Zapomniane porwanie i jego nauki

tabloidonline.wordpress.com 2 miesięcy temu

Jeden z moich znajomych przypomniał mi, iż wczoraj przypadała 51 rocznica głośnej w Ameryce, choć nie tylko, historii, której bohaterką była Patricia Campbell Hearst, znana bardziej jako Patty Hearst, oraz organizacja o charakterze terrorystycznym, efemerydalna w sumie Symbiońska lub Rewolucyjna Armia Wyzwolenia (Symbionese Liberation Army, w uproszczeniu SLA). Historia głośna była przynajmniej z dwóch powodów, iż po pierwsze ofiara porwania była wnuczką jednego z najbogatszych Amerykanów, potentata prasowego Williama Randolpha Hearsta (i córką dziedzica fortuny Randolpha Appersona Hearsta), postaci dość kontrowersyjnej, uznawanego za twórcę i promotora najbardziej obrzydliwego dziennikarstwa brukowego, naruszającego wszelkie możliwe zasady etyki, oraz moralne standardy, no a po drugie, dopuściła się tego organizacja terrorystyczna o stosunkowo krótkim stażu, a na dodatek porwana gwałtownie wstąpiła w jej szeregi.

Przy SLA warto się przez moment zatrzymać, bowiem przemknęła ona przez amerykańską historię z szybkością wręcz błyskawicy, tak sama jak gwałtownie powstała, równie gwałtownie zniknęła, acz zyskała z pewnością pewne wierne grono zwolenników, głosząc hasła jawnie antykapitalistycznie, sprzeciwiając się biedzie i wykluczaniu ludzi ze względu na kolor skóry, status społeczny i pochodzenie.

SLA powstała w Berkeley w Kalifornii, co wydaje się czymś oczywistym, gdyż było to w owym czasie centrum amerykańskiego radykalizmu, gdzie idea terroryzmu i walki „o swoje” wszelkimi możliwymi metodami, zyskiwała na popularności. Hasło przewodnie ugrupowania brzmiało „Śmierć faszystowskiemu owadowi, który żeruje na życiu ludzi”, i dla wielu dziś jeszcze może się ono wydawać i aktualne i wyjątkowo atrakcyjne.

Pannę Hearst, nota bene studentkę drugiego roku bodaj prawa, w tymże Berkley, porwano z domu, w nocy 4 lutego, kiedy zabawiała się ze swym narzeczonym Stevenem Weedem. Do sypialni wtargnęło trzech członków SLA, wywlekli dziewczynę, upchnęli w bagażniku samochodu i odjechali. W mediach całej Ameryki, niezależnie od ich orientacji zawrzało, porwanie trafiło na pierwsze strony gazet, wszyscy szukali zaginionej dziewczyny. Tymczasem SLA wydało krótki komunikat w którym napisano:
„Temat: jeniec wojenny; Cel: Patricia Campbell Hearst – córka Randolpha Hearsta, korporacyjnego wroga ludu; Nakaz aresztowania: aresztowanie i areszt ochronny; w przypadku oporu – egzekucja; Nakaz wydany przez: Sąd Ludowy”.

Prawie natychmiast rozpoczęły się negocjacje w sprawie ewentualnego okupu; zaczęło się od 6 milionów a skończyło ma 2 milionach, a to dlatego, iż kilka dni przed porwaniem lewicowi działacze z Berkley, w tym sympatycy SLA, walczący z ubóstwem wyliczyli, iż tyle właśnie trzeba, by ich program spełnił oczekiwania.

Kasa poszła, ale Patty nie wróciła.

W niecałe dwa miesiące po porwaniu w nagraniu udostępnionym jednej ze stacji radiowych, panna Hearst potępiła swoją rodzinę, ojca i dziadka nazwała skurwysynami i świniami żerującymi na ludziach, dostało się też narzeczonemu Stevenowi Weed’owi, „wiekowej, seksistowskiej świni” jak go określiła, oraz co najistotniejsze, oświadczyła, iż wyznaje w całej rozciągłości ideały SLA i przystępuje do organizacji. I to była największa sensacja całej tej historii.

Mniej więcej dwa tygodnie później Tania, bo taki pseudonim przyjęła, uzbrojona w strzelbę, wzięła udział w napadzie na bank (↑). Potem grupa z jej aktywnym udziałem, wdała się jeszcze w szereg awantur i strzelanin, gdzie większość członków albo zginęła, albo rozpłynęła się we mgle. Sama Patty została pojmana przez policję we wrześniu roku 1975 podczas kolejnego napadu, zaś w procesie który rozpoczął się w marcu 1976 roku, została uznana winną napadów, acz reprezentowana przez dobrego adwokata Lee Baileya, dostała 7 lat odsiadki (wnioskowano o 35 lat), z czego odsiedziała 22 miesiące, zanim jej wyrok został zamieniony przez Cartera na 2 lata, a ostatecznie ułaskawił ją Clinton jeszcze jako prokurator generalny Arkansas, nim przesiadł się na inny fotel.

I to tyle jeżeli chodzi o samą Patty Hearst. W roku 1979 wyszła za mąż, za swojego eks ochroniarza Bernarda Shawa, doczekała się dwóch córek, w międzyczasie próbując zrobić karierę aktorki, ale bez większego powodzenia. Żyje sobie w tej chwili gdzieś powiedzmy a obrzeżach Ameryki, czasami pojawia się mediach, i całkiem dobrze wygląda (↑), zwłaszcza jak na byłą terrorystkę, która sporo przeszła.

Natomiast co do SLA, no to historia za bardzo jej nie oszczędziła. Jeszcze w roku 1975 większość członków SLA albo powystrzelano, albo aresztowano podczas kolejnych napadów. Część zaszyła się w podziemiu. Pod koniec roku grupa formalnie się rozwiązała, zaś ostatnim członkiem SLA, który ukrywał się przed organami ścigania, była Sara Jane Olson, znana też jako Kathleen Soliah (↓), została schwytana dopiero w 1999 roku, przez wszystkie lata ukrywając się, mieszkała między innymi w Zimbabwe, oraz na zadupiu stanów Waszyngton i Minnesota.

Sara Jane Olsen (Kathleen Soliah)

Wyszła choćby za mąż. Po schwytaniu i procesach w latach 2002 – 2003, przyznała się do usiłowania zabójstwa związanego z nieudanym planem zamachu bombowego, do morderstwa drugiego stopnia związanego ze śmiercią klienta podczas nieudanego napadu na bank, jak również do udziału w porwaniu i ukrywaniu Patty Hearst. Została skazana na 14 lat więzienia, zwolniona warunkowo 17 marca 2009 roku. 4 listopada 2020 roku Olson została ponownie aresztowany wraz z kilkoma innymi osobami, tym razem za blokowanie autostrady międzystanowej nr 94 w Minneapolis podczas protestu ekologów.

Tak więc kończy się historia grupy pod nazwa Symbionese Liberation Army, znanej głównie z porwania dziedziczki medialnej fortuny, acz wiele z haseł, które wtedy głosili jej członkowie i które starali się realizować, nie zawsze zgodnie z prawem, być może i dzisiaj zasługuje na uwagę, w dobie postępującego rozwarstwienia, panoszącego się coraz bardziej dzikiego, zbzikowanego i zdegenerowanego kapitalizmu, lub postkapitalizmu, rosnącej roli mediów, czasem tych najgorszego sortu, będących na usługach popierdolonych najczęściej polityków.

Kto wie czy coś na kształt tej zapomnianej już organizacji SLA, nie powinno znów przystąpić do działania, żeby przypomnieć wszelkiej maści szubrawcom mającym ludzi za nic, gdzie jest ich miejsce i jak słono czasem za to miejsce trzeba by zapłacić. Warto by więc może nieco ich ostrzyc, podożynać tu i owdzie, przytępić tym samym apetyty wszelkiej maści Bezosów, Zuckerbergów, Mausków, Cooków, Pichai’ów, itp itd. Ziemia i po niej stąpanie nie zawsze musi być słodkie tylko dla wybranych i trzeba zmierzyć się z nieprzyjemnościami. Za swoją bezmyślność, bezduszność, bezczelność i pazerność trzeba czasem płacić słoną cenę.

Idź do oryginalnego materiału