Został wciągnięty przez maszynę i stracił obie nogi - zdaniem prokuratora prowadzącego śledztwo w sprawie wypadku z 13 stycznia tego roku osobą odpowiedzialną za zdarzenie, w którym ucierpiał 19-letni obywatel Ukrainy, jest 50-letnia właścicielka zakładu produkcyjnego w Jankowach w powiecie kępińskim. Z ustaleń śledczych wynika, iż kobieta była odpowiedzialna za bezpieczeństwo i higienę pracy, ale nie dopełniła obowiązków wynikających z funkcji.
„Dopuściła pracownika nieznającego języka polskiego, a także posiadającego problemy zdrowotne do pracy przy nośniku taśmowym, który nie spełniał zasadniczych i minimalnych wymagań bezpieczeństwa dla maszyn bez wymaganych dla pracownika badań lekarskich, a także bez wymaganego przeszkolenia z zakresu BHP, nie zapoznała go z instrukcją obsługi i ryzykiem wynikającym z obsługi urządzenia i bez należytej kontroli. W wyniku tego zdarzenia doszło do sytuacji, w której pracująca maszyna wciągnęła ciało mężczyzny” - powiedział radiuCENTRUM prokurator Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Obrażenia mężczyzny były na tyle poważne, iż jeszcze na miejscu podjęto decyzję o amputacji mu obu nóg na wysokości kolan. W czasie śledztwa, dzięki zebranym materiałom dowodowym i zeznaniom świadków okazało się, iż 17 marca 2021 roku na terenie tego samego zakładu doszło do innego poważnego zdarzenia. W tym wypadku zarzuty postawiono 51-letniemu mężczyźnie, który naraził na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia innego pracownika.
„Dopuścił go do pracy przy pilarce z niesprawnym systemem hamowania, bez wymaganych badań lekarskich, bez wymaganych szkoleń BHP i również nie zapoznając go z instrukcją obsługi oraz ryzykiem zawodowym. I tutaj również doszło do zdarzenia, które doprowadziło do powstania ciężkich obrażeń ciała. Równocześnie materiał dowodowy wykazał, iż mężczyzna, będąc odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i higienę pracy w tym zakładzie, nie zawiadomił niezwłocznie adekwatnych organów, co również znalazło się w zarzutach" - dodał radiuCENTRUM prokurator Maciej Meler.
na fot.: prokurator Maciej Meler
Obojgu prokuratura postawiła zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo i spowodowania obrażeń ciała a 51-latkowi także niepowiadomienia o wypadku Państwowej Inspekcji Pracy. Podejrzani nie przyznają się do winy. przez cały czas trwa postępowanie w tej sprawie i treść zarzutów może ulec zmianie. Obojgu grozi do 5 lat więzienia.
autor: walczakrc.fm