Szczurowa. Jak nie należy prowadzić konsultacji społecznych…

informatorbrzeski.pl 3 godzin temu

Młodzi, wykształceni z większych ośrodków miejskich kontra mieszkańcy z niskim poziomem wykształcenia?

To pierwsze określenie ma już kilkanaście lat i w niektórych kręgach nie ma charakteru nobilitującego, a wręcz przeciwnie. Nikt bynajmniej nie spodziewał się, iż nawiązanie do tego nieco satyrycznego i wytartego sformułowania znajdzie się w Analizie społecznej Projektu pn. „Programu działań retencyjnych stanowiący element zarządzania ryzykiem powodziowym w regionie wodnym Górnej Zachodniej Wisły i Górnej Wschodniej Wisły między Krakowem a Zawichostem”…

We wtorek 10 grudnia 2024 r. roku w Szczurowej odbyły się konsultacje społeczne w sprawie budowy polderu na terenie Gmin Szczurowa i Koszyce. Do Sali tańca w Szczurowej przybyło ponad 350 osób, nie wszyscy zmieścili się na sali w której miała toczyć się dyskusja. Konsultacje miały bardzo burzliwy przebieg, a część mieszkańców poczuła się oburzona sformułowaniami zawartymi w dokumentacji projektowej.

– Wystarczy zamknąć oczy …i problemu nie widać.
Wystarczy wyjść …a spotkanie będzie trwało dalej.

Sowicie wynagradzani pracownicy firmy konsultingowej nie spodziewajcie się innej reakcji – o ile o nas piszecie, że: „niski poziom wykształcenia mieszkańców ograniczają możliwości rozwoju i przyciągania inwestycji” i dalej zalecacie: „inwestycje w edukację i infrastrukturę edukacyjną, aby podnieść poziom wykształcenia mieszkańców i zatrzymać odpływ młodych ludzi.” – to lekarstwem ma być budowa polderu, czy może jest to napluciem w twarz?

Czy wczoraj padło w Sandomierzu coś w stylu: iż u nas czas się zatrzymał 100 lat temu? Bo tak zrelacjonowała osoba, która tam była.

Nie tak rozmawia się z ludźmi, nie tak się traktuje mieszkańców – napisał na swoim profilu Rafał Cierniak – lokalny działacz społeczny.

Próba kilku zdaniowej „diagnozy” społecznej (strona 91 opracowania) nt. tego w jakiej sytuacji społeczno-gospodarczej znajduje się wiele nadwiślańskich gmin na pograniczu dawnych zaborów rosyjskiego i austrowęgierskiego nie najlepiej świadczy o młodych, wykształconych autorach z większego ośrodka miejskiego (prawdopodobnie z ośrodka „Krakoskiego”)… Problemy tych gmin znane są od wielu lat i jak narazie nikt nie zaproponował skutecznego rozwiązania spraw, które swoje korzenie mają w XVIII i XIX stuleciu…

Pewien „niesmak” mieszkańcy odczuwają również w związku ze słownictwem jakie pojawiło się we wpisie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie w trakcie wtorkowych konsultacji. Być może to wina „autokorekty”, a autorowi wpisu chodziło o protest, a nie prowokację?

– Nie prowokacja, ale zdecydowany sprzeciw. Jak bardzo trzeba być odklejonym od rzeczywistości, żeby najpierw pisać w opracowaniach o zdegenerowanej gminie i niewykształconych rolnikach, a potem oczekiwać merytorycznej dyskusji i szacunku.

Dla was jest to „zaledwie” 200 budynków do wyburzenia (a w zasadzie punktów na mapie) i 700 osób (numerów pesel) do wywłaszczenia.

Dla mieszkańców gminy każda działka ma imię i nazwisko, a poszkodowane są tysiące osób, a nie jak pleciecie w swoich prezentacjach „zaledwie” 700 – napisał w komentarzu pod postem RZGW Bartłomiej Rakoczy.


foto: fb Rafał Cierniak
czytelnik

Idź do oryginalnego materiału