Uwzględniona kasacja wyroku ws. przywłaszczenia pieniędzy łomżyńskiej uczelni; sprawa wraca do SA

10 godzin temu

Sąd Najwyższy uwzględnił kasację obrońców i uchylił w czwartek prawomocny wyrok skazujący w procesie b. głównej księgowej jednej z łomżyńskich uczelni, oskarżonej o przywłaszczenie pieniędzy. Oznacza to, iż Sąd Apelacyjny w Białymstoku musi tę sprawę rozpoznać jeszcze raz

W marcu 2023 r. białostocki sąd apelacyjny utrzymał w tej sprawie wyrok trzech lata więzienia za przywłaszczenie blisko 1,2 mln zł z kont uczelni. Skazana miała też zwrócić te pieniądze i zapłacić 20 tys. zł grzywny.

Sąd uznał za bezzasadne apelacje obrońców, którzy chcieli uniewinnienia od zarzutu przywłaszczenia pieniędzy, a co najwyżej przypisania oskarżonej nierzetelnego prowadzenia ksiąg rachunkowych, ewentualnie kary łagodniejszej albo uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do pierwszej instancji.

Zarzuty dotyczą okresu od stycznia 2011 do lutego 2013 roku. Według prokuratury ówczesna główna księgowa (formalnie zajmująca stanowisko kwestora) szkoły wyższej w Łomży działała z zamiarem bezpośrednim i w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Organa ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zawiadomił pełnomocnik właściciela placówki. Wcześniej audytorzy przejrzeli jej księgowość. Wykryli wiele finansowych nieprawidłowości.

Księgowa nie przyznała się do zarzutów przywłaszczenia pieniędzy. Twierdziła, iż operacje były wykonywane za wiedzą i poleceniem osoby pełniącej na uczelni rolę pełnomocnika właściciela i podejmowała decyzje finansowe i iż to tej osobie pieniądze były wypłacane na różne cele.

Sąd odwoławczy uznał jednak za niewiarygodną i niepopartą dowodowo wersję, jakoby przelewy na prywatne rachunki kwestor odbywały się za wiedzą i z polecenia owego pełnomocnika po to, by mu je wypłacać w gotówce.

Biegli ustalili, iż kobieta wydawała pieniądze np. na spłatę kredytów, opłacała rachunki czy sfinansowała zakup samochodu. Ustalili też, iż w ciągu dwóch lat wzięła ponad sto razy zaliczki i ich nie rozliczyła. W trakcie procesu przedstawiciel uczelni podał, iż kobieta przelewała każdego miesiąca trzykrotność swoich zarobków. Do tego były to też m.in. kwoty z rzekomych umów cywilnoprawnych i z fikcyjnych ryczałtów. (PAP)

Idź do oryginalnego materiału