Wyczółki-story czyli państwo ze srajtaśmy. Nasz Stand-up polityczny

fakty.bialystok.pl 12 godzin temu

Pamiętacie jeszcze zdarzenie z Wyczółek? Nie? To przypomnę: w połowie lipca banda rozwydrzonej gówniarzerii płci wszelkiej w wieku dość młodym bawiła się w tej niewielkiej wiosce leżącej niemal na granicy z Białorusią. Świętowali tam wesele, gdzie jedna pani wzięła ślub z drugą panią. Było trochę Polaków, trochę gości zagranicznych i bardzo niewielu lokalsów. Wyszli nocą z zabawy i spotkali jadących ze służby żołnierzy. Spotkanie skończyło się wyzwiskami w kierunku mundurowych, skandalicznymi okrzykami, chlapaniem piwem, popychaniem i demonstrowaniem gołych czterech liter. Internet trząsł się z oburzenia, politycy zapowiadali poważne śledztwa. I co? I nic! Jest już dobrze ponad dwa miesiące po tym wydarzeniu. Policja przesłuchała kilkunaście osób z czego większość to postponowani żołnierze. Kilkanaście osób dostało mandaty: od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Najsurowszy - 5 tysięcy - dostał właściciel pojazdu zaparkowanego obok zdarzenia, który odmówił podania nazwiska kierowcy. Za co karano: głównie za niezachowanie porządku. Kilka osób na jakiś czas miało zatrzymane paszporty. Tyle zostało w ogólnej burzy związanej ze znieważaniem godła i munduru oraz obrażanie żołnierzy strzegących naszej granicy przed nielegalnymi imigrantami. Tyle wyszło ze śledztw pod specjalnym nadzorem wicepremiera Kosiniaka-Kamysza i ministra Siemoniaka. Wyszło akurat tyle co ze 100 konkretów na 100 dni czyli wielkie nic! Od samego początku miałem wrażenie, iż tej sprawie chce się ukręcić łeb. Policja działała jakby z przymusu i czuć było niechęć do prowadzenia sprawy. Politycy ruszyli ze słowami oburzenia dopiero, kiedy zapłonął internet i w

Idź do oryginalnego materiału