Test aparatu za 370 zł a twierdzenia Łapińskiego i Zarosy

3 miesięcy temu

W sumie nie wiem jak tam z moją sprawą, bo mija już 15 miesięcy i nic się nie dzieje(Trafiam na lukę bezpieczeństwa w obiekcie SWW , Zemsta Szefa SWW). Dalej jestem świadkiem. Nikt się o nic mnie nie pytał. Ograniczyło się to tylko do 3 wysoce destrukcyjnych przeszukań. W międzyczasie stanowisko stracił Szef SWW marszałek Łapiński. Zarosa jeszcze się broni. Ale w końcu wyniosą go podobnie jak dziennikarzy TVP. Pewnie będzie wtedy cynicznie krzyczał „wolna prokuratura” tak jak tamci krzyczeli „wolne media”. Po tej całej historii mam mocno PRLowski vibe. Zniszczono mi wiele miesięcy życia wyłącznie za krytykowanie władzy. Podobnymi metodami jak robiono to kilkadziesiąt lat temu. Przy okazji można było zobaczyć jak bardzo zdegenerować mogą się służby i jak wygodnie im sięgać po narzędzia z tamtych czasów. Jak widać w opisie relacji służb specjalnych i obywateli patologia okazuje się zdumiewająco częstym motywem. Pokazuje to też z jaką naiwnością podchodziłem do tematu zaczynając pisać bloga.

Jak wiemy zgromadziłem już album zdjęć obiektu SWW w Chotomowie. Jak tu Szef SWW świadomie mija się z prawdą. Obiekt w Chotomowie w pełni widoczny. Chodzi o to, żeby mieć dowody. Ale ich nigdy za mało, zwłaszcza jak to co robię zdaje się nie wpływać na, dobrze uzbrojony, beton zajmujący się tą sprawą. Dlatego postanowiłem sprawdzić czy da się zrobić z zewnątrz zdjęcia choćby lepsze niż te, które zrobiłem będąc w środku. Ciężko o lepszy dowód, iż wszystko widać.

Podstawą musiał być dobry, ale śmiesznie tani, co podkreśla przekaz, aparat. Mój wybór padł na Sony DSC H400. Ma 63 krotny optyczny a nie cyfrowy jak komórka zoom. Za jedyne 370 zł.

Mając odpowiedni sprzęt ruszyłem na wycieczkę rowerową do Chotomowa. Minąłem obiekt SWW. W oknie stróżówki pobłyskiwało światło telewizora i słychać było mecz. Zbliżyłem się do ogrodzenia, z osiedlem za plecami. gwałtownie pstryknąłem kilka fotek. Większość zdjęć zrobiłem mając nadzieję, iż ostrość okaże się wystarczająco dobra.

Wszystkie zdjęcia zostały zrobione przez podwójną siatkę od strony pobliskiego osiedla. Według Googla z odległości 150 m. Optyka aparatu powinna to zmienić na 2.5 metra.

Na start zrobione komórką zdjęcie, które stało się podstawą śledztwa, z mojej wizyty w obiekcie Trafiam na lukę bezpieczeństwa w obiekcie SWW. Pozostałe z aparatu.

Zdjęcie z artykułu, w którym opisałem dwukrotne wejście do obiektu SWW i brak jakichkolwiek procedur

Wypstrykałem miejsce, które według Łapińskiego i Zarosy miało być życzeniowo niewidoczne z zewnątrz. Jak widać zmyślali. Za plecami miałem nowo wyznaczoną drogę i ogródki pierwszych budynków. Przez chwilę pomyślałem o tym kto jeszcze mógłby być zainteresowany kupnem domu w tym miejscu. Z widokiem na wszystko co się dzieje wewnątrz.

Zdjęcie zza płotu. Sprzęt za 370 zł

Z większym budżetem i przy nowszych matrycach odległości prawdopodobnie tylko wrosną. W ramach testu zobaczmy jak tani Sony DSC H400 skalował obraz przy różnych ustawieniach zooma.

Zdjęcie z 150 m od strony osiedla. Widać podwójną siatkę.
30x zoom. Siatka zaczyna znikać.
63x zoom. Siatka znikła. Zostały po niej jedynie drobne artefakty.
63x zoom. Tak jak pisałem, można liczyć śrubki.
Prawie widać napis na domofonie.

Aparat bez problemu radzi sobie z przeszkodami typu podwójna siatka. Praktycznie jej nie widać, choć na zdjęciach są drobne artefakty. To dzięki teleobiektywowi, który ogniskuje obraz na bardzo wąskim odcinku. Wystarczy złapać ostrość na element i wszystko przed/za zostanie rozmyte.

W artykule nie będzie przeglądu szczegółów obiektu, choć byłoby to dobrą nauczką. Poza dwoma zabawnymi elementami, które przy okazji potwierdzają jak obiekt jest widoczny.

Przy narożniku budynku znalazło się miejsce na kącik funkcjonariusza palacza. Z krzesełkiem z pustej beczki na farbę. Miejsce sprytnie w martwej strefie kamer ale za to widoczne zza płotu. Można choćby zajrzeć do popielniczki.

Kącik funkcjonariusza palacza ukryty w martwej strefie kamer.
Palenie może spowodować dekonspirację.

Odjeżdżając rzuciłem jeszcze okiem na pole antenowe SWW.

Zwróćcie uwagę na czerwoną ściankę pod daszkiem na lewo od koparki. Poniżej zbliżenie.

Możemy choćby poznać rodzaj oleju i serwisującą agregat firmę. Chyba trzeba zasłaniać obiekty jeżeli nie chce się popadać w śmieszność udając, iż czegoś nie widać.

Jak widać zdjęcia pokazują te same szczegóły co oryginały z artykułu. Można wypstrykać cały obiekt. Dwie siatki po drodze nie stanowią żadnej osłony. Więc gdzie umorzenie i moje rzeczy?

Swoją drogą na podstawie wyssanych z palca zarzutów ewidentnie kierowano śledztwo nie tam gdzie się powinno. Robiła to osoba odpowiedzialna za nadzór nad SWW. Jak widać zamiast przyjąć coś na klatę najłatwiej uciec się do zamordyzmu. Zwłaszcza jak przez lata budowało się mechanizmy państwa autorytarnego. A prokurator i ŻW byli dosłownie na telefon.

Informacje o tym konkretnym obiekcie można zdobyć albo do niego wchodząc, do publikacji wystarczyło mieć kompetentną minę, nacisnąć przycisk domofonu i do środka wpuszczał strażnik, albo robiąc zdjęcia z bezpiecznej odległości. Pewnie są jeszcze inne sposoby.

Panorama obiektu SWW w Chotomowie. Zgodnie z zawiadomieniem Łapińskiego tego nie widać.

Aparaty z teleobiektywami są teraz dostępne za grosze, przez co równie dobre zdjęcia co z bliska, można zrobić z dużej odległości. Mimo to obiekty zasłaniają wyłącznie siatki, pilnują ich emeryci, a całości, przynajmniej w planach PiSu miał strzec wyłącznie zakaz fotografowania, którego przez brak przepisów wykonawczych nie wprowadzili w życie. Co zresztą jak widać, nigdy nie było i nie będzie żadną przeszkodą. Tego, iż robiłem powyższe zdjęcia też przecież nikt nie zauważył.

Na koniec video z yt z użycia DSC H400 przy lepszym świetle niż jesienna PL.

Idź do oryginalnego materiału