Wandale, chuligani, czy zwykli idioci?

3 dni temu

Ostatnio przez nasze miasto przetoczyła się fala różnych „wybryków”. Zniszczone ławki, pomazane sprayem szyby, wyrwane kosze. Niby drobiazgi, ale razem tworzą obraz braku szacunku – nie do „czyjegoś”, ale do naszego wspólnego. Przecież to wszystko rzeczy, które należą do nas wszystkich – mieszkańców Piekar Śląskich.

Czy naprawdę niszczenie mienia publicznego to najlepsza forma rozrywki? Czy naprawdę trzeba komuś coś zburzyć, zdewastować, żeby „było śmiesznie”? Czy nigdy z tego nie wyrośniemy?

Można zapytać – gdzie zawiodło wychowanie? Bo jeżeli młodzi ludzie nie rozumieją, iż niszcząc ławkę, niszczą własne podwórko, to znaczy, iż gdzieś po drodze zabrakło rozmowy o odpowiedzialności i wspólnocie.

To nie jest kwestia pieniędzy. To kwestia mentalności. Bo każdy zniszczony element trzeba naprawić – za nasze wspólne pieniądze. Ale choćby nie o to chodzi. Chodzi o coś głębszego – o to, iż psując przestrzeń wokół siebie, psujemy też relacje, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa. Zaczynamy żyć w otoczeniu, które zamiast być przyjazne i zadbane, staje się brzydkie i odpychające. To naprawdę nasz cel?

Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, iż niszcząc, niszczymy własne miasto? Że to, co dziś wydaje się żartem, jutro staje się codziennością, w której trudno żyć i z której wszyscy chcemy uciekać?

Czasem warto się zatrzymać i zadać proste pytanie: czy w takich warunkach chcemy żyć? Bo to, jak wygląda nasze miasto, zależy od każdego z nas – od tego, czy potrafimy je szanować.

Nie odwracajmy wzroku. Bo obojętność to pierwszy krok do przyzwolenia. jeżeli dziś przymkniemy oko na zniszczoną ławkę, jutro ktoś zniszczy coś więcej. Miasto to nie urzędnicy, nie straż miejska, nie „oni”.
Miasto to my.
I tylko od nas zależy, czy będziemy w nim żyć z dumą – czy wstydem.

Idź do oryginalnego materiału