Motywem wszystkich tych działań były pieniądze. Sprawcy po wejściu do domów ofiar zabijali je, a następnie przeszukiwali mieszkania w poszukiwaniu gotówki. Zabójstwo Marii K. przyniosło im zaledwie 100 zł. Z domu Anny G. wynieśli 10 tysięcy złotych.
Sprawcy mieli po 17 i 19 lat, ofiary to samotne seniorki
Proces ruszył w październiku 2024 roku. Oskarżeni mieli wtedy 17 i 19 lat. Od początku sprawa wzbudzała ogromne emocje — nie tylko ze względu na brutalność czynów, ale także na wiek sprawców i ofiar.
Wiktor S. przyznał się do udziału w przestępstwach, natomiast Maciej S. konsekwentnie twierdził, iż jest niewinny i próbował obarczać winą inne osoby, w tym rzekomego "Siwego" oraz osoby trzecie, których istnienia nie udało się potwierdzić.
Ekshumacja Marii K. potwierdziła śmierć z rąk sprawców
Jednym z kluczowych momentów śledztwa było przesłuchanie Wiktora S. w styczniu 2024 roku. Wtedy po raz pierwszy ujawniono, iż śmierć Marii K. nie była naturalna. To właśnie z jego zeznań wynikało, iż kobieta została uduszona. Do tego momentu śledczy nie podejrzewali, iż doszło do przestępstwa.
Dzięki wyjaśnieniom Wiktora S. prokurator Bogusław Lendzion zarządził ekshumację ciała Marii K. Sekcja zwłok potwierdziła, iż przyczyną śmierci było działanie osób trzecich, a nie choroba czy wiek. To wydarzenie stało się przełomowe dla całego postępowania — bez tego faktu śmierć Marii K. mogłaby na zawsze pozostać zakwalifikowana jako naturalna.
Obrońcy walczyli o niższe wyroki, sąd był nieugięty
Prokurator Lendzion domagał się dla Macieja S. kary 25 lat więzienia z możliwością warunkowego zwolnienia po 20 latach, a dla Wiktora S. — 18 lat pozbawienia wolności. Ostatecznie sąd orzekł surowszy wyrok wobec Macieja S., uznając jego rolę za kluczową, a jego postawę za niekonsekwentną i niewiarygodną.
W przypadku Wiktora S. sąd uznał, iż jego postawa — dobrowolne i szczegółowe wyjaśnienia, które umożliwiły wyjaśnienie okoliczności kilku przestępstw — zasługuje na łagodniejszy wymiar kary, choć nie na nadzwyczajne złagodzenie, o które wnioskowała obrona.
Obrońca Wiktora S. podkreślał, iż jego klient nie tylko ujawnił udział swój i innych osób, ale także wskazał na sprawców i okoliczności, o których wcześniej śledczy nie mieli wiedzy. Odwoływał się także do wieku oskarżonego w chwili czynów oraz braku wcześniejszych konfliktów z prawem.
Obrona Macieja S. twierdziła z kolei, iż jego udział w zbrodniach nie był bezpośredni i iż w niektórych miejscach mogły działać inne, nieznane osoby. Sąd jednak nie dał wiary tym wersjom.
Wyrok wyższy, niż wnioskował prokurator
Sędzia Arleta Wawrzynkiewicz uznała, iż Maciej S. ponosi główną odpowiedzialność za wszystkie czyny i skazała go na dożywotnie pozbawienie wolności. Wiktor S. został skazany na 25 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.