
Na Osiedlu Helena w Nowym Sączu można już podziwiać świeży asfalt, nowe pobocza i przejazd kolejowy po remoncie. Problem w tym, iż choć droga wygląda jak gotowa do użytku, to kierowcy wciąż mogą ją oglądać jedynie zza barierek. Otwarcie ul. Jagodowej, które miało nastąpić 20 października po wcześniejszym miesięcznym opóźnieniu, zostało przesunięte na 23 października. Całą sytuację skomentował w mediach społecznościowych radny Wojciech Piech.
Nowy Sącz – miasto, w którym czas płynie wolniej
Sytuację idealnie podsumował radny Wojciech Piech, który z ironią zauważył, iż „tylko trzy dni różnicy – czyli w miejskim kalendarzu prawdopodobnie chwila”. W jego słowach trudno nie dostrzec nuty prawdy, bo przecież nikt nie mówił, iż w Nowym Sączu czas to pieniądz.
Choć droga wygląda jak ukończona, a przejazd kolejowy błyszczy nowością, wciąż nie można nim przejechać. Powód? Oczywiście „procedury” i „formalności” – te magiczne zaklęcia, które w miejskim słowniku potrafią zatrzymać każdą inwestycję w miejscu.
Formalności dłuższe niż remont
Wszystko wskazuje na to, iż winy nie ponosi wykonawca, ale ratusz, który najwyraźniej wciąż „czeka na dokumenty”. A mieszkańcy? Ci mogą tylko wzruszyć ramionami i liczyć, iż tym razem „nieprzewidziane okoliczności” nie opóźnią otwarcia o kolejne dni, tygodnie czy – w sądeckim tempie – miesiące, czytamy we wpisie miejskiego rajcy Wojciecha Piecha.
Jak ironicznie podsumował radny: biurokracja miejska jest szybka jak… ruch na zamkniętej Jagodowej. jeżeli więc nic nie stanie na przeszkodzie, już w czwartek kierowcy mają szansę pojechać nową drogą. Może choćby przed zimą.
W końcu w Nowym Sączu nic nie dzieje się za wcześnie.