Policja przekazała dane dot. wypadków drogowych w 2024 roku. Na polskich drogach doszło do 21 528 wypadków, w których rannych zostało 24 825 osób. Zginęło 1881 osób, czyli o 12 osób mniej niż w 2023 roku. - Już od 2022 roku w Polsce zanotowaliśmy znaczną poprawę, jeżeli chodzi o śmierć na drogach - był spadek o 1/3 w stosunku do poprzednich lat. Było urealnienie mandatów dla kierowców, ale potem rząd już nic nie robił dalej, nie podejmował żadnych decyzji ws. bezpieczeństwa w ruchu drogowym i adekwatnie mieliśmy taką stagnację - podkreśla w rozmowie z Gazeta.pl Łukasz Zboralski, dziennikarz i ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
REKLAMA
- Początek tego roku był niepokojący, iż lekko zaczyna to odbijać. Na szczęście udało się wymusić na władzy zapowiedzi kolejnych sankcji dla tych osób skrajnie łamiących prawo drogowe. Już to dało wielu do myślenia. Cieszy mnie, iż utrzymujemy się choćby poniżej tego, co było w poprzednim roku, iż tych śmierci na drogach było minimalnie mniej. Oczywiście to też pokazuje, iż bez kolejnych działań nic nie zmienimy w Polsce - zaznacza dziennikarz specjalizujący się w tematyce bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Zobacz wideo 13-letnia dziewczyna potrącona na przejściu dla pieszych w Miliczu. Policja poszukuje świadków zdarzenia
Liczba wypadków na drogach rośnie. Ekspert o możliwych rozwiązaniach
W życie weszły zaostrzone przepisy, konfiskaty samochodów, wyższe mandaty, jednak liczba wypadków wzrasta - o 592 względem 2023 roku. Co w takim razie można jeszcze zrobić? Łukasz Zboralski podkreśla, iż możliwości jest bardzo dużo, a "na razie politycy wybrali urealnienie kar". - Ale samo podnoszenie kar nie jest trudne. Trudniejsze rzeczy są przed nami, czyli poprawa infrastruktury. Tutaj mamy dużo do zrobienia, zwłaszcza w miastach - z przejściami dla pieszych, na drogach lokalnych - powiedział. - Musimy zmienić całkowicie system szkolenia i egzaminowania kierowców w Polsce, bo jest on wadliwy. On nigdy nie powstał po to, żeby dobrze wychowywać rozumnych i empatycznych kierowców na drogach. Musimy pomóc młodym ludziom zdobywającym prawo jazdy, żeby oni rozumieli, jak się poruszać po drodze bezpiecznie. Dzisiaj nie otrzymują takiej wiedzy. Mówię tutaj o odmrożeniu po 12 latach zapisanego w ustawie obowiązkowego szkolenia z bezpieczeństwa ruchu drogowego praktycznego i teoretycznego dla wszystkich, kto zda egzamin na prawo jazdy, w ciągu kilku miesięcy od zdania egzaminu. To bardzo ważne, żeby to zaczęło działać - zauważył ekspert.
- Są takie zapowiedzi rządu, iż mandaty z automatów, fotoradarów, odcinkowych pomiarów prędkości będę nieuchronne. Dzisiaj można ich nie płacić, dzisiaj można podać imię i nazwisko jakiegoś obcokrajowca [jako kierowcę pojazdu w chwili przekroczenia prędkości - red.], więc ten system musi się w końcu stać szczelny pod względem prawnym. Ale system należy też rozbudować, bo przy malejących kadrach policji tym bardziej jest istotne, aby 90 proc. mandatów za prędkość nie wystawiał policjant na drodze z radarem, tylko żeby to robiły automaty - powiedział i dodał, iż "tych automatów mamy dziś w Polsce gdzieś dziesięciokrotnie za mało, jeżeli chodzi o naszą sieć dróg, w porównaniu do innych państw europejskich".
Wsiadają za kierownicę mimo zakazu. "To są potencjalni zabójcy"
Nadkom. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KGP w rozmowie z PAP przekazał, iż policja rocznie zatrzymuje ponad 15 tys. kierowców z zakazem prowadzenia pojazdów. - Niestety jest sporo osób, które mają 2-4 aktywne zakazy. Natomiast trzech rekordzistów w naszym kraju ma aż po 19 aktywnych zakazów m.in. za jazdę po alkoholu. (...) Dla mnie są to potencjalni zabójcy - zaznaczył. Zapytaliśmy o to Łukasza Zboralskiego. - Zgadzam się, to są potencjalni zabójcy, bo jeżeli ktoś ma taki zakaz, to uznajemy go za ekstremalnie niebezpiecznego, musiał zrobić coś poważnego - podkreślił. Jak zaznaczył, są pewne rozwiązania w tej kwestii, które niedługo ma przedstawić rząd. - Po pierwsze jest to utrudnienie orzekania sędziom kar w zawieszeniu dla kogoś, kto łamie sądowe zakazy prowadzenia pojazdów. Nie chcemy jako społeczeństwo ponosić ryzyka jego ewentualnej resocjalizacji. o ile kilka razy pokazuje, iż nie trzyma się żadnych zasad, nie obchodzą go wyroki sądowe i zagraża nam realnie - a jak widzimy w ostatnich dniach, ludzie z sądowymi zakazami ostatecznie kogoś zabijają, więc to nasze ryzyko jest duże - to wolę, żeby sędziowie mieli utrudnione orzekanie kar w zawieszeniu, żeby ich od nas izolowali. jeżeli trzeba, to choćby na długo - powiedział.
Kolejną rzeczą, o której wspomniał, jest publiczny rejestr osób z sądowymi zakazami prowadzenia pojazdów. - To pomoże społecznej kontroli. Ludzie, którzy będą wiedzieli, iż w ich miejscowości jest ktoś taki, będą mogli łatwiej to wychwycić i zgłosić służbom. Wtedy też dzielnicowi będą mieli taką informację w rejestrze - zaznaczył. - Bardzo dobrą zapowiedzią jest też to, żeby kara za złamanie sądowego zakazu wiązała się już z następnym zakazem, ale dożywotnim. Czyli nie będzie już pięciu czasowych zakazów, z których ci bandyci sobie nic nie robią - dodał.
Łukasz Zboralski zwrócił również uwagę na kwestię osób chorujących na chorobę alkoholową. - Tego się nie rozwiąże karami, iż będziemy tych ludzi wsadzać do więzienia. Oni będą wychodzić i dalej jeździć - stwierdził. - W Polsce musimy w końcu ograniczyć alkohol na stacjach benzynowych i zaproponować rozsądne leczenie takich ludzi, czasami być może przymusowe, jeżeli ich złapiemy na drogach. Dzisiaj sprawa wygląda tak, iż choćby jak ktoś, kto ma chorobę alkoholową, sam chce podjąć leczenie w publicznej służbie, to otrzymuje ofertę leczenia np. za rok czy za dwa lata. Ci ludzie czasami nie dotrwają do tego momentu. To też trzeba w Polsce zmienić - powiedział.