Do końca stycznia największe platformy internetowe muszą dostarczyć Krajowej Administracji Skarbowej dane milionów Polaków. Co zrobią z nimi urzędy skarbowe? Szykują się gigantyczne kontrole.
Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Już od końca stycznia 2025 roku KAS uzyska dostęp do danych o sprzedaży na najpopularniejszych platformach internetowych. To efekt wdrożenia unijnej dyrektywy DAC7, która nałoży na serwisy takie jak Allegro, OLX, Vinted, Booking czy Airbnb obowiązek raportowania szczegółowych informacji o użytkownikach dokonujących transakcji. Nowe przepisy budzą obawy wśród osób aktywnie sprzedających w internecie.
Jakie dane trafią do skarbówki?
Platformy sprzedażowe będą zobowiązane do przekazywania informacji o użytkownikach, którzy w ciągu roku przekroczą jeden z dwóch progów: dokonają ponad 30 transakcji lub osiągną przychód powyżej 2 tysięcy euro. W związku z opóźnieniem wdrażania przepisów w Polsce, pierwsze raportowanie obejmie transakcje z lat 2023 i 2024.
Nowe regulacje mają na celu uszczelnienie systemu podatkowego i eliminację nielegalnej działalności prowadzonej bez rejestracji. W praktyce oznacza to, iż osoby sprzedające duże ilości towarów w internecie będą musiały liczyć się z możliwością kontroli skarbowej.
Czy każdy sprzedawca musi zakładać firmę?
Eksperci uspokajają, iż samo przekroczenie limitów transakcji nie oznacza konieczności rejestrowania działalności gospodarczej. najważniejsze znaczenie ma charakter sprzedaży. Osoby, które pozbywają się używanych rzeczy bez osiągania zysku, nie muszą się obawiać.
Problem mogą mieć jednak ci, którzy w rzeczywistości prowadzą niezarejestrowaną działalność. Tomasz Piekielnik, doradca podatkowy, wskazuje, iż największe ryzyko dotyczy osób, które regularnie sprzedają towary w celu zarobkowym, nie odprowadzając należnych podatków. W takim przypadku fiskus może uznać działalność za nielegalną i nałożyć zaległe zobowiązania.
Jakie konsekwencje grożą nieuczciwym sprzedawcom?
Osoby, które powinny prowadzić działalność gospodarczą, ale tego nie robią, mogą narazić się na poważne konsekwencje. Fiskus ma prawo:
- domagać się zapłaty zaległego podatku PIT i VAT wraz z odsetkami,
- żądać uregulowania składek ZUS,
- nałożyć grzywnę za brak rejestracji działalności.
W skrajnych przypadkach sprawa może zakończyć się szczegółową kontrolą skarbową, a choćby postępowaniem karnym skarbowym.
Nowe narzędzie fiskusa do śledzenia transakcji
Dyrektywa DAC7 to część szerszej strategii uszczelniania systemu podatkowego. Dzięki automatycznej wymianie informacji między platformami a administracją skarbową, fiskus zyska nowe narzędzie do wykrywania osób unikających opodatkowania.
Urzędnicy będą mogli analizować dane transakcyjne i identyfikować sprzedawców, którzy mogą prowadzić działalność gospodarczą bez jej rejestracji. To oznacza, iż kontrole mogą objąć szeroką grupę osób regularnie sprzedających na platformach e-commerce.
Jak uniknąć problemów z urzędem skarbowym?
Eksperci radzą, aby użytkownicy platform sprzedażowych dokładnie przeanalizowali swoją sytuację. jeżeli sprzedaż ma charakter regularny i przynosi zyski, warto rozważyć założenie działalności gospodarczej.
W przypadku wątpliwości dobrym rozwiązaniem jest konsultacja z doradcą podatkowym, który pomoże ocenić, czy prowadzona działalność wymaga rejestracji.
Jak nowe przepisy wpłyną na handel internetowy?
Wejście w życie dyrektywy DAC7 może zmienić sposób, w jaki Polacy sprzedają w internecie. Wzrost kontroli skarbowej może doprowadzić do większej profesjonalizacji handlu online i ograniczenia szarej strefy.
Nowe regulacje nie oznaczają jednak końca okazjonalnej sprzedaży używanych rzeczy. Osoby, które sporadycznie sprzedają swoje przedmioty, nie muszą się obawiać sankcji – fiskus skupi się na wykrywaniu regularnej działalności zarobkowej prowadzonej bez rejestracji.