. Jak jednak można wyczytać, niektórzy wprost przyznają, iż takie sytuacje przez cały czas zdarzają się w wielu podobnych placówkach. Mimo to pojawiają się „kulturalne” naciski, iż z tą konkretną sprawą należy coś zrobić.
W zacytowanej odpowiedzi Joanny Nowak na anonim od zespołu aktorów, dyrektorka porównała go do nagonki na sprawę placu przy teatrze, którą miał rzekomo prowadzić radny Tomasz Dzionek: – Sugerowanie jakiegokolwiek związku anonimów z moją krytyką betonowego placu jest nie tylko abstrakcyjne, ale przede wszystkim niedopuszczalne – stwierdził zainteresowany w swoim oświadczeniu, opublikowanym dzisiaj. Fakt, iż plac nie przypadł do gustu większości mieszkańców Gniezna, czego jako portal swojego czasu staraliśmy się dowieść, najwyraźniej przez cały czas nie ma dla dyrekcji znaczenia.
Półtorej doby po publikacji artykułu w Gazecie Wyborczej, Teatr im. A. Fredry wydał oświadczenie, w którym stwierdza m.in., iż w jednostce nie miały i nie mają miejsca „zachowania przemocowe”: – Teatr zwraca uwagę, iż opisany w artykule przypadek z lat 90-tych dotyczący rzekomego aktu przemocy fizycznej nie został nigdzie zgłoszony i nie dotyczy Teatru Fredry. Przedstawiony w artykule incydent podczas prób do spektaklu „Gaz” w roku 2021 został niezwłocznie wyjaśniony zgodnie z obowiązującymi w takich przypadkach procedurami. Wobec wszystkich pracowników Teatru stosowane są te same standardy prawne. W ostatnich trzech latach do dyrekcji Teatru wpłynęły 2 skargi na niewłaściwe zachowania aktorów. Obie zostały wyjaśnione zgodnie z procedurami. Nikt z pracowników, zarówno etatowych, jak i współpracujących, poza w/w dwoma skargami, nie zgłosił żadnych nieprawidłowości w Teatrze i nie wszczął żadnych postępowań sądowych w związku z rzekomą przemocą fizyczną – napisano w oświadczeniu. Jak dalej zawarto: – Obecne próby zdyskredytowania Teatru mają na celu wymuszenie zmiany osoby Dyrektora. Na koniec jednostka informuje, iż wobec osób naruszających dobre imię teatru wszczęto kroki prawne. Zapobiegawczo wyłączono możliwość komentowania zacytowanego oświadczenia.
Zainteresowani w komentarzach w sieci wskazali, iż na piątek zaplanowano spektakl, w którym ma wystąpić także aktor wymieniony w ww. artykule.