Szwecja: Neonazistowski marsz wraca po 15 latach

2 godzin temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/bezpieczenstwo-i-obrona/news/szwecja-neonazistowski-marsz-wraca-po-15-latach/


Około dwustu osób wzięło udział w sobotnim marszu neonazistów w Szwecji. W 25. rocznicę zabójstwa 17-letniego skinheada Daniela Wredströma wskrzeszono kontrowersyjny „marsz w Salem”.

Daniel Wredström, nacjonalistyczny aktywista, został zasztyletowany w 2000 roku podczas bójki z innymi nastolatkami, rzekomo pochodzenia imigranckiego, w Salem na obrzeżach Sztokholmu.

Jego zabójstwo stało się impulsem do mobilizacji ruchów skrajnej prawicy, w tym największej szwedzkiej grupy neonazistowskiej — Nordyckiego Ruchu Oporu.

Marsz w Salem odbywał się corocznie w latach 2000–2011, a później tradycja zaczęła stopniowo zanikać. W 2010 roku do parlamentu weszła również nacjonalistyczna prawica — Szwedzcy Demokraci (SD), którzy w tej chwili wspierają rząd.

Wznowienie marszu ostro skrytykowali politycy, w tym premier Ulf Kristersson. Określił je jako „wyraz ohydnych poglądów i przerażającego spojrzenia na człowieka”, mówił w sobotę (6 grudnia).

Kristersson starał się także uspokoić opinię publiczną, podkreślając, iż „nikt nie powinien obawiać się o swoje bezpieczeństwo ani bezpieczeństwo innych — niezależnie od religii czy pochodzenia etnicznego, niezależnie od tego, czy urodził się tutaj, czy ma korzenie w innych częściach świata”.

„Politycy tego za nas nie zrobią”

Inni politycy poparli jednak marsz. Gustav Kasselstrand, lider skrajnie prawicowej partii Alternatywa dla Szwecji (AFS), która nie ma reprezentacji parlamentarnej, w ubiegłym miesiącu zachęcał do udziału w demonstracji.

– Według mnie to dobrze, iż Szwedzi pamiętają zamordowanych Szwedów. Nasi politycy i dziennikarze na pewno nie zrobią tego za nas – powiedział 15 listopada.

Wielu krytyków podważało decyzję policji o zezwoleniu na marsz — krytyczna była też sama gmina Salem, która w środę (3 grudnia) zaskarżyła tę decyzję. Tego samego dnia odbył się również kontrprotest.

Szwedzki minister sprawiedliwości Gunnar Strömmer bronił decyzji, powołując się na prawo do wolności słowa. – W Szwecji mamy dużą wolność wypowiedzi i dopóty, dopóki pozwalają na to porządek i bezpieczeństwo, choćby osoby o skrajnych i głęboko niepokojących poglądach mogą demonstrować – powiedział w rozmowie z „Aftonbladet”.

Idź do oryginalnego materiału