Jak zawodowy prokurator stał się pisarzem kryminałów?
Przez zupełny przypadek . Marzenie o byciu pisarzem było jedną z moich licznych młodzieńczych fantazji. Jeszcze w liceum pisałem jakieś teksty do szuflady, później jednak przyszły nowe wkrętki, a tamte pierwsze literackie próby uznałem za nic więcej niż nastoletnią próbę wyrażenia siebie.
Zaczęło się dorosłe życie?
Poszedłem na studia, po obronieniu magisterki dostałem się na wymarzoną aplikację do Krakowskiej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Wręczono mi nominacje: najpierw asesorską, następnie prokuratorską. Ciągle jednak czułem, iż czegoś mi brakuje.
Wydaje mi się, iż jeżeli ktoś ma w sobie taką potrzebę twórczą, to cały czas będzie szukał sobie jakiegoś sposobu, żeby ją zaspokoić. We mnie to narastało.
I w końcu wybuchło.
To chyba najlepsze określenie. Przez lata pracy na stanowisku prokuratora zobaczyłem, jak funkcjonuje zbrodnia. Jak działa wymiar sprawiedliwości, w jaki sposób, zwykle bardzo mozolnie, dochodzi się do prawdy. Kiedy po służbie wracałem do domu, a wieczorkiem razem z żoną odpalaliśmy jakiś serial kryminalny, to aż łapałem się za głowę.
Nic się nie zgadzało?
Właściwie tylko tyle, iż policjanci chodzili w mundurach. Chociaż i to nie zawsze. Pomyślałem, iż fajnie byłoby odczarować wszystkie te mity krążące wokół mojego zawodu. Bo jest to naprawdę wspaniały zawód, choć nie ma szczęścia do prezentowania się od tej dobrej strony.
Prokurator w serialu to przeważnie alkoholik po rozwodzie.
Który prowadzi jakąś sprawę, bo się na kogoś uwziął. I jest to tylko jeden z wielu krzywdzących stereotypów. Postanowiłem zostać trochę takim trybunem mojej grupy zawodowej i jednocześnie stworzyć coś, co będzie dla ludzi porządną, literacką rozrywką.
I wtedy na rynku pojawiła się twoja debiutancka powieść: "Krzycz, jeżeli żyjesz."
Książka, która wywróciła moje życie do góry nogami. I jednocześnie uświadomiła mi, jak bardzo potrzebne jest to, co robię. Jak duże zapotrzebowanie istnieje po stronie czytelnika, odbiorcy, by poznać prawdę o codziennej pracy prokuratora.
Pierwszy nakład rozszedł się w mniej niż w tydzień.
To prawda. Ludzie chcieli czytać więcej. Więc i ja zacząłem więcej pisać. Od czasu debiutu na rynku pojawiło się łącznie sześć moich powieści.
Z jakimi reakcjami w środowisku pracy spotyka się twoja twórczość pisarska?
Przyznam bez bicia, iż to jest coś, co spędzało mi sen z powiek. Jak zostanie odebrane moje pisarstwo. Prokuratorzy to z natury rzeczy ludzie dość dociekliwi, żeby nie powiedzieć...
Czepliwi?
Może i trochę czepliwi . W każdym razie bardzo się bałem, iż któraś z moich koleżanek lub któryś z moich kolegów po fachu zarzuci mi ściemę. Że piszę nieprawdę, iż w historiach są nieścisłości. Nic takiego się jednak nie stało.
Zdałeś ich test?
Chyba tak. Nie będzie przesadą, jeżeli powiem, iż dostałem dziesiątki prywatnych wiadomości od sędziów, adwokatów, radców prawnych i właśnie prokuratorów z podziękowaniami za to, co robię. Pisali: "Stary, to naprawdę tak wygląda!".
Jako doświadczony śledczy, jaką wiarygodność można przypisać powieściom kryminalnym trafiającym na nasz rynek wydawniczy?
Odmawiam odpowiedzi na to pytanie .
A jak sam tworzysz swoje historie na temat zbrodni – czy trzymasz się sztywno rzeczywistości pracy organów ścigania, czy mimo wszystko uciekasz się niekiedy do lekkiego podkoloryzowania niektórych zdarzeń?
Niczego nie koloryzuję. Nie muszę. Praca prokuratora jest fascynująca sama w sobie.
Tak z ciekawości, dlaczego ukrywasz się za pseudonimem, a jednocześnie pokazujesz swoją twarz na zdjęciach, przez co można Cię rozpoznać i zidentyfikować?
Żyjemy w takich czasach, w których trudno pozostać anonimowym. Mnie zresztą o tę anonimowość nigdy nie chodziło. Prowadzenie social mediów to w tej chwili najlepszy sposób na bezpośredni kontakt z czytelnikiem. Kiedyś mieliśmy listy do redakcji, dziś autorzy prowadzą profile na Instagramie. Zmieniła się forma, ale idea pozostaje taka sama. Żyjemy w dynamicznych czasach i zamykanie się na rozwój technologii byłoby czymś na kształt prowadzonej na początku XIX wieku przez luddystów walki z maszynami. Tak dziś wygląda nasz świat, czy się to komuś podoba, czy nie. I my jako pisarze, ale też jako urzędnicy państwowi musimy za tym nadążać.
A co do pseudonimu?
Pseudonim jest pewnym eleganckim sposobem na oddzielenie tego, kiedy wypowiadam się jako pisarz, a kiedy jako prokurator.
Najnowszymi kryminałami twojego autorstwa są książki z cyklu "Prawo Dunli". Poszczególne tomy łączy miejsce akcji – miasteczko Dunla i główny bohater – Nikodem Rand. Co warto o nich wiedzieć przed lekturą?
Że nie będzie łatwo się od nich uwolnić . Dunla to powiatowe miasteczko, jakich wiele w naszym kraju. Obciążone sporym bierzmem dawnych urazów i niewygodnych tajemnic. Miejscem, w którym sąsiad nigdy nie wyda obcemu swojego sąsiada, ale z miłą chęcią właduje mu w plecy nóż.
A Nikodem?
Nikodem jest właśnie tym obcym. Przybyszem z Warszawy, z wielkiego miasta, który przybywa do Dunli przez przypadek i próbuje zmierzyć się z zastaną rzeczywistością. Podwozi na stopa młodą dziewczynę, ta niedługo potem ginie. Nikodem czuje się w obowiązku dociec do prawdy.
Twoja najnowsza powieść: "Nie płacz, księżyc gaśnie" opowiada z kolei o tym, jak ojciec morduje swojego własnego syna.
Przez ponad dziesięć lat pracy na stanowisku prokuratora poprowadziłem ponad trzy tysiące postępowań karnych. I sprawy przemocy wobec dzieci są tymi, które zawsze najmocniej mną poruszają. Ta książka jest próbą zmierzenia się z owymi niezwykle trudnymi emocjami. I znalezienia odpowiedzi na pytanie o naturę tkwiącego w człowieku zła. Co pcha człowieka do popełnienia tak drastycznych zbrodni?
Na koniec nie pozostaje nic innego, jak zapytać kiedy ruszają pracę nad ostatnią częścią tej serii i czy możemy już uchylić rąbka tajemnicy wokół jej fabuły?
Prace nie tyle ruszają, ile właśnie dobiegają końca. Ostatnia część trylogii "Tańczmy, ciemność płonie" ukaże się wiosną. Tym razem będziemy zajmowali się problematyką sekt – tematem nieco dziś zapomnianym, ale (niestety) wciąż bardzo mocno aktualnym, szczególnie w życiu młodych ludzi.
To będzie mocne zakończenie?
Tak. I jak znam życie, początek czegoś jeszcze bardziej fascynującego...