Włamali się do mieszkania, bo chcieli przedłużyć imprezę

3 godzin temu
Zdjęcie: fot. Policja Warszawa-Śródmieście


Policjanci z Warszawy zatrzymali grupę osób, która wracając z zakrapianej imprezy, włamała się do jednego z mieszkań przy ul. Żurawiej. Chcieli przedłużyć sobie zabawę, zaprosili koleżankę, a przy okazji ukradli ze środka kilka rzeczy. Cztery osoby trafiły do aresztu.


Policjanci dostali zgłoszenie o zdewastowanym i splądrowanym mieszkaniu przy ulicy Żurawiej.

"Z ustaleń funkcjonariuszy wynikało, że sprawcy oprócz kradzieży różnych rzeczy z lokalu urządzili w nim imprezę" – przekazał mł. asp. Jakub Pacyniak ze śródmiejskiej komendy.

Wracali z dyskoteki

Kryminalni gwałtownie ustalili personalia sprawców. Jeden z policjantów rozpoznał na zabezpieczonym nagraniu z monitoringu mężczyznę wcześniej tymczasowo aresztowanego za kradzież samochodu z parkingu jednej z galerii handlowych.

Funkcjonariusze zatrzymali trzech obywateli Ukrainy, którzy – jak przyznali – wracając z dyskoteki chcieli przedłużyć sobie zabawę i postanowili włamać się do przypadkowego mieszkania przy ul. Żurawiej. Z ustaleń policjantów wynika, iż lokal przeznaczony był na wynajem krótkoterminowy. Sprawcy najpierw włamali się do skrzynki na klucze, a potem weszli do mieszkania.

Tam urządzili sobie kilkugodzinną libacje alkoholową, a choćby zaprosili koleżankę. Na zakończenie imprezy splądrowali lokal, kradnąc m.in. suszarkę do włosów i koc.

Zaproszona kobieta również została zatrzymana i przesłuchana. "Z jej relacji wynika, iż nie wiedziała, aby jej koledzy przed jej przyjściem włamali się do mieszkania, do którego została zaproszona" – powiedział Pacyniak.

Grozi im 10 lat więzienia

W ostatnich dniach zatrzymano czwartego mężczyznę – ostatnią osobę podejrzaną w tej sprawie. Ukrywał się on przed organami ścigania.

Wszyscy zatrzymani mężczyźni usłyszeli zarzuty za kradzież z włamaniem i uszkodzenie mienia. Sąd przychylił się do wniosku prokuratura i zastosował wobec czterech obywateli Ukrainy tymczasowy areszt na trzy miesiące. Grozi im do 10 lat więzienia.

PAP

Idź do oryginalnego materiału