Dopiero co odnowiony zabytkowy mur na warszawskim Mariensztacie zniszczony. Ściana została pomazana graffiti przez wandalów.
Stołeczny Konserwator Zabytków Michał Krasucki zapowiedział w rozmowie z Polskim Radiem RDC, iż zawiadomi w tej sprawie służby.
— Oceniam to negatywnie z tego powodu, iż po prostu mówimy o przestrzeni publicznej i wykonywanie tak gigantycznych bazgrołów na wartościowych obiektach publicznych jest karygodne. My na pewno będziemy jako Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków zgłaszać sprawę do prokuratury — powiedział Krasucki.
Mur trzeba będzie wyczyścić, ale najpierw organy ścigania muszą wykonać swoje zadania.
— Na pewno też będziemy uczestniczyć w procesie czyszczenia. Wiem, iż zarząd terenu publiczny już jest gotowy w zasadzie do tego, żeby przystąpić do czyszczenia, ale trzeba dać czas organom ścigania — dodał Krasucki.
Zabytkowy mur pochodzi z XVII wieku. W 2024 roku odbyła się jego renowacja. Trzeba było zabezpieczyć osuwające się cegły. Na ten cel przeznaczono 2 miliony 328 tysięcy złotych brutto.
Mur na Mariensztacie odrestaurowany
Na początku stycznia informowaliśmy w Polskim Radiu RDC o zakończeniu gruntownego remontu XVII-wiecznego muru Pałacu Kazanowskich, a o sypiącej konstrukcji mówiliśmy w marcu ubiegłego roku.
Stołeczny Konserwator Zabytków Michał Krasucki podkreślił, iż teraz jest już bezpiecznie.
— W tej chwili Zarząd Terenów Publicznych dokonał konserwacji. Mnie się wydaje, iż estetycznie to wygląda dobrze. Mur się w tej chwili nie powinien w żaden sposób zawalić, nikogo uszkodzić. Oczywiście zakładając, iż nie będzie żadnej zewnętrznej interwencji. Ale te prace są objęte też pewną gwarancją, więc nic się nie powinno wydarzyć — powiedział na początku stycznia Krasucki.
Remont przebiegł sprawnie — rozpoczął się we wrześniu, a zakończył przed Nowym Rokiem. Na ten cel przeznaczono 2 miliony 328 tysięcy złotych brutto.
„To duże zagrożenie”
Mieszkańcy Mariensztatu obawiali się o bezpieczeństwo. Zabytkowe ceglane mury Starego Miasta sypały się na głowy przechodniów.
— Tak jest prawie od dwóch lat — mówi nam w marcu biegłego roku pan Andrzej, który na Mariensztacie mieszka od urodzenia. — Jest to duże zagrożenie. To, iż tutaj walnęła taka ilość gruzu w ogromnych kawałkach, to rzeczywiście ludzie to odskakiwali. Dobrze, iż nikogo nie poraniło. Może być nieszczęście. Dla mnie to jest po prostu skandaliczne — wyjaśniał.
Na murach wisiała także tabliczka ostrzegawcza „Zakaz podchodzenia, spadające cegły”. Mury to pozostałość po siedemnastowiecznym Pałacu Kazanowskim.