![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27381181/88fc02cda531032c805d8da522684ad4.jpg)
- W zamachu terrorystycznym, do którego doszło 28 sierpnia 1939 r., zginęły najprawdopodobniej 22 osoby, a 35 odniosło rany. Sprawcą tragedii był Antoni Guzy, syn Polaka i Niemki, pochodzący z Bielska-Białej
- Spośród wszystkich aktów terrorystycznych, przeprowadzonych przez członków mniejszości niemieckiej w ostatnich dniach przed wybuchem II wojny światowej, ten był najbardziej krwawy
- Zabrakło niewiele, by zamachowiec na zawsze pozostał niewykryty. Policja bowiem wylegitymowała go, ale nie rozpoznała w nim sprawcy i puściła wolno. Morderca popełnił jednak częsty błąd — powrócił na miejsce zbrodni
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Koniec sierpnia 1939 r., ostatnie dni pokoju w Polsce i Europie. Pochodzący z Bielska-Białej Antoni Guzy przyjeżdża na Dworzec Główny w Krakowie. Towarzyszy mu niemiecki agent, niejaki Neumann, który wręcza bielszczaninowi dwie walizki. Następnie Guzy wsiada do taksówki i każe wieźć się do Tarnowa. Tam również odwiedza dworzec i oddaje bagaże do przechowalni. Jest ok. godz. 23.00. Dokładnie o 23.18 dochodzi do gigantycznego wybuchu. Eksplozja rozsadza ściany dworca, pod gruzami ginie ponad 20 osób, wiele kolejnych jest rannych.
Najbardziej krwawy zamach
W zamachu terrorystycznym, do którego doszło 28 sierpnia 1939 r., zginęły najprawdopodobniej 22 osoby, a 35 odniosło rany. Początkowo policja informowała o 14 zabitych, prasa choćby o 35. Liczba 22 ofiar została zanotowana w aktach sądowych. Wybuch zniszczył pomieszczenia przechowalni, dworcowy posterunek policji i restaurację, a także część dachu.
![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27381181/2f63d94c037041db9f8c9fe6656b197b.jpg)
Dworzec w Tarnowie
„Ubiegłej nocy skutkiem zamachu dywersyjnego zniszczona została część dworca w Tarnowie, gdzie spod gruzów wydobyto dotąd 18 zabitych. (…) Praca nad usuwaniem gruzów trwa. Jak się dowiadujemy, pogrzeb ofiar odbędzie się kosztem miasta” — pisał „Ilustrowany Kurier Codzienny”. Gazeta podała też nazwiska ofiar śmiertelnych i rannych.
„Spośród wszystkich aktów terrorystycznych, przeprowadzonych przez członków mniejszości niemieckiej w Polsce w ostatnich dniach przed wybuchem II wojny światowej, najbardziej krwawy był zamach bombowy na dworcu w Tarnowie” — pisał o tych wydarzeniach historyk Stanisław Żerko.
Straty mogły być większe, gdyby na peronie stał akurat jakiś pociąg. W tym okresie przez dworzec przejeżdżały nie tylko cywilne maszyny, ale też transporty wojskowe zmierzające w stronę granicy z III Rzeszą. Jednak pociągów na dworcu akurat nie było. O wielkim szczęściu mogą też mówić pasażerowie jadący akurat od strony Krakowa. Ich pociąg był opóźniony o osiem minut. Gdyby wjechał na stację o czasie, a ludzie zaczęliby kierować się w stronę wejścia do budynku dworca, ofiar mogło być znacznie więcej.
„Doktor Funk ma przystąpić do pracy”
Sprawcą tragedii był wspomniany już Antoni Guzy, syn Polaka i Niemki, pochodzący z Bielska-Białej. Jego ojciec zginął jeszcze w czasie I wojny światowej, a on sam, wychowywany przez matkę, uważał się za Niemca. Guzy był bezrobotnym ślusarzem, w maju 1939 r. wstąpił do niemieckiego związku zawodowego — Gewerkschaft Deutscher Arbeiter. Wtedy zwerbował go wrocławski oddział Abwehry, czyli wywiadu wojskowego III Rzeszy.
Guzy miał spotkać w Bielsku człowieka, który przedstawił mu się nazwiskiem Obenau. Mężczyzna ten powiedział Guzemu, iż wie, iż szuka on pracy i pozyskał go do działalności agenturalnej. Guzy skontaktował się następnie ze swoim dawnym, niemieckim znajomym z Mielca Heslerem, a ten poznał go ze znanym nam już Neumannem. Po nawiązaniu sieci kontaktów Guzy został wtajemniczony w plan przeprowadzenia akcji dywersyjnych w Polsce — relacjonował Mirosław Biedroń w artykule na stronie Tarnowskiego Centrum Informacji.
Guzy, jak sam później zeznał, cztery dni przed zamachem dostał sygnał do wykonania akcji. Miało to być nadane przez radiostację we Wrocławiu hasło o treści: „Meldunek specjalny: dr Funk ma przystąpić do pracy” (niem. „Herr Doktor Funk soll an die Arbeit gehen”). Mężczyzna 28 sierpnia udał się zatem pociągiem z Bielska do Krakowa, odebrał przygotowane dla niego dwie walizki z materiałami wybuchowymi, zawiózł je do Tarnowa i zostawił w przechowalni na dworcu. „Znajdującego się tam bagażowego zapytałem o przechowalnię. Poleciłem mu walizy zanieść do przechowalni (…) Bagażowemu za tę usługę zapłaciłem 50 gr” — opowiadał później.
![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27381181/f57edadd1902be10583cbc548d9c41c4.jpg)
Polska policja w okresie międzywojennym
Antoni Guzy najprawdopodobniej nie wiedział, na jaką godzinę ustawiony jest mechanizm odpalający bomby i nie spodziewał się, iż eksplozja nastąpi już po ok. 20 minutach. Zamachowiec bowiem cały ten czas spokojnie przebywał na miejscu. Po oddaniu walizek odwiedził dworcową restaurację, następnie przechadzał się przed budynkiem. Miał kupiony bilet na pociąg powrotny do Krakowa. Tak szybka eksplozja uniemożliwiła mu jednak powrót pod Wawel, gdzie chciał ponownie spotkać się ze swoim współpracownikiem Neumannem. „Nastąpił wybuch na dworcu, po czym zaraz zaczęliśmy uciekać na koniec peronu” – opowiadał później o reakcji swojej i pozostałych świadków zdarzenia.
Tylko krzyk i lament
„Właśnie wtedy, gdy miałem wzrok zwrócony ku placowi, ujrzałem pomarańczowo-czerwony błysk oraz kłąb dymu i pył wydobywający się z budynku dworca, z miejsca, gdzie restauracja i wyjście z peronów… O dziwo, do dzisiaj nie mogę sobie przypomnieć żadnego huku. Tylko krzyk, lament biegających ludzi, kwik wierzgających koni dorożkarskich” — wspominał ten wieczór obecny na dworcu Roman Kolasiński.
„Zdjęliśmy z ramion karabiny i przeładowaliśmy, rozglądając się w ciemnościach, światła na placu bowiem zgasły, przez dłuższy czas zdawało się nam, iż za moment ktoś nas zaatakuje… Nic takiego nie nastąpiło. Dochodził do nas jedynie krzyk i nawoływania; trwaliśmy na miejscu, oczekując zawalenia się na nasze głowy ogromnej budowli zbiornika. Po zmianie warty poszliśmy na stację. Pył i gruz pokrywał rannych i trupy, wokół straszliwy chaos i bałagan. Szok” — dodawał.
![](https://images4.polskie.ai/images/289565/27381181/b0c9206b40f90934ee014e7bf67067c4.jpg)
Budynek dworca w Tarnowie po wybuchu bomby, 1939 r.
Niewiele zabrakło jednak, by sprawca zamachu uniknął odpowiedzialności i pozostał już na zawsze niewykryty. Po wybuchu Guzy został bowiem wylegitymowany i zatrzymany przez policję, ale funkcjonariusze nie rozpoznali w nim zamachowca i puścili go wolno z komisariatu.
Antoniemu Guzemu mogło się wtedy wydawać, iż zdoła umknąć przed funkcjonariuszami, ale wolnością cieszył się krótko. Zamiast natychmiast opuścić okolicę, najprawdopodobniej chciał jeszcze popatrzeć na wyrządzone przez siebie szkody i wrócił na miejsce zbrodni. Według innych relacji chciał zatrzymać się na noc w pobliskim Hotelu Polskim i to dlatego pozostał na miejscu. Tak czy inaczej, jego zachowanie zwróciło uwagę przebywających tam policjantów, wobec czego zatrzymano go raz jeszcze.
„Czuję się Niemcem”
Początkowo Guzy nie przyznał się do winy, ale niedługo zaczął zeznawać. „Nie było mowy o jakiemukolwiek wynagrodzeniu za to, co robiłem. Czynu przestępczego, jakiego dokonałem, dopuściłem się dlatego, iż czuję się Niemcem” – stwierdził w trakcie przesłuchania.
Zamachowca nie udało się już osądzić. Kilka dni później wybuchła II wojna światowa. W pierwszych dniach wojny obronnej Antoni Guzy i kilku innych niemieckich dywersantów zostało wywiezionych z Tarnowa i najprawdopodobniej rozstrzelanych w nieznanym miejscu.
„Przyznał się dopiero 1 września, iż jest zwolennikiem Hitlera, nazizmu i patriotą niemieckim. Wiadomo tylko, iż przebywał w areszcie śledczym i — prawdopodobnie — 4 września został rozstrzelany, zanim Niemcy wkroczyli do miasta — mówił w 2012 r. w rozmowie z radiem RDN Małopolska Kazimierz Bańburski, historyk i kustosz Muzeum Okręgowego w Tarnowie.
Niemcy zajęli Tarnów 7 września 1939 r. W raporcie Abwehry sporządzonym po przyjeździe do miasta, jej funkcjonariusze zanotowali: „Widzieliśmy na miejscu tarnowski dworzec i możemy poinformować, iż została tam wykonana porządna robota. Według informacji tarnowian cała miejscowa ludność była zupełnie przerażona”.
— Można strawestować funkcjonujące w literaturze powiedzenie, iż „wojna zaczęła się w Tarnowie”, albowiem ta bomba wybuchła w czasie polskiej mobilizacji, kiedy pociągi wiozły żołnierzy do ich jednostek — powiedział Bańburski w innej rozmowie, tym razem z Polską Agencją Prasową.
Źródła:
- Stanisław Żerko, 28 sierpnia 1939: Zamach bombowy na dworcu w Tarnowie. Najtragiczniejszy akt terroru ze strony mniejszości niemieckiej w Polsce, Instytut Zachodni, 2020
- Mirosław Biedroń, Zamach bombowy na tarnowskim dworcu kolejowym, it.tarnow.pl
- Przedwrześniowy zamach dywersyjny na dworcu kolejowym w Tarnowie 28 sierpnia 1939 roku, policja.gov.pl
- „Wiadomości Tarnowskie”, nr 62, wrzesień 2019
- RDN Małopolska
- PAP