Zdjęcie: Czarne stokrotki
Czarne stokrotki to nowy serial CANAL+, który już jutro ma swoją premierę. Ja miałem okazję obejrzeć wcześniej parę epizodów i już dzielę się z Wami moją opinią. Czy warto zabrać się za tę odcinkową produkcję?
Czarne stokrotki to serial, na który czekałem bardzo, bardzo długo – w zasadzie od ogłoszenia tego projektu. Miało to miejsce już w czerwcu 2022 roku. Wtedy też produkcja miała mieć tytuł Strange Angels, ale finalnie twórcy zmienili go na Czarne stokrotki. Zaintrygowałem się tym serialem z wielu powodów, ale najważniejszym był sam gatunek. Jest to bowiem taka hybryda, jakiej na polskim rynku jeszcze nie było.
To dramat społeczny, kino detektywistyczne, ale również mystic thriller, czyli dużo tajemnic i elementów nadprzyrodzonych. W ostatnich latach Polacy próbują swoich sił w kinie gatunkowym, ale takiego miksu to jeszcze nie było. Tylko, czy finalnie taka hybryda gatunkowa ma racje bytu?
Czarne stokrotki – recenzja przedpremierowa
Zacznijmy od fabuły. Geolożka Lena (Karolina Kominek) w obliczu niecodziennych wydarzeń wraca do rodzinnego, ponurego Wałbrzycha. Jej nastoletnia córka (Alicja Wieniawa-Narkiewicz), z którą wiele lat temu straciła kontakt, jest podejrzana o uprowadzenie kilkorga dzieci. Kobieta zaczyna osobiste śledztwo, a kolejne tropy prowadzą do opuszczonych kopalnianych szybów, ujawniają podejrzaną działalność lokalnej filantropki (Edyta Olszówka) i nawiązują do tajemniczego stowarzyszenia sięgającego czasów II wojny światowej.
Wsparcie od strony policji otrzymuje jedynie od starego znajomego Rafała (Dawid Ogrodnik), a rzeczywistość zaczyna mieszać się z fikcją. Na drugim planie pojawia się istotny konflikt między rodowitymi mieszkańcami Wałbrzycha a
społecznością romską.
Hybryda gatunkowa, jakiej na polskim rynku jeszcze nie było
Bardzo dużo elementów, prawda? I one wszystkie pojawią się adekwatnie już na samym początku, chociaż mystic thriller nie jest dominującym gatunkiem. On siedzi niepostrzeżenie na ramionach bohaterów. Twórcy się nie śpieszą. Na spokojnie wprowadzają nas w ponury świat Wałbrzycha, który jest mroczny niczym Gotham ze świata DC.
Wszystko jest brudne, nieprzyjemne, a większość ujęć obserwujemy po zmroku i bardzo często – w strugach deszczu. To niezwykle smutna
społeczność, pełna animozji skierowanych do Romów. Homoseksualiści też nie mają łatwo i w ogólnym rozrachunku muszą ukrywać swoją prawdziwą seksualną tożsamość, aby nie narazić się na lincz mieszkańców. Zaściankowa Polska w pigułce.
O Romach, smutnym Wałbrzychu i dziwnych eksperymentach
Dramat społeczny jest bardzo zgrabnie wpleciony w wątek kryminalny, bowiem Romowie są na dosyć wysokiej pozycji wśród podejrzanych. Świetną rolę wykreował pozornie oczywisty w swoich przekonaniach Tomasz Schuchart, wcielający się w jednego z gorzej nastawionych policjantów, ale również Dawid Ogrodnik, który stoi po drugie stronie barykady – tej odpowiedzialnej za światło i moralność. Łączy go również pewna ukrywana relacja z Romem Luką (świetny Piotr Żurawski).
Pomimo odmiennych sposobów pracy obojga policjantów, to zależy im na rozwiązaniu zagadki, choć jedna ze stron bardzo chętnie chciałaby pójść na skróty pod wpływem rozkazów z góry. Ich rywalizacja jest świetnie przedstawiona i jestem bardzo ciekaw rozwoju tej relacji oraz czy ich priorytety zmienią się na przestrzeni kolejnych odcinków.
Szczerze mówiąc – nie spodziewałem się tego wątku społecznego, ale miło się zaskoczyłem, jak został on umiejętnie wpleciony. A nietolerancja wobec Romów – to nie jest najpopularniejszy temat w polskim kinie. Jednak nie zapominajmy o meritum, czyli osobistym śledztwie głównej bohaterki. Sama jej postać jest owiana tajemnicą. Wszak – opuściła Wałbrzych z bliżej nieokreślonych powodów.
Mystic thriller ubrany w świetne zdjęcia i przekonujące aktorstwo
I to głównie dzięki niej doświadczamy gatunku mystic thriller. Twórcy świetnie lawirują między tym, co jest rzeczywiste, a tym, co może być nie do końca prawdziwe. Lena bierze silne leki, więc konkretne sceny sugerują, iż wszystko może się dziać w jej umyśle. A może to senna wędrówka po liniach czasowych? Mam wrażenie, iż odpowiedzi uzyskamy dopiero w finale. I to choćby interesujące budowanie narracji, bowiem sami możemy wybrać, ku której opcji jesteśmy bliżsi.
Reżyser Mariusz Palej nigdy wcześniej nie wziął na warsztat takiej poważnej tematyki i oczywiście gatunku mystic thrillera. Ma on w swoim portfolio parę projektów, gdzie tajemnice i wątki mistyczne grały pierwsze skrzypce, ale były to filmy familijne, takie jak:
Za niebieskimi drzwiami czy
Czarny młyn. Filmowiec świetnie odnalazł się w tej hybrydzie gatunkowej, a wcześniejsza kooperacja z młodymi aktorami pomogła mu w pokierowaniu dzieciaków w
Czarnych Stokrotkach. To nie tylko flashbacki z dzieciństwa, ale również główna linia czasowa.
Największą siłą
Czarnych stokrotek jest powolne budowanie klimatu i ustawianie pionków na szachownicy mrocznego Wałbrzycha. Tutaj nie ma krystalicznie dobrych postaci. Każdy jest targany demonami z przeszłości, a sekretów jest coraz więcej. Warto jeszcze wspomnieć o filantropce Czarneckiej i lekarzu Lubińskim. Edyta Olszówka i Olaf Lubaszenko wykreowali bardzo intrygujący team. Sceny z ich udziałem przesiąknięte są współpracą, sekretami, ale również ukrytym złem. Eksperymenty i placówki związane z II Wojną Światową to zaledwie początek tego niepokojącego wątku.
W tym kotle pełnym wątków i bohaterów łatwo jest się odnaleźć. Zgrabnie one ze sobą korespondują i choćby jeżeli jeden z nich (np. romski) wydaje się być mało istotny, to będzie on miał wpływ na działania bohaterów w poszukiwaniu prawdy. Ogromne brawa należą się ekipie technicznej. Świetne zdjęcia, które w rzeczywisty sposób uchwytują sam ponury Wałbrzych, jak i elementy metafizyczne (sekwencje w wodzie!), czy wędrówki po kopalniach, gdzie czuć dyskomfort związany z ciasnymi pomieszczeniami.
Czy warto dać szansę Czarnym stokrotkom?
Jedno jest pewne – takiego serialu na polskim rynku jeszcze nie było. Czuć dopracowanie, szczególnie techniczne, ale również aktorskie. Nic tutaj nie zostało zrobione na pół gwizdka.
Czarne stokrotki intrygują zagadką, ale również samymi bohaterami Wałbrzycha. Jestem ciekaw, jak to wszystko się rozwiąże. Porównania w sieci do niemieckiego
Dark – nietrafione, bo jedynym elementem wspólnym są zaginione dzieciaki.
https://dailyweb.pl/polskie-seriale-2025-roku-top-7-najbardziej-wyczekiwanych-tytulow/
Oczywiście nie wykluczam, iż finalnie serial może się scenariuszowo rozjechać, ale po obejrzeniu ponad połowy odcinków mam dobre przeczucia. Mimo iż mamy naprawdę wiele wątków i coraz więcej tajemnic, to systematycznie otrzymujemy kolejne wskazówki. A to lawirowanie na granicy fikcji i rzeczywistości świetnie działa na wyobraźnię. Na pewno wrócę do was z pełną recenzją, gdzie podsumuje całość, a już teraz (a konkretniej pisząc: jutro) – zachęcam do sprawdzenia. Takiego serialu – reprezentującego taką dziwną hybrydę gatunkową – na polskim rynku jeszcze nie było.
Premiera pierwszego odcinka Czarnych stokrotek – 3 stycznia 2025 roku. Serial będzie liczył 8 epizodów, emitowanych co tydzień na platformie streamingowej CANAL+ online i na antenie CANAL+.